REKLAMA

Klienci sklepów kradną na potęgę. Sieci handlowe mają dość i chowają towar, a nawet grożą podwyżkami

Myślicie, że w 2023 r. największy postęp technologiczny dokona się w VR, AR albo smartfonach? Muszę was zmartwić. Wiele wskazuje na to, że technologicznym liderem zostanie branża... handlowa. Sieci mają dość lawinowo rosnącej liczby kradzieży i coraz częściej rozglądają się za rozwiązaniami, które mogą je ukrócić.

inpost-fresh-lista-miast-zakupy-przez-internet-carrefour
REKLAMA

Jest źle, a będzie jeszcze gorzej - taką sakramentalną formułkę można dzisiaj usłyszeć od przedstawicieli policji, gdy zapyta się ich o liczbę kradzieży w sklepach. W Polsce sytuacja nie wygląda jeszcze dramatycznie, choć 28 proc. skok takich zdarzeń kwalifikowanych jako przestępstwo (powyżej 500 zł) i 13 proc. jako wykroczenie budzi niepokój.

REKLAMA

Być może także dlatego sieci handlowe działające w naszym kraju oficjalnie zachowują kamienną twarz. Nic się nie dzieje.

Za granicą detalistom zaczynają jednak puszczać nerwy

Szef Walmarta zagroził, że jeżeli klienci dalej będą tak kraść, to zamknie sklepy albo podniesie ceny. Amerykański gigant zamierza w najbliższym czasie zatrudnić dodatkowych ochroniarzy i zainwestować w systemy nadzoru klientów. Doniesienia Reutera sprzed kilku lat mówią, że detalista może tracić przez złodziei nawet 1 proc. rocznych przychodów.

Swoje, mniej wyrafinowane metody, ma też sieć księgarni Barnes & Noble. Przywiązywanie asortymentu do półek albo chowanie go za szybami z pleksi niedługo przestanie tam kogokolwiek dziwić.

Sposób znalazł się nawet na kasy samoobsługowe

Sieci handlowe wychwalają je pod niebiosa, ale mają jednocześnie świadomość, że upilnowanie klienta, który sam kasuje sobie towary jest niezwykle trudne. Wystarczy, że nabije on towar o podobnej masie do jakiegoś droższego odpowiednika i cyk... maszyna zostaje wprowadzona w błąd, a zadowolony oszut opuszcza sklep nie niepokojny przez nikogo.

Wbrew pozorom sieci handlowe wiedzą już jak temu przeciwdziałać. Wiemy to dzięki jednej z TikTokerek zatrudnionej niegdyś w Walmarcie. Kobieta zdradziła, że kasjerzy noszą przy sobie urządzenie pozwalające im podejrzeć jakie przedmioty kupuje klient i jaka jest ich całkowita wartość.

Jeżeli pracownik sklepu miał podejrzenie, że klient nie nabija na kasę towarów, mógł zdalnie zamrozić ekran dotykowy, uniemożliwiając kontynuowanie procesu zakupowego. A następnie podejść i przekonać się co do intencji kupującego na własne oczy.

REKLAMA

Zabawna prawidłowość - gdy świat pędził do przodu, a koniunktura szalała w najlepsze sklepy również koncentrowały się na nowoczesnej technologii, ale w zupełnie innym wymiarze. Amazon chwalił się testami sklepów, w których klient będzie mógł zrobić zakupy, nie korzystając z kas, bo czujniki umieszczone same wykryją, jakie produkty wkładamy do koszyka.

Teraz może się okazać, że takiej technologii zapragną wszyscy, ale nie ze względu na wygodę konsumenta i możliwość zmniejszenia kosztów pracowniczych. Po prostu uniemożliwi to wyniesienie zakupów w sposób niezauważalny dla sieci handlowej. Nowe czasy, nowa perspektywa.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA