Google tworzy super AI myślącą i tworzącą w 1000 językach. Jednocześnie
Język to jedna z największych barier utrudniających współpracę sztucznej inteligencji z organizmami białkowymi. Google zamierza to zmienić, wprowadzając AI na zupełnie nowy poziom (nie)świadomości.
Dla człowieka wspólny język oraz zdolność komunikacji to podstawowe narzędzia wykorzystywane do realizacji celów. Dla algorytmów sztucznej inteligencji (AI) ten sam język jest ogromną przeszkodą, niepewną, zmienną i wrażliwą siatką ulotnych pojęć, pełną socjologicznych i kulturowych pułapek. Sztuczna inteligencja woli zero-jedynkowy kod, niepozostawiający miejsca na niejasności oraz różne interpretacje. Aby jednak służyć białkowym panom, AI musi rozumieć język, co jest znacznie trudniejsze niż włączenie światła w określonym pomieszczeniu.
Język to największy koszmar sztucznej inteligencji. Google chce to zmienić.
Język - w przeciwieństwie do kodu - opiera się w dużej mierze na zmiennym kontekście. Zawiera on nie tylko przekaz, ale również potężny socjologiczny, społeczny i kulturowy ładunek. Czarny może być zarówno opisem, jak i obrazą. Ustąp to jednocześnie prośba i groźba. Nie interesuj się może być żartem lub linią obrony. Człowiek wychwytuje te niuanse. Maszyna ich nie rozumie i - co za tym idzie - nienawidzi ich, na swój własny i skodyfikowany sposób.
Eksperci z zakresu sztucznej inteligencji nie mają żadnych wątpliwości: język to współcześnie jedna z największych barier - o ile nie największa - w rozwoju algorytmów AI. Mimo ogromnej liczby przeczytanych wiadomości i podsłuchanych rozmów sztuczna inteligencja wciąż nie odnajduje się w kulturowych i społecznych uwarunkowaniach języka angielskiego, mimo wielu lat obecności takich produktów jak Alexa czy Siri na globalnym rynku.
Prawdziwy koszmar dla AI zaczyna się jednak po przejściu z języka angielskiego na inne: niemiecki, hiszpański, francuski. Maszyna, która wciąż nie opanowała języka królów w zakresie socjologii i kultury, otrzymuje kolejne uwarunkowane historyczną unikalnością konteksty: germańskie, frankońskie, kastylijskie. Gdyby AI mogło machać białą flagą, z chęcią by to zrobiło. A nie wspomniałem przecież o grupie jeszcze mniej popularnych - a często trudniejszych do kulturowego zrozumienia - języków jak polski, czeski albo litewski.
Google rozumie ten problem i szykuje nowe podejście. Zamiast jednego języka, AI opanuje wszystkie. Jednocześnie.
Technologiczny moloch zaprezentował nowy model sztucznej inteligencji, pracujący nie na jednym, nie na kilku, ale na 1000 językach jednocześnie. Osoba postronna może zadawać sobie pytanie: skoro AI ma problem z poprawną komunikacją w kilku językach, jakim cudem ma pracować w kilku setkach? Podobne pytanie zadawali sobie eksperci w Google, ale z czasem zrozumieli, że tylko w ten sposób są w stanie wznieść sztuczną inteligencję na wyższy poziom.
Chociaż AI pracujące w modelu 1000 języków jednocześnie będzie robić znacznie wolniejsze postępy w nauce, to to czego się nauczy będzie uniwersalne dla przyszłych zastosowań niezależnie od obszaru, w którym AI będzie wykorzystywane. Niezależnie od tego czy algorytm będą wykorzystywać Anglosasi, czy Aborygeni, amerykańscy kierowcy Tesli, czy polscy kierowcy Dusterów. Zamiast próbować nieudolnie uczyć się rozmaitych kontekstów kulturowych oraz społecznych, sztuczna inteligencja stworzy uniwersalny sposób komunikacji, w którym włączyć (coś) i włączyć (kogoś w coś) będzie dla niej tak samo jasne jak dla człowieka z Polski.
Minie wiele lat, nim inicjatywa 1000 języków znajdzie zastosowanie w codziennym życiu zwykłych ludzi.
Według Google jednym z największych początkowych wyzwań jest dostarczenie sztucznej inteligencji odpowiedniej ilości danych do analizy tych mniej popularnych języków. Specjaliści nie zniechęcają się jednak, ponieważ już teraz widzą siatkę niesamowitych powiązań między poszczególnymi językami w ramach jednego, 1000-elementowego modelu. Sztuczna inteligencja przenosi część składowych z jednego języka do drugiego, niczym puzzle. W ten sposób powstaje obraz budowany na tych samych, uniwersalnych mianownikach.
Ta metoda w dłużej perspektywie ma okazać się znacznie skuteczniejsza od nauki indywidualnych języków przez AI, stanowiących odrębne wyspy pełne unikalnych kulturowych pułapek, bez łatwego transferu doświadczeń pomiędzy poszczególnymi regionami. Inicjatywa 1000 języków ma sprawić - przynajmniej w teorii - że AI w komunikacji z człowiekiem przestanie poruszać się jak po polu minowym. Zamiast tego zaoferuje podobny poziom obsługi mieszkańcowi Los Angeles, Berlina oraz Zgierza.
Tymczasem prowadząc samochód wciąż muszę dzwonić do ojca, mówiąc do telefonu: Call padre on speaker.