REKLAMA

Pływa, chroni prąd zanieczyszczeniami, daje prąd. W Polsce już działa nietypowa fotowoltaika

Fotowoltaika na morzu jest możliwa. Tylko po co ograniczać się dużych wodnych środowisk, skoro jest całkiem sporo tych mniejszych. Chodzi nie tylko o wykorzystanie przestrzeni, ale też ochronę przed zanieczyszczeniami. I tak jednym sposobem udało się załatwić dwa problemy – oto pierwsza w Polsce pływająca instalacja fotowoltaiczna na sztucznym zbiorniku retencyjnym.

farma fotowoltaiczna
REKLAMA

Instalacja powstała w Gdańsku w Stogach na zlecenie Gdańskiej Agencji Rozwoju Gospodarczego, a stworzyła ją firma Antamion. Jak informuje swiatoze.pl, składa się ze 110 paneli o mocy 49,5 kW.

REKLAMA

Jakie są zalety pływających farm?

Przede wszystkim nie zabierają terenu. Okazuje się, że są też bardziej wydajne. Wszystko dlatego, że woda chłodzi panele, dzięki czemu uzyski są większe o ok. 5-10 proc. niż w przypadku instalacji na gruncie czy dachu. To w przyszłości może się zmienić, jeśli zainwestujemy w zielone dachy, które sprawiają, że fotowoltaika staje się bardziej efektywna. To dlatego, że konstrukcja nie nagrzewa się aż tak bardzo, mając wokół siebie schładzające, naturalne środowisko. Póki co jednak zielonych dachów aż tak wiele nie ma, za to akwenów, które można wykorzystać, pewnie nie brakuje.

Ważnym czynnikiem jest też ochrona przed parowaniem i hamowanie wzrostu szkodliwych alg. Obecnie w Polsce i na świecie do zbiorników wypuszcza się tysiące specjalnych kulek – a właściwie piłek cieniowych – które w ten sposób mają zabezpieczać wodę przed zanieczyszczeniami. Skoro jednak równie dobrze zadanie może pełnić instalacja fotowoltaiczna, przy okazji zapewniając prąd, to czemu nie korzystać z takich rozwiązań?

- Potencjał dla pływającej fotowoltaiki oceniamy na ok. 3 GW i to tylko uwzględniając zbiorniki sztuczne, np. pokopalniane, retencyjne, osadnikowe, czy zaporowe przy elektrowniach wodnych – mówi w rozmowie z swiatoze.pl Piotr Musiał, prezes Antamion.

Póki co ten segment raczkuje. Albo skoro mowa o wodzie, to lepiej powiedzieć: pływa z rękawkami. W połowie 2021 r. ukończono pływającą farmę PV o mocy 0,5 MW na zbiorniku powstałym po wydobyciu żwiru w woj. kujawsko-pomorskim. Realizacja należy do firmy Arta Energy z Torunia, która potem dołożyła jeszcze dwie po 50 kW każda.

REKLAMA

"Największe aspiracje do roli polskiego lidera pływającej fotowoltaiki wydaje się mieć ZE PAK, kontrolowany przez Zygmunta Solorza. Wykorzystanie energii słonecznej w tej postaci przysłuży się zarówno transformacji grupy, która odchodzi od produkcji energii z węgla brunatnego, jak i pomoże w rewitalizacji pogórniczych terenów" – pisał portal wysokienapiecie.pl.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA