Koniec ze strzelaniem do zwierząt i zatruwaniem. Teraz gry wolą być eko
Kiedyś w grach komputerowych strzelało się do kaczek czy kurek wodnych. Powstawały nawet zaawansowane symulatory myśliwych. Teraz twórcy gier nie są ślepi na to, że coraz więcej ludzi chce dbać o środowisko. W polskiej grze Forest Ranger Simulator zwierzęta będzie się dokarmiać, a nie zabijać, zaś kłusownicy zostaną przegonieni. To kolejny przykład pro-ekologicznego zwrotu w branży gier.
Forest Ranger Simulator ma na celu nauczyć Cię prawidłowej segregacji śmieci poprzez zabawę, pomoc zwierzętom i odkrywanie tego, co przyroda ma do zaoferowania – zapowiadają twórcy ze studia Virtual Magic w karcie gry na Steam.
Wcielimy się w strażnika leśnego
Naszym zadaniem będzie sprzątanie śmieci. Ma nie chodzić tylko o ich znalezienie, ale też odpowiednie posegregowanie. Tu pojawia się ciekawy aspekt ekonomiczny: niektóre odpady mają być wartościowe, dzięki czemu postać zarobi trochę grosza. Cóż, problem elektrośmieci jest ogromny i dobrze, że twórcy zwracają na to uwagę. Choć niektórzy mogliby się przyczepić, że to promowanie egoizmu – sprzątanie jest dobre, bo się opłaca. Pamiętajmy jednak, że to zabawa, a prawdziwe ratowanie świata i tak odbywa się na zewnątrz.
Jako strażnik będziemy też przepędzać kłusowników, likwidować zakładane przez nich pułapki na zwierzęta czy gasić pożary, zanim się rozprzestrzenią. Ważnym elementem ma też być dbanie o zwierzęta poprzez budowę schronień i karmników.
Chociaż autorzy Forest Ranger Simulator przygotowują fabularne zadania, to możliwy jest też tryb bez żadnych obowiązkowych. W opcji sandboksowej mamy cieszyć się wirtualną przyrodą, co brzmi ciekawie:
Oczywiście, że lepiej to robić w rzeczywistości, ale wierzę, że Forest Ranger Simulator może być pretekstem, by zachęcić później do wyjścia w prawdziwym świecie.
Gry też chcą promować ekologię
Nie da się ukryć, że zmiana ma związek z tym, że coraz więcej osób troszczy się o środowisko, w tym szczególnie ludzie młodzi. Strategia, w której budujemy kolejne kopcące fabryki, aby wysłać wojsko na teren sąsiada-wroga pewnie nadal kręciłaby fanów RTS-ów, ale jednak są tacy, którzy w grach szukają czegoś innego. Właśnie tego zwolnienia, relaksu, ale i świadomości oraz troski o otaczający nas prawdziwy świat.
Jedną z moich ulubionych gier ostatnich miesięcy jest Dorfromatnik. To raczej gra logiczna niż strategia. W niej rozbudowujemy małe miasteczko poprzez odpowiednie dostosowywanie kafelków. Brzmi niezbyt ciekawie, ale największą wartością jest odpoczywanie w relaksacyjnym środowisku: nasza wioska rozrasta się o kolejne jeziora, lasy, wiatraki, urocze domki, słowem wszystko, co kojarzy nam się z sielskim klimatem.
Jeszcze dalej idą twórcy Terra Nil, strategii, która ma się ukazać w 2023 roku. Sami o swojej grze mówią, że to "odwrócony city builder". Zwykle w tym gatunku stawiamy miasta, które się rozrastają, powstają kolejne fabryki, robi się miejsca dla większej liczby samochodów. Owszem, nawet autorzy serii Cities: Skylines – jednej z lepszej serii gier na ten temat – wypuścili dodatek "Green Cities", w którym "gracze mogą tworzyć bardziej zróżnicowane miasta lub w miarę wzrostu liczby mieszkańców zdecydować się na rozwiązania w pełni ekologiczne", ale to wciąż działanie w dobrze znanym nam systemie, który doprowadził do zanieczyszczeń czy tego, że miasta przestają być przyjaznymi miejscami do życia.
W Terra Nil ten świat trzeba stworzyć od podstaw, stawiając właśnie na ekologiczne narzędzia. Na razie gra nie ma dokładnej daty premiery, ale już można zagrać w demo.
Na swoją premierę czeka też Timberborn, gra polskiego studia Mechanistry, która jednak dostępna jest już we wczesnym dostępie i można ją testować, licząc się z ewentualnymi problemami. W niej również odbudowuje się świat, tyle że już… bez ludzi. Na planecie zostały tylko bobry, które tworzą nową cywilizację – dokładnie tak samo, jak przed tysiącami lat, chciałoby się rzec.
Timberborn niby jest jeszcze jedną strategią, ale fakt, że kontrolujemy rozrastające się stado bobrów odmienia perspektywę. Choćby dlatego, że umiejętności zwierząt inspirowane są prawdziwymi zdolnościami tych fantastycznych stworzeń.
W pięknym stylu o poważnych problemach
Najłatwiej wpleść wątki ekologiczne w strategię czy w symulator – wszak to gatunek pozwalający przerobić niemal każde zajęcie na grę. Bardzo ciekawie dzieje się wówczas, kiedy po danej produkcji nie spodziewamy się zabrania głosu, a mimo to scenarzyści bardzo sprytnie wyrażają swoją opinię.
Tak było w świetnej grze polskiego studia Werewolf: The Apocalypse – Heart of the Forest. Mimo że twórcy z Different Tales zaadaptowali mechanikę legendarnego RPG z uniwersum Świata Mroku, to ważnym elementem historii był problem wycinki Puszczy Białowieskiej. Z kolei w swojej wcześniejszej produkcji, Walkabout, przewijała się kwestia etycznego podróżowania.
Można się domyślać, że takich tematów w grach będzie przybywać, bo trudno być obojętnym wobec tego, jak zmienia się klimat na świecie i jakie ma to konsekwencje.