Latający telewizor z dronów. Takiej reklamy jeszcze nie widziałeś
Chińska firma GreatHigh właśnie pobiła 4 rekordy Guinessa w lotach dronami, ale liczy się tylko jeden z nich: największy podniebny ekran. 5200 dronów utworzyło "latający telewizor", który może być billboardem jutra.
Podniebne pokazy dronów coraz częściej zastępują pokazy fajerwerków na dużych imprezach masowych. Takie nowoczesne show wykorzystywano już w trakcie ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich, podczas koncertów, a także przy okazji amerykańskiego Super Bowl. Magazyn Time w 2018 r. stworzył zjawiskową okładkę z niemal tysiąca dronów, co wówczas było zawrotną liczbą.
Dziś, cztery lata później, liczba dronów na niebie jest pięciokrotnie większa. Chińczycy biją rekordy.
Chińska firma GreatHigh zaprezentowała rekordowy pokaz dronów. W wydarzeniu wzięło udział niemal 5200 kopterów, z których każdy był sterowany zdalnie, a nie niezależnie. Drony tworzyły podniebne formacje, do których za moment wrócimy. Całość była niezwykłym przedsięwzięciem z programistycznego punktu widzenia, bowiem synchronizacja dronów wyglądała wręcz idealnie, a przecież każde urządzenie musiało jednocześnie być świadome lokalizacji swojej własnej jak i wszystkich sąsiadujących dronów. To wszystko z jednoczesnym kontrowaniem przypadkowych podmuchów wiatru.
Podczas pokazu pobito cztery rekordy Guinessa:
- największej liczby dronów lecących jednocześnie na wspólnym pokazie,
- największej mozaiki świetlnej utworzonej przez drony,
- największej liczby formacji utworzonych przez drony
- najdłużej trwającej animacji utworzonej przez drony.
Pokaz można obejrzeć na filmie, a całość wygląda tak bardzo futurystycznie, że wręcz trudno uwierzyć w postęp technologiczny jaki dokonał się w ostatnich latach.
Warto śledzić temat "największej mozaiki". To może być billboard przyszłości.
Jedną z figur utworzonych na niebie była "mozaika", która de facto była wyświetlaczem. Takie wykorzystanie dronów widzę po raz pierwszy. Urządzenia utworzyły na niebie płaski ekran, na którym dosłownie wyświetlały treści. Każdy dron był odpowiednikiem jednego piksela, ale najbardziej imponuje fakt, że źrodło światła na dronie mogło zmieniać kolory i natężenie świecenia, a co za tym idzie, imitować prawdziwy piksel telewizora. W ten sposób udało się wyświetlać na niebie animacje, niczym na podniebnym billboardzie.
5200 dronów dało oczywiście niską "rozdzielczość", bo przecież dla porównania obraz Full HD liczy aż 2 mln pikseli. Tyle tylko, że nawet przy 5 tys. dronów można już wyświetlić czytelne, animowane napisy. Z kilka lat taki ekran może mieć 60 tys. dronów. Ba, już dziś organizator całego przedsięwzięcia, chiński GreatHigh, ma flotę właśnie 60 tys. dronów, więc ma potencjał do bicia kolejnych rekordów.
Do czego nas to zaprowadzi? Oczami wyobraźni widzę sceny niczym z Blade Runnera czy Cyberpunka 2077, gdzie w miastach przyszłości jesteśmy atakowani reklamami w formie "hologramów", czyli właśnie trójwymiarowych animacji poruszających się w powietrzu bez żadnego kontaktu z ziemią.
To jednocześnie fascynująca, ale też przerażająca wizja, która z pewnością będzie wymagała regulacji prawnych. Dzisiejsze prawo mówi o telebimach przy ulicach, a kto wie, był może za 15 lat trzeba będzie dodać do tego również formacje dronów.
Jest też pozytyw.
Jednoznacznie pozytywną cechą jest stopniowe wypieranie fajerwerków przez drony. Na wielkich imprezach masowych już to się dzieje. Jestem przekonany, że za naszego życia fajerwerki będą uznawane za coś przestarzałego i niewłaściwego. Możliwe, że za kilkanaście lat łatwiej będzie wynająć firmę do zorganizowania pokazu dronów, niż firmę zapewniającą bezpieczny pokaz fajerwerków na dużą skalę.