REKLAMA

Jak rozpoznać "nigeryjski przekręt", ale taki "na lekarza" albo "na żołnierza"? Nie daj się oszukać

W internecie bardzo łatwo paść ofiarą oszustów. Cyberprzestępcy żerują na ludzkiej naiwności i cynicznie wykorzystują nasze dobre serduszka. Co zrobić, by nie dać się oszukać metodami "na lekarza" oraz "na żołnierza", które są kolejną inkarnacją słynnego przekrętu nigeryjskiego? Podpowiadamy, na co zwracać uwagę, gdy tajemniczy nieznajomy odzywa się z intratną propozycją.

nigeryjski-przekret-zolnierz-lekarz-oszustwo
REKLAMA
REKLAMA

Internet nie jest zbyt bezpiecznym miejscem i to nawet wtedy, gdy surfujemy wyłącznie po powierzchni. W jego czeluściach na nieuważnych internautów czyhają cyberprzestępcy, którzy co rusz próbują wykradać loginy i hasła, w tym do serwisów społecznościowych, skrzynek e-mail oraz kont bankowych. Stosują oni też najróżniejsze socjotechniki, by namówić tych mniej uważnych internautów do przelewania im oszczędności.

Internet i zasada ograniczonego zaufania - uważaj na oszustów

W sieci powinno się stosować do internetowej wersji "zasady ograniczonego zaufania". Na ogół możemy założyć, że po drugiej stronie łącza znajduje się żywy człowiek, który nie życzy nam źle. Mimo to trzeba krytycznym okiem patrzeć na wszystkie wiadomości, jakie docierają do nas poprzez pocztę e-mail, SMS-y oraz na komunikatory takie jak Messenger, WhatsApp, iMessage, Telegram itp. z łączem do strony banku, prośbą o jakieś dane logowania, o wykonanie przelewu itp.

Czytaj też:

"Podaj login i hasło" oraz "przelej mi stówkę" - tak hakerzy wyłudzają pieniądze.

Tzw. czerwoną flagą, czyli sygnałem, że coś nie gra, powinna każda prośba o podanie danych logowania do np. konta bankowego, skrzynki e-mail lub profilu w social media. Pod żadnym pozorem nie należy tego robić, nawet jeśli zgłosił się do nas ktoś podający się za np. przedstawiciela banku. Każda prośba o przelanie pieniędzy również powinna zapalać lampkę ostrzegawczą i to nawet wtedy, gdy zgłasza się z takową członek rodziny lub bliski znajomy!

Prośba o przelew albo BLIK-a? Nie daj się oszukać

Zanim podejmiemy jakiekolwiek działania, warto się upewnić, najlepiej w formie wideorozmowy, że ktoś bliski faktycznie zwrócił się do nas z prośbą o pożyczkę. Jeśli ktoś, kto przedstawia się jako znajomy lub członek rodziny zaczyna kluczyć i twierdzi, że nie może teraz rozmawiać, to lepiej wstrzymać się z wykonywaniem przelewu. Jeśli już się do niego dobijemy, to nadal warto zachować czujność - algorytmy do generowania mowy i wideo stają się coraz lepsze.

Jak się ustrzec przed oszustwami "na żołnierza" lub "na lekarza", czyli innymi wariantami "przekrętu nigeryjskiego"?

W przypadku wiadomości od osób obcych z prośbą o wykonanie przelewu ryzyko, iż pada się właśnie ofiarą oszustwa, rośnie jeszcze bardziej. Warto tutaj wspomnieć słynny "przekręt nigeryjski" nazywany również "nigeryjskim szwindlem". Cyberprzestępca kontaktuje się z potencjalną ofiarą i proponuje np. podział majątku pozostawionego w spadku przez afrykańskiego księcia. Warunkiem zostania milionerem jest przelanie pewnej sumy na koszty manipulacyjne.

"Nigeryjski szwindel" jest przy tym nawet "starszy niż internet". Pierwsze tego typu wiadomości rozsyłane były zwykłą pocztą już w latach 70. i 80. ubiegłego wieku. Wraz z upowszechnieniem się dostępu do sieci oszuści zaczęli stosować podobne metody również w świecie online, modyfikując ten przekręt na różne sposoby. Pod nigeryjskiego księcia można podstawić dalekiego krewnego, żołnierza, lekarza itp. Mechanizm jest jednak zawsze z grubsza ten sam.

Oszuści działają również w serwisach społecznościowych

Pewna mieszkanka Łomży straciła majątek, bo uwierzyła "amerykańskiemu żołnierzowi".

Polska Policja poinformowała dzisiaj, że ofiarą tego typu przekrętu padła pewna mieszkanka Łomży. Kobieta uwierzyła poznanemu przez internet na jednym z komunikatorów oszustowi, że jest amerykańskim żołnierzem. Cyberprzestępca obiecał jej, że prześle na jej adres znalezioną przez siebie u terrorystów skrzynkę z pieniędzmi, ale potrzebuje środków na przeprowadzenie tej operacji. Uśpił czujność tym, że prośby o pieniądze nie wysłał do niej od razu.

65-letnia kobieta postanowiła pomóc "amerykańskiemu żołnierzowi" będącemu w trakcie "tajnej misji". Nagle się okazało, że musi mu przelać najpierw 800 euro "za bezpieczną naklejkę", a potem 8000 euro "za podatek". Łomżanka złapała przynętę, wzięła kredyt i wpłaciła łącznie 6300 euro, czyli równowartość ponad 30 tys. zł. O tym, że została oszukana, dowiedziała się dopiero, gdy porozmawiała z rodziną (chciała pożyczyć od bliskich "brakujące" 2500 euro).

Urlop amerykańskiego żołnierza w Jemenie. Stawki "ONZ" class="wp-image-2490975"
Urlop amerykańskiego żołnierza w Jemenie. Stawki "ONZ"

Uważaj na "lekarzy z Jemenu" i innych szarlatanów

Z podobnym przekrętem miała styczność jedna z moich redakcyjnych koleżanek. Szybko się zorientowała, że ktoś próbuje ją oszukać, ale postanowiła zagrać w grę prowadzoną przez cyberprzestępcę, żeby sprawdzić, jakich konkretnie metod będzie używał w tym przypadku. Z rozmów z oszustem wynikało, że jest rzekomo chirurgiem wojskowym, który służy w amerykańskiej armii i stacjonuje w Jemenie, który poprosił o przelanie bitcoinów na konto "Organizacji Narodów Zjednoczonych".

Oszust w tym przypadku wręcz stawał na rzęsach, żeby przekonać moją koleżankę do tego, że wcale nie ma złych intencji (i jest w niej bezgranicznie zakochany). Swoją prośbę o przelew bitcoinów (!) motywował tym, iż dzięki temu będzie mógł pojechać na wakacje, by poznać swoją "narzeczoną" (!!). Co więcej, wysyłał do niej przygotowane własnoręcznie maile, w których "ONZ" (!!!) miał potwierdzać prawdziwość jego słów (i zgodził się nawet rozłożyć płatność na raty).

Nigeryjski książę jak darmowy obiad

Jeśli coś wydaje się zbyt piękne, aby było prawdziwe, to zazwyczaj... właśnie takie jest. Podobnych historii do opisanych powyżej zdarza się multum - tak samo jak oszukanych ludzi, którzy potem przez długie lata muszą spłacać zaciągnięte pożyczki. Ustalenie tożsamości oszusta bywa przy tym wyjątkowo trudne, gdyż co bardziej cwani cyberprzestępcy umieją zacierać po sobie ślady, a policja rozkłada ręce.

REKLAMA

Naciągacze, którzy udają lekarzy, żołnierzy i potomków afrykańskich władców, mogą w dodatku działać globalnie, biorąc na cel ludzi spoza swojego kraju zamieszkania, aby utrudnić pracę organom ścigania. Nawet jeśli uda się ustalić ich tożsamość, to zwykle nie da się ich pociągnąć do odpowiedzialności. Warto też pamiętać, że sposobów wyłudzania pieniędzy jest znacznie więcej od różnych permutacji przekrętu nigeryjskiego.

Internauci muszą mieć się cały czas na baczności. Należy uważać nawet podczas zawierania transakcji na portalach takich jak OLX (gdzie królują słynne już linki do "płatności" rozsyłane na komunikatorze WhatsApp) oraz na SMS-y informujące o np. konieczności dopłacenia jakiejś małej kwoty (do rachunku za prąd albo gaz). Kliknięcie zawartego w takiej wiadomości łącza i podanie danych logowania do banku może skończyć się wyczyszczeniem konta z oszczędności.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA