REKLAMA

Biedaszyby skąpane we krwi. Węgiel w Chinach to pan życia i śmierci

Chińska Republika Ludowa to nie tylko największy konsument węgla kamiennego na świecie, ale również państwo największego zróżnicowania pod względem wydobycia węgla. Od supernowoczesnych elektrowni cieplnych po skąpane w krwi biedaszyby, to kraj nierówności spotęgowanych przez kamienne paliwo, które pozostanie najważniejszym surowcem Chin aż do 2030 roku.

21.08.2022 05.03
Tak się wydobywa węgiel w Chinach: biedaszyby i kopalnie jutra
REKLAMA

To wiedza powszechna, że Chińska Republika Ludowa to współcześnie największy konsument węgla na świecie. Mało kto wie jednak, iż Chiny to także globalny pionier, jeśli chodzi o wydobycie tego surowca. Chińczycy fedrują węgiel co najmniej 6000 lat. Pozyskiwali go przy powierzchni już 3500 lat przez naszą erą. Na 1000 lat przed narodzinami Chrystusa działały głębinowe kopalnie w prowincji Fushan.

REKLAMA

Ówcześni ludzie wykorzystywali węgiel jako źródło ciepła, które w kilku regionach z powodzeniem wypierało drewno. Specjaliści uważają, że do końca pierwszego tysiąclecia naszej ery Chiny wiodły innowacyjny prym w obszarze wydobycia węgla.

Współcześnie niektóre chińskie kopalnie niewiele się różnią od poziomych szybów z minionej ery. Inne to nowoczesne molochy, na które rodzime holdingi węglowe mogą patrzeć z zazdrością. Dysproporcja między kopalniami - których w Chinach powstało ponad 10 tysięcy, z czego połowa wciąż działa - jest gigantyczna.

W Polsce prywatne kopalnie można policzyć na palcach obu rąk, a największe spółki są utrzymywane przez Skarb Państwa. W Chinach wydobycie węgla jest o wiele bardziej zróżnicowane. Od bloków tak nowoczesnych, że może im zazdrościć Zachodnia Europa oraz Stany Zjednoczone, po wioskowe biedaszyby w których węgiel jest panem życia i śmierci.

Chiński znaczek pocztowy z 1955 roku przedstawiający górnika. O'SHI / Shutterstock

Zielona strona chińskiego węgla: państwowe elektrownie węglowe tak czyste, że USA i Europa mają czego zazdrościć

W masowej świadomości Chiny - podobnie jak Indie - są postrzegane za globalnego truciciela planety. To nie dziwi, gdy weźmiemy pod uwagę rekordowe zapotrzebowanie na ponad 4 miliardy ton węgla rocznie. Dla porównania, roczne zapotrzebowanie Polski to około 75 milionów ton. Najbrudniejsze paliwo kopalne stanowi 60 proc. energetycznego bilansu Chińskiej Republiki Ludowej. Dodajmy do tego pokryte sadzą, pełne smogu rejony wydobywcze jak Fushun, a wizja trujących Ziemię Chin tworzy się sama.

Rzeczywistość jest o wiele bardziej zniuansowana. Nie podlega wątpliwości, że Chiny odpowiadają za największy ślad węglowy w przeliczeniu na kraj. Jednocześnie energia uzyskana z węgla potrafi być w Chinach znacznie bardziej "zielona" niż w Stanach Zjednoczonych czy wybranych krajach Europy Zachodniej.

Średni wiek elektrowni węglowej w USA wynosi 39 lat, a większość działających jednostek powstała między latami 50 oraz 90. W Chinach przetwarzają znacznie bardziej wydajne elektrownie, potrafiące wytworzyć więcej energii z podobnej ilości paliwa. Sto najwydajniejszych elektrowni cieplnych w Stanach produkuje 80,1 gigawata energii przy 361 milionach ton emisji dwutlenku węgla. Tymczasem setka najwydatniejszych chińskich elektrowni węglowych generuje 82,6 gigawata energii przy 342 milionach CO2. Współczynnik zużycia węgla na kilowatogodzinę w Chinach to 286 grama, wobec 375 gramów w Stanach.

Władze Chin inwestują gigantyczne środki w źródła energii odnawialnej. W ostatnich latach znacząco podniesiono poziom bezpieczeństwa pracowników w nowych kopalniach. Rząd walczy z prywatnymi biedaszybami, a do 2060 roku chce ograniczyć źródła kopalniane w bilansie energetycznym do zaledwie 20 proc. W ujęciu makro byłoby się wydawać, że Komunistyczna Partia Chin jest bardziej zielona niż niejeden europejski rząd. Dopiero sięgnięcie po lupę ukazuje niezwykle brudną stronę chińskiego przemysłu energetycznego.

Czarna strona chińskiego węgla: biedaszyby, krew i 100 razy więcej śmiertelnych wypadków niż w Europie

Nim węgiel kamienny trafi do wydajnych chińskich elektrowni cieplnych, najpierw musi zostać wydobyty. Tutaj dochodzi do zderzenia z brudną rzeczywistością. Węgiel spalany w Chinach jest pokryty krwią. Zarówno własnych obywateli, wydobywających węgiel w niezwykle niebezpiecznym środowisku bez przepisów minimalizujących zagrożenie, jak również obywateli innych państw.

W 2022 roku Chiny odbierają rekordowe dostawy węgla kamiennego z Rosji, po niezwykle korzystnych stawkach. To efekt rosyjskiej inwazji na Ukrainę oraz europejskiego embargo na rosyjski węgiel. Komunistyczna partia robi świetny biznes na moralności Europy oraz barbarzyństwie Rosji.

Trzy dekady temu, gdy boom na węgiel w Chinach osiągał gigantyczne rozmiary, pojawiła się przestrzeń dla prywatnych działalności polegających na wydobyciu. Przedsiębiorczy Chińczycy widzący gigantyczny potencjał w dużym popycie na węgiel zakładali małe kopalnie oraz biedaszyby, zatrudniając lokalną społeczność do wymagającej fizycznie, niebezpiecznej pracy. Władze Chin od 2004 roku walczą z tego typu działalnościami, lecz podobnie jak w Polsce lat 90, zysk znacząco przewyższa negatywne konsekwencje utrzymania takiego biedaszybu.

Wydobycie węgla dominuje życie w regionie. Dorosłych oraz dzieci. amnat30 / Shutterstock

Komunistyczna Partia Chin nie zamyka wszystkich biedaszybów i małych kopalń wydartych z rąk prywatnych właścicieli oraz grup interesu. Część z nich pozostaje otwartych, działając tak długo, jak długo złoża pozwalają na wydobycie. Różnica polega na zmianie właściciela: z prywatnego na państwową grupę zrzeszającą setki małych miejsc wydobycia.

Partia chce, aby pracownicy takich miejsc mieli zagwarantowane większe bezpieczeństwo, lecz między deklaracjami oraz zasadami BHP rozciąga się dół jak w kopalni głębinowej. Współczynnik śmiertelności górnika w Chinach jest 130-krotnie większy od tego w USA oraz 10-krotnie większy od tego w Rosji.

Kopalnie węgla w Chinach należą do najniebezpieczniejszych na świecie

Krajobraz jak po apokalipsie i staruszkowie na hałdach: tak również wydobywa się węgiel w Chinach

Miejsca, w których dawniej działały małe kopalnie oraz biedaszyby, teraz często przypominają postapokaliptyczne widokówki. Wioski, w których wydobycie było głównym źródłem utrzymania, popadają w ruiny. Ziemie dookoła przypominają księżycowe skorupy. Rzeki są zatrute. Na terenach odkrywkowych garbią się starsi mężczyźni oraz kobiety z narzędziami przypominającymi motyki, szukając ostatnich kawałków kalorycznego paliwa. Kopalnie zabrały im zdrowie i młodość, zostawiając z niepewną przyszłością.

Jałowe chińskie pustkowia w miejscach dawnych kopalni nie mają już wiele do zaoferowania. Starzy mężczyźni, których dziadkowie byli jeszcze farmerami, a których dzieci pojechały za pieniądze z biedaszybów do większych ośrodków miejskich, znajdują coraz mniej surowca na hałdach. Minerały wynoszą na własnych plecach, sprzedając je w pobliskiej fabryce niemal za bezcen. Niskiej jakości węgiel przy powierzchni coraz częściej nie nadaje się do nowoczesnych elektrowni. Służy więc za źródło ciepła w domowych kozach. Na węglu gotuje się obiad, zagrzewa wodę do kąpieli i ogrzewa cztery ściany.

W małych kopalniach znajduje się coraz mniej węgla, który zostanie przyjęty na skupie. amnat30 / Shutterstock

Takie ponure obrazy kontrastują z nowocześniejszymi, większymi kopalniami budowanymi przez władze Chin. Komunistyczna partia zamknęła połowę z 10 tysięcy chińskich miejsc wydobycia. Druga połowa jest powiększana, modernizowana oraz unowocześniona.

Proces nie jest łatwy, ponieważ politykom zależy na zwiększeniu poziomu bezpieczeństwa pracowników oraz zmniejszeniu kompromitującego odsetka wypadków. Konstrukcja nowych bloków się przeciąga, podczas gdy zapotrzebowanie jest większe niż kiedykolwiek. Powstaje luka, którą wypełniają żyjące ostatnimi oddechami biedaszyby, a także stale powiększający się import węgla do Chin. Głównie z Rosji, Indonezji oraz Mongolii.

Dokąd zmierzasz, Chińska Republiko Ludowo?

Rząd Xi Jinpinga zamierza osiągnąć szczyt zużycia węgla kamiennego przed 2030 rokiem. Oznacza to, że do tego czasu zapotrzebowanie na brudne paliwo kopalne będzie w Chinach wyłącznie rosnąć, tak samo jak emisja CO2. Przez kilka kolejnych lat węgiel pozostanie głównym źródłem energii w Chinach, odpowiadając za ponad 60 proc. miksu energetycznego regionalnego mocarstwa. Wydarzenia z 2021 roku, gdy Chinom zaczęło brakować energii podczas dogasania pandemii, jedynie przypieczętowały rolę węgla jako kluczowego chińskiego zasobu.

REKLAMA

Z drugiej strony Chiny inwestują rekordowe nakłady w alternatywne źródła energii, w tym energię społeczną oraz wiatrową. Ten sam rząd Komunistycznej Partii Chin, który teraz staje murem za węglem, chce by paliwa kopalniane stanowiły zaledwie 20 proc. całego bilansu energetycznego ChRL do 2060 roku. Resztę ma załatwić atom oraz źródła odnawialne. Jeśli rząd Chin nie zrezygnuje z tych planów, będziemy mieli do czynienia z największą zieloną transformacją energetyczną w historii planety.

No, bardziej już nasze dzieci i wnuki. O ile wcześniej się nie uduszą.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA