REKLAMA

Ma 150 cm wzrostu, przypomina człowieka i potrafi nurkować głębiej niż my. Oto OceanOneK

Widząc robota przypominającego kształtem człowieka, ludzie czują się nieswojo. Zazwyczaj taka maszyna nie porusza się zwinnie i zgrabnie jak człowiek. Co innego jednak pod wodą, gdzie ani maszyna, ani człowiek nie są w swoim naturalnym środowisku.

oceanonek
REKLAMA

Naukowcy z Uniwersytetu Stanforda stworzyli jakiś czas temu humanoidalnego robota OceanOneK, którego można wysłać w głębiny oceaniczne, do badania dna morskiego tam, gdzie warunki uniemożliwiają wysłania nurków.

REKLAMA

W lipcu OceanOneK zakończył kolejną misję podwodną. Jak dotąd był w stanie zbadać zatopiony wrak samolotu Beechcraft Baron F-GDPV, znajdujący się na głębokości ponad 500 metrów włoski parowiec Le Francesco Crispi, pochodzący z II Wojny Światowej samolot P-38 Lightining oraz łódź podwodną Le Protee.

150-centymetrowy robot jest wyposażony we wszystko, co teoretycznie może mu się przydać do pracy. Z jednej strony ma zdalnie sterowane ramiona i dłonie do chwytania różnych przedmiotów na dnie. Z kolei na czaszce ma specjalne kamery, które pozwalają na generowanie wizji, a nawet posiada zaawansowany system feedbacku, dzięki któremu operator może poczuć to co swoimi „dłońmi” dotyka/podnosi robot.

Łapiesz za stery i czujesz to, co czuje robot

Jak podkreślają konstruktorzy, sterowanie robotem jest dość osobliwym doświadczeniem. Obserwują obraz z kamer zainstalowanych w „głowie” maszyny, a kiedy chcą dotknąć obiektu znajdującego się przed nim, dzięki feedbackowi są w stanie poczuć jego opór czy strukturę. Co równie ważne, sztuczna inteligencja sprawia, że dotykanie kruchych artefaktów np. znajdujących się na pokładzie zatopionego statku za pomocą robotycznych rąk, jest bezpieczne, bowiem odpowiednie algorytmy są w stanie wyczuć maksymalną siłę, z jaką można dotknąć dany, bardzo często niezwykle delikatny obiekt.

Główną jednak zaletą takiego robota jest fakt, że jest on w stanie nurkować na głębokość nawet kilometra pod powierzchnią wody. Dzięki temu już w 2016 r. kiedy to OceanOne - jego poprzednik - realizował swoją misję, badacze mogli z bliska poznać La Lune, jeden z zatopionych statków króla Ludwika XIV znajdujący się około 100 metrów poniżej lustra Morza Śródziemnego od 1664 roku. To wtedy też korzystając z rąk robota, operator mógł podnieść, poczuć i umieścić w specjalnym koszyku jedną z waz pochodzących z wraku.

REKLAMA

Pierwotnie OceanOne powstał jako robot do eksplorowania rafy koralowej na głębokościach niedostępnych dla nurków. Aktualnie jego kolejna wersja OceanOneK bada wraki samolotów i statków. Naukowcy jednak już widzą, że robot ma przed sobą świetlaną przyszłość.

Możliwe, że będzie on przydatny także do przeprowadzania napraw statków czy chociażby podwodnych rurociągów. Jakby tego było mało, zainteresowanie robotem - a szczególnie jego chwytakami haptycznymi - wykazała także Europejska Agencja Kosmiczna. Być może OceanOneK z czasem dostanie rodzeństwo. Jeżeli tak, to SpaceOneK brzmi nawet lepiej.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA