Chińczycy mają dość suszy. Będą modyfikować pogodę

Od czerwca temperatura w chińskiej prowincji Syczuan praktycznie nie spada poniżej 30 st. C, a w lipcu i sierpniu było to bliżej lub wręcz ponad 40 stopni. Temperatury odczuwalne przekraczały 45 stopni. W cieniu. To największe upały od 60 lat.

Sytuacja zrobiła się poważna już dawno, bo ekolodzy od tygodni bili na alarm informując o suszy i problemach z wodą. Kroplą, którą przelała czarę goryczy, było uderzenie w gospodarkę. Prowincja Syczuan mieści wiele fabryk, które z uwagi na upał trzeba było zamknąć, na razie na sześć dni. Zamknięto fabryki Intela, gigantyczną placówkę CATL dostarczającą akumulatory m.in. dla Tesli, czy w końcu znaną wszystkim fanom technologii fabrykę Foxconn produkującą podzespoły m.in. dla Apple’a.

Chiny postanowiły nie czekać na przyjście deszczu. Zamiast zdawać się na naturę, sami zapewnią sobie deszcz. Jest to możliwe poprzez technikę tzw. zasiewania chmur. Nie jest to zupełna nowość, bo pomysł sięga lat 40. XX wieku, a w praktyce był wykorzystywany m.in. przed Igrzyskami Olimpijskimi w Pekinie w 2008 r. Teraz program zasiewania chmur ma być używany w większej skali, by przeciwdziałać suszy.

W jaki sposób Chińczycy modyfikują pogodę? Jest to realizowane dzięki samolotom, które wystrzeliwują w powietrzu pręciki jodku srebra. Mają one wielkość kilku centymetrów, a niektórzy porównują rozmiar do papierosów. Pręciki mają się osadzić w istniejących chmurach, a następnie kryształki powodują większe gromadzenie się wilgoci w chmurach, co ostatecznie przekłada się na opady.

Technika pozwala sprowadzić deszcz, ale też odciągnąć opady w inne miejsce.

Jeden rabin powie tak, drugi powie nie. Z jednej strony, jak informuje Wikipedia:

Z drugiej strony są badania potwierdzające, że deszcze wywołane zasiewaniem chmur są całkowicie bezpieczne dla ludzi, zwierząt i upraw. Mimo to srebro osadza się w glebie, ale jego ilości są znikome.