Rosja nie może zebrać zboża, bo ukradła kombajny. Teraz pali zasiewy, żeby wywołać głód i kryzys migracyjny
Po przeszło 140 dniach od najazdu Rosji na Ukrainę nie tylko nie ustają bandyckie ataki agresora. Coraz bardziej widać, jak działania Rosji wpływają na problem z dostępem do żywności na całym świecie.
Gdyby ktoś w lutym, kiedy Rosja zaatakowała Ukrainę, powiedział mi, że wojna będzie trwać 150 dni, pewnie pomyślałbym, że będziemy mieli do czynienia światowym konfliktem, który rozleje się na inne kraje.
Tymczasem wojna trwa 145 dni, a Ukraina dzielnie się broni. Z ostatnich informacji wynika jednak, że Rosja planuje zintensyfikować ataki.
Wojna ma też inne konsekwencje
W obwodzie chersońskim na polach gnije pszenica, bo okupanci nie mają jak jej zebrać. A to dlatego, że wcześniej kombajny zostały skradzione i wywiezione do Czeczenii.
Te informacje pochodzą z relacji samych okupantów. Można byłoby śmiać się z głupoty orków, ale sytuacja jest bardzo poważna.
To nie wszystko. Rosjanie celowo bombardują ukraińskie zasiewy pociskami zapalającymi. Cel jest tylko jeden: doprowadzenie do głodu w krajach, które są uzależnione od importowanego ukraińskiego zboża.
Rosja chce wywołać kryzys żywnościowy w Afryce
Problem głodu, dotykającego nie tylko Ukrainę, pojawił się już w pierwszych dniach wojny. Zaatakowane państwo nazywane jest "spichlerzem świata". To właśnie Ukraińcy eksportowali zboże do wielu afrykańskich państw. Pod koniec czerwca szefowa niemieckiej dyplomacji Annalena Baerbock stwierdziła, że Rosja wykorzystuje głód jako broń, a świat jest jej zakładnikiem. Taka sytuacja ma doprowadzić do kolejnych fal migracji i destabilizacji sytuacji w Europie.
Sytuację pogarsza fakt, że zboże przestała wysyłać Rosja. Ośrodek Studiów Wschodnich, powołując się na dane Rosyjskiego Związku Zbożowego, napisał, że od początku obecnego sezonu rolnego (tj. od 1 lipca 2021 r.) do połowy maja kraj wyeksportował 33,85 mln ton pszenicy, tj. ok. 10,4 proc. mniej niż przed rokiem.
Rosja, owszem, może wznowić eksport, ale pod warunkiem, że zachód zniesie sankcje. Słowa o braniu na zakładnika jak widać nie są przesadzone.
Z Ukrainy zboże jest wywożone m.in. przez Rumunię i Polskę. Według niemieckiego ministra rolnictwa na granicach tworzy się wąskie gardło - brakuje środków transportu, aby rozlokować uratowane przed wojną zboże.
Jeśli nie nakarmimy ludzi, nakarmimy konflikty - ostrzegał sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres
Kolejną beczką prochu są głównie afrykańskie kraje. Już na skraju głodu są takie państwa jak Etiopia, Kenia, Somalia czy Madagaskar.
Jeszcze bardziej oburzające jest to, że choć ogólnie eksport spadł, to jednak niektórym Rosja swoje zboże sprzedaje. I to po znacznie wyższych cenach. Co więcej, "swoje" to w wielu przypadkach nadużycie, bo na handel trafia to, co zostało skradzione Ukrainie.