REKLAMA

Stopione lotnisko to początek. Zobacz, jak upały zmienią twoje życie w piekło

Nie polecisz na wakacje. Trasa z domu do pracy się wydłuży. Nie wejdziesz do sklepu, bo będzie zamknięty. Nie podzielisz się tym wszystkim w internecie, bo zabraknie prądu. Susze i pożary to ekstremalne skutki wysokich temperatur, ale lista konsekwencji upałów staje się coraz dłuższa.

19.07.2022 11.17
Upały zmienią nasze życie w piekło bez wody, prądu, sklepów
REKLAMA

Oto zapowiedź przyszłości. Temperatury, które w 2050 będą normą w Wielkiej Brytanii, już dziś szokują i męczą mieszkańców wysp. Temperatura może lokalnie przekraczać 40 stopni Celsjusza. Efekt? Jedno z lotnisk zmuszone zostało do przekierowania lotów, bo pas startowy wskutek ekstremalnych temperatur uległ roztopieniu.

REKLAMA

Skoro roztapia się pas startowy, to czy problem może dotyczyć też zwykłych dróg? Owszem, może. I dotyczy. W 2019 roku Niemcy wprowadzili ograniczenie prędkości na autostradach do 100 km/h. Wysokie temperatury sprawiają, że asfalt staje się podatny na uszkodzenia, szczególnie gdy samochody jadą szybko.

W upalne dni nie wyrabia infrastruktura transportu publicznego. Trzy lata temu w Bydgoszczy tory tramwajowe wygięły się w łuk. Nic dziwnego - przy nawierzchni temperatura wynosiła 51 stopni. Przypomnijmy sobie te wszystkie betonowe ulice czy place, po których przecież tramwaje także przejeżdżają, by zrozumieć, że powierzchnia narażona jest na nagrzewanie.

Dlatego też miesiąc temu doszło do powtórki z rozrywki:

O ile obecnie buduje się już drogi z wykorzystaniem nowych technologii, tak te istniejące i nieremontowane narażone są właśnie na takie zdarzenia: topienie się asfaltu czy wyginanie torów. Nawet jeśli "szyny będą dobre", parafrazując internetowego klasyka, to pociąg czy tramwaj i tak może nie przyjechać. Upały doprowadzają do awarii elektrowni.

Elektrownie dobijają i upały, i ich wiek

- Większość z nich pamięta jeszcze towarzysza Gierka. Duża część jednostek węglowych w Polsce to instalacje sięgające 50 lat. One wymagają nie tylko postojów remontowych, ale są też często awaryjne - mówił w rozmowie z Tok Fm Piotr Maciążek, ekspert rynku energetycznego.

W kryzysowych sytuacjach można ratować się importem, ale w trudnych warunkach - nie tylko atmosferycznych, ale i geopolitycznych - nie wiadomo, czy będzie od kogo brać. A wtedy jedynym wyjściem są ograniczenia, jak miało to miejsce w 2015 roku.

Wówczas w połowie sierpnia do końca miesiąca rząd nałożył ograniczenia w dostarczaniu i poborze energii elektrycznej dla odbiorców o mocy umownej powyżej 300 kW - czyli dla fabryk, hut czy dużych energochłonnych zakładów przemysłowych. Gdyby ktoś nie zwolnił tempa, ryzykował karę w wysokości do 15 proc. rocznych przychodów.

Skąd problemy elektrowni w upały? Z powodu wody. A raczej tego, że po pierwsze jej brakuje, a po drugie - tam gdzie jest, jest za gorąca, więc nie może chłodzić elektrowni.

Wpadamy w błędne koło, bo w upały rośnie zapotrzebowanie na energię

Choćby dlatego, że coraz więcej osób sięga po klimatyzację. Nie mamy zielonych ścian i dachów, więc dla wielu to jedyny sposób na to, aby w pomieszczeniach dało się żyć.

Tyle że klimatyzacja w takich kryzysowych momentach nie może działać w nieskończoność, bo zużywa zbyt wiele prądu. Choćby w Teksasie pojawiały się apele, aby przestać jej używać, bo w innym przypadku dojdzie do przeciążenia sieci energetycznej.

Trudno będzie podróżować, trudno będzie wysiedzieć w domu.

To może ratunek w galerii handlowej? Przykro mi, nieczynne

W ubiegłym tygodniu "Rzeczpospolita" pisała o skardze skierowanej do ministerstwa klimatu, jaką wystosowały organizacje związane z handlem w Polsce. Punktem spornym jest rozporządzenie z listopada 2021 roku, zakładające, że "w razie ograniczeń firmy muszą obniżyć zużycie prądu, ale punktem odniesienia są poziomy z godzin nocnych, gdy większość urządzeń nie działa, a klimatyzacja pracuje na minimalnym poziomie". Wcześniej dotyczyło to przemysłu, a nowe przepisy włączają w to centra handlowe, biura czy magazyny.

Stowarzyszenia dodają, że normy z ostatnich miesięcy dotyczą okresu pandemii, gdzie praca w tych miejscach wyglądała nieco inaczej.

Inny zauważony problem to fakt, że nie ma podanego terminu, w jakim sklepy czy biurowce muszą zostać ostrzeżone przed ograniczeniami. W praktyce mogłoby się więc okazać, że taka decyzja padłaby z dnia na dzień.

Gdyby przepis obowiązywał w 2015 roku, sklepy byłyby zamknięte przez trzy dni - mówią przedstawiciele organizacji handlowych

Ministerstwo uspokaja: nie ma co straszyć, żadnych ograniczeń nie ma. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że upały dotrą też do nas, a sytuacja zdarzyła się przed laty, raczej należałoby powiedzieć: ograniczeń jeszcze nie ma.

REKLAMA

I tak mamy szczęście, że na razie nie dochodzi do fali upałów jak w Indiach. Tam nawet jakby ktoś chciał pracować, to zwyczajnie nie daje rady. Ponad 45 stopni doprowadziło do tego, że wielu robotników nie było w stanie pojawić się np. na budowie. A to oznacza mniejszą dniówkę, co z kolei prowadzi do problemów z opłaceniem czynszu czy w końcu kupnem żywności. Tak prędzej czy później upały wywołają olbrzymie napięcia, które mogą zaowocować olbrzymim problemem migracyjnym.

Zapowiedź nowych, gorących czasów już mamy: za oknem.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA