Potężne pole kominów hydrotermalnych na dnie Pacyfiku. Nikt się ich tam nie spodziewał
Autonomiczny dron podwodny odkrył na dnie wschodniego Pacyfiku największe i najgorętsze dotąd pole kominów hydrotermalnych. Najbardziej zdumiewający jest jednak fakt, że akurat tam nikt się takiego odkrycia nie spodziewał. Całe pole ma rozmiary zbliżone do boiska piłkarskiego.
Sentry to autonomiczna, bezzałogowa łódź podwodna, swoisty dron, który wykorzystywany jest przez Woods Hole Oceanographic Institute do tworzenia map dna oceanicznego na głębokościach niedostępnych dla ludzi. Podczas ostatnich badań naukowcy analizujący zebrane przez niego dane odkryli komin hydrotermalny, który jak się później okazało, był tylko jednym z wielu tworzących całe pole takich kominów.
Zdziwienie badaczy było tym większe, że akurat w tym miejscu nikt szczególnie na takie odkrycie nie liczył. Jakby nie patrzeć, dotychczas formacje kominów hydrotermalnych odkrywano wzdłuż grzbietów oceanicznych, chociażby takich jak przebiegający kilkaset metrów dalej Grzbiet Wschodniopacyficzny czy też znajdujący się zupełnie w innej części świata Grzbiet Śródatlantycki. To w tych miejscach zazwyczaj rozdzielają się dwie płyty tektoniczne, między nimi powstają nowe fragmenty skorupy ziemskiej i właśnie tam też pojawiają się kominy hydrotermalne.
Tymczasem odkrycia dokonano kilkaset metrów od grzbietu i siedem kilometrów od najbliższego znanego komina znajdującego się na grzbiecie.
Odkryte przez Sentry kominy hydrotermalne imponują swoimi rozmiarami. Niektóre z nich, znajdujące się na głębokości 8400 m pod powierzchnią oceanu mają nawet po kilkadziesiąt metrów wysokości. Co więcej, wbrew podejrzeniom naukowców, kominy są wciąż niezwykle aktywne i wszystko wskazuje na to, że są najgorętszymi spośród wszystkich odkrytych na Grzbiecie Wschodniopacyficznym, co może zdumiewać, zważając na to, że jest on badany już od ponad 30 lat.
Kogo interesują jakieś kominy hydrotermalne?
Same kominy hydrotermalne zbudowane są z minerałów wydostających się wraz z gorącą wodą z wnętrza planety przez szczelinę w jej skorupie. Gdy woda zaczyna wypływać do oceanu na skutek kontaktu z otaczającą ją zimną wodą, część zawartych w niej minerałów osadza się w bezpośrednim otoczeniu ujścia wody do oceanu, z czasem akumulując coraz więcej minerałów. Niektóre kominy są w stanie rosnąć nawet 30 centymetrów dziennie, osiągając nawet 60 metrów wysokości.
Wbrew pozorom są to bardzo fascynujące miejsca. Na głębokości ponad 8 kilometrów, gdzie temperatura wody skąpanej w wiecznych ciemnościach wynosi przeciętnie ok. 2 stopni Celsjusza, z kominów hydrotermalnych wydobywa się bogata w składniki odżywcze woda o temperaturze ponad 360 stopni Celsjusza, która u źródła musiała mieć co najmniej 437 stopni Celsjusza.
Co ważne, to właśnie bezpośrednie otoczenie takich kominów jest siedliskiem życia w tym niezwykle niesprzyjającym życiu środowisku. Związki chemiczne uwalniane z kominów w gorącej wodzie służą za pożywienie organizmom, które nie mają dostępu do promieniowania słonecznego.
Miłośnicy astronomii widzą w kominach hydrotermalnych na Ziemi dowód na to, że także na innych globach w Układzie Słonecznym warto szukać życia. Wszystko bowiem wskazuje na to, że także na dnie oceanu wypełniającego wnętrze Europy, lodowego księżyca Jowisza mogą istnieć dokładnie takie same warunki jak na dnie Pacyfiku. Także i tam na styku skalistego jądra i wody mogą występować kominy hydrotermalne, które z dużym prawdopodobieństwem mogą być idealnym miejscem do powstawania życia.