REKLAMA

Gracz kupił akcje Nintendo za 187 tys. zł, by zapytać zarząd o ulubioną serię. Odpowiedział sam prezes

Aby otrzymać możliwość udziału w spotkaniu z akcjonariuszami Nintendo, trzeba nabyć minimum 100 akcji o łącznej wartości około 40 tysięcy dolarów. Nie powstrzymało to gracza chcącego zapytać o nową odsłonę swojej ukochanej serii z dzieciństwa. Odpowiedział mu sam prezes.

03.07.2022 11.26
F-Zero, SNES, Nintendo
REKLAMA

Ile jesteś w stanie poświęcić, aby zapytać ulubionego twórcę gier wideo o nową odsłonę ukochanej serii z dzieciństwa? Fan futurystycznych wyścigów F-Zero debiutujących na kultowej konsoli SNES nie wahał się wydać 40 tysięcy dolarów, nabywając w ten sposób akcje umożliwiające wzięcie udziału w spotkaniu Nintendo z akcjonariuszami. Do tego otrzymał odpowiedź od samego prezesa Shuntaro Furukawy.

REKLAMA

40000 dolarów. Mniej więcej tyle trzeba wydać, by uczestniczyć w spotkaniu akcjonariuszy Nintendo.

Jak ustalił Business Insider, trzeba posiadać pakiet minimum 100 akcji Wielkiego N na japońskim parkiecie, by uczestniczyć w spotkaniach zarządu z akcjonariuszami. Wartość 100 akcji to aktualnie 5,6 miliona jenów, co daje ponad 40 tysięcy dolarów lub ponad 187 tysięcy złotych. W cenie inflacyjnego dwupokojowego mieszkania możemy uczestniczyć w cyklicznych sesjach online z zarządem Nintendo, ale wciąż nie gwarantuje to pewnej możliwości zadawania pytań.

Podczas ostatniej konferencji Nintendo z inwestorami internauci zwrócili uwagę na pytanie jednego z akcjonariuszy. Znacząco różniło się od pozostałych, ponieważ zamiast pytać o wskaźniki i procenty, udziałowiec zapytał o nowe odsłony kultowych serii Nintendo, które wciąż czekają na ponowne wyjście z piwnicy. Akcjonariusz zdawał się być szczególnie zainteresowany wyścigową serią F-Zero debiutującą w 1991 roku na konsoli SNES/Famicom.

Udziałowiec okazał się wielkim fanem Nintendo oraz F-Zero. Odpowiedział mu sam prezes Wielkiego N.

Zaintrygowani znajomością tematu ze strony akcjonariusza, internauci zaczęli drążyć. Dziennikarską robotę wykonał Business Insider, docierając do udziałowca. Ten chce pozostać anonimowy, ale w sieci posługuje się nickiem Momiji. Momiji określa się jako "hardkorowy fan" gier Nintendo, zwłaszcza starszych serii z dzieciństwa, jak właśnie F-Zero. Gracz nabył akcje Nintendo zaraz po sprzedaży papierów wartościowych innej spółki.

Momiji przyznaje, że dopisało mu nieco szczęścia. Chociaż pakiet 100 akcji jest niezbędny do wzięcia udziału w spotkaniu udziałowców, nie gwarantuje możliwości zadawania pytań. Mimo tego gracz otrzymał okazję do sformułowania własnego zapytania, co natychmiast wykorzystał. Odpowiedź prezesa Nintendo Shuntaro Furukawy również była natychmiastowa, chociaż trudno uznać ją za konkretną lub satysfakcjonującą (tłumaczenie redakcyjne):

"Jesteśmy niezwykle wdzięczni za oczekiwania nakładane na nas przez graczy. Jest jednak realistycznie niemożliwym, byśmy tworzyli nowe gry, kontynuacje oraz remake'i każdej serii Nintendo, o jaką postulują gracze."

 class="wp-image-2242356"
Pierwsze F-Zero z 1991 roku
REKLAMA

W znacznie bardziej optymistycznym tonie wypowiedział się dyrektor wykonawczy Nintendo Shinnya Takahashi, uzupełniając wypowiedź swojego prezesa. Takahashi zaznaczył, że podobne pytanie padało na spotkaniu z udziałowcami już wcześniej. Przykładowo, akcjonariusz pytał o powrót zakurzonej serii Famicom Detective Club. Wtedy zarząd również nie mógł jeszcze w jasny sposób odpowiedzieć na pytanie, ale niedługo potem remake'i gier Detective Club trafiły na Nintendo Switcha.

Wygląda więc na to, że za te 187 tysięcy złotych Momiji nabył coś więcej niż akcje Nintendo oraz prawo do uczestnictwa w spotkaniu z udziałowcami. Gracz kupił sobie nadzieję.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA