Tłukę donice, miauczę i ratuję dystopijny świat. W Stray grasz kotem i wyszło cudownie - recenzja
Stray nie jest pierwszą grą pozwalającą wcielić się w czworonożnego zwierza, ale to najlepsza produkcja tego typu, z jaką kiedykolwiek miałem do czynienia. Niezależna perełka jest zrealizowana z taką dbałością o detale i taką kreatywnością, że wyrasta na jedną z najlepszych gier całego 2022 roku. Nie przesadzam.
Byłem już borsukiem ratującym potomstwo przed drapieżnymi ptakami. Udawałem gołębia pocztowego podczas wielkiej wojny w Battlefield 1. Pożerałem nawet turystów, zamieniając się w rekina ludojada. Wszystko to przebija jednak Stray - gra wciskająca gracza w skórę uroczego dachowca, któremu przyszło żyć w odległej przyszłości. Takiej, w której nie ostał się żaden człowiek, planetą rządzą rozumne maszyny, a organiczne życie jest postrzegane jako gigantyczne zagrożenie.
W przyszłości rządzą roboty i sztuczna inteligencja. Ludzi nie ma, a organiczne życie to największe zagrożenie.
Stray przedstawia intrygującą wizję przyszłości, w której ludzki gatunek został unicestwiony. Pozostawiliśmy po sobie sztuczną inteligencję oraz roboty przejmujące po nas pałeczkę ziemskiego gospodarza. Humanoidalne blaszaki żyją w nieustannym zagrożeniu przed jedyną znaną im formą organicznego życia: zurgami. Zurgi to stosunkowo małe, pozornie urocze formy życia, przypominające headcraby z Half-Life 2. Ich jedynym celem jest pożeranie wszystkiego, co przejawia oznaki życia. Robot czy kot, nie ma to znaczenia.
Trudno się zatem dziwić, że zmechanizowani mieszkańcy slumsów traktują tytułowego dachowca nieufnie. Roboty spotykają taką formę życia jak kot po raz pierwszy. Szybko okazuje się jednak, że tylko futrzak może pomóc im opuścić niebezpieczne miasto. Nikt nie wie, co znajduje się poza stalowym sklepieniem ludzkiej aglomeracji, lecz obietnica błękitnego nieba i otwartych przestrzeni jest zbyt kusząca, by dać się zjeść zurgom.
Przedstawiony świat to największa zaleta Stray. Dystopijnych przyszłości jest w grach na pęczki, ale ten w kociej produkcji zachwyca klimatem, spójnością oraz przywiązaniem do detali. Przemierzanie uliczek upadłej aglomeracji to wielka przyjemność. Konkretne obszary opowiadają własne historie przy pomocy wystroju oraz ozdobników. Do tego są pełne sekretów i skarbów do znalezienia. Im więcej czasu spędzasz w martwym mieście, tym częściej i z większą ciekawością myślisz o tym, co jest za jego murami.
W Stray połowa frajdy to poznawanie historii upadłego świata przez pryzmat kocich oczu oraz łapek.
Produkcja jest pełna fantastycznych smaczków, które docenią nie tylko miłośnicy kotów. Stray ugina się od przedmiotów, które możemy zrzucić zgodnie z kocią naturą: butelek, puszek czy donic. Zwłaszcza te ostatnie pięknie rozpadają się na kawałki po zetknięciu z ziemią. Dachowiec może drapać meble i ściany, a nawet zrzucać zasłony. Kicia cały czas czuje się jak u siebie, korzystając z przedmiotów codziennego użytku. Przełącza kanały na pilocie, komponuje nowe utwory, biegając po klawiszach pianina i tak dalej.
Jedną z moich ulubionych scen była rozmowa ze sztuczną inteligencją, korzystając z podłączonej do terminala klawiatury. Odpowiedzi dla AI stanowiące zbiór losowych znaków wciskanych łapkami podczas przechodzenia po klawiszach, to jeden z TYCH momentów. Scen stanowiących dowód na to, że mamy do czynienia z czymś unikalnym. Tworem, w który włożono masę pasji oraz zaangażowania. Tę pasję widać na każdym zakręcie, wyrażoną właśnie w małych detalach. Gra jest do bólu urocza. Nawet dla mnie - osoby, która od kotów zdecydowanie preferuje wierne i przewidywalne psy.
Twórcom należą się wielkie brawa za to, jak wiarygodnie odwzorowali kocią naturę. Animacja jest bardzo przekonująca. Kocie skoki wypadają niezwykle naturalnie za sprawą przemyślanego systemu pozwalającego wykonać sus wyłącznie tam, gdzie futrzak widzi miejsce do wylądowania. Fizyka obiektów imponuje, a uwierzcie, jest tutaj co przewracać. Nawet takie drobiazgi jak ocieranie się o nogi humanoidalnych robotów zostały świetnie zrealizowane. Gdy położyłem się na poduszkach, a mój kontroler DualSense zaczął purrrrrkać, wiedziałem: no uwielbiam tę grę.
Ważną częścią Stray jest walka o przetrwanie. Starcia z zurgami to świetny balans między ucieczką i pułapkami.
Grupy zurgów są jak szarańcza. Gonią za nami przed ciasne korytarze, skacząc z rozdziawionymi paszczami. Gracz często znajduje się pod presją czasu, musząc lawirować między zagrożeniem, jednocześnie szukając bezpiecznych gzymsów oraz półek. Zazwyczaj nie przepadam za takimi sekwencjami, ale w Stray osiągnięto świetny kompromis między presją, trudnością oraz satysfakcją z odsuniętego zagrożenia. Opuszczaniu bezpiecznych enklaw robotów towarzyszy ekscytacja, napędzana głodem odkrywania upadłego świata. Ten potrafi być zaskakująco zróżnicowany, ale nie chcę psuć wam niespodzianek zrzutami ekranu.
Do tego Stray regularnie wyposaża gracza w nowe możliwości i narzędzia, przez co rozgrywka nie staje się monotonna. Dachowcowi towarzyszy mały robot, umożliwiający m.in. komunikację z innymi AI, hakowanie terminali czy rozszyfrowywanie zapisków. Z czasem wachlarz możliwości poszerza się w sposób drastyczny. Ponownie, nie chcę zdradzać niespodzianek, toteż napiszę tylko, że kot - jakby nie było - jest łowcą i drapieżnikiem. Instynktu nie oszukasz!
Szkoda tylko, że przygoda na 8-10 godzin zapisała się w mojej pamięci potwornie frustrującym błędem.
Ogrywając przedpremierową kopię recenzencką na PlayStation 5, w pewnym momencie gra najpierw została zamrożona, a sekundę potem ubiła konsolę. Nie przejąłem się zbytnio, widząc logo PS świadczące o ponownym rozruchu maszyny. Moje oczy wypełniły się przerażeniem dopiero po wizycie w menu głównym Stray. Na skutek błędu straciłem ponad 3 godziny (!) dokonanego progresu. Chmura czy lokalne stany zapisu - utraconych plików nie byłem w stanie odzyskać w żaden sposób.
Fatalna sprawa. Gdyby Stray nie było tak dobrą grą (i gdybym nie chciał napisać recenzji), tytuł wyleciałby z dysku twardego. Koty mają jednak to do siebie, że niezależnie jak wielkimi draniami by nie były, potrafią zmiękczyć ludzkie serca. Tak było również w moim przypadku, a ponowne przechodzenie tych samych sekwencji miało swoje zalety: odnalazłem element kolekcjonerski, który pominąłem za pierwszym razem. Liczę jednak, że producenci przygotują aktualizację, by inni posiadacze PS5 nie doświadczali podobnych dramatów.
Stray będzie do ogrania za darmo w PS Plus Extra. Jeśli jednak nie masz PlayStation, warto kupić grę na Steam.
Ta unikalna perełka jest po prostu zbyt klimatyczna, dopracowana i ciekawa, żeby ją sobie odpuścić. To niezależna produkcja zrealizowana na poziomie wielu gier AAA. Grafika ugina się od detali. Świat potrafi zaskoczyć barwami oraz zróżnicowaniem. Rozgrywka jest zmienna i pełna niespodzianek, z kolei poszukiwacze skarbów zrealizują się przy dodatkowych wyzwaniach i kocich śledztwach. Po Stray nie obiecywałem sobie wiele, ale gra zdobyła moje serce już po kilkudziesięciu pierwszych minutach.
Największe zalety:
- Rewelacyjny pomysł na świat przyszłości, w którym zabrakło człowieka.
- Nie sądziłem, że sterowanie kotem może być tak przyjemne. No i zabawne.
- Masa drobnych detali, jak purrrkanie kontrolera czy zrzucanie donic.
- Świetne projekty lokacji, duża zmienność stylu w II i III akcie.
- Nieustanne dodawanie do rozgrywki nowych elementów, walka z rutyną.
- Raj dla poszukiwaczy opcjonalnych skarbów i sekretnych pomieszczeń.
Największe wady:
- Techniczny błąd pozbawił mnie progresu z 3 godzin.
Nie będzie cienia przesady, kiedy napiszę, że mamy do czynienia z jedną z najlepszych produkcji całego 2022 roku. Tytułem dla wszystkich chcących przeżyć świetną przygodę, która zostanie w waszej pamięci na długo. Stray kradnie czas, serce oraz uwagę w sposób, jakiego nie powstydziłby się żaden szanujący się kot.