REKLAMA

Dziękuję za możliwość testów. Wyrzuciłbym w błoto 2500 zł na Steam Decka

W redakcyjnym gronie nerdów dosłownie od miesięcy kłócimy się o to, czy Steam Deck ma sens. To sprzęt przełomowy w skali rynku. Pierwszy handheldowy gamingowy pecet, który pochodzi od naprawdę dużego producenta, ma przemyślany system obsługi i do tego nie odstrasza ceną. Po czterech dniach ze Steam Deckiem przekonałem się, że ten sprzęt w obecnej formie jest niestety gorzką pigułką, której osobiście nie dam rady przełknąć.

01.04.2022 16.38
Dziękuję za możliwość testów. Wyrzuciłbym w błoto 2500 zł na Steam Decka
REKLAMA

Steam Deck jest w naszej redakcji już od ok. dwóch tygodni, a w moich rękach jest od czterech dni. Byłem żywo zainteresowany tym sprzętem i czekałem na moment, w którym mój preorder będzie mógł zostać zrealizowany. Teraz jednak wiem, że kupienie Steam Decka byłoby w moim przypadku wyrzuceniem pieniędzy w błoto.

REKLAMA

Zobacz Steam Deck na naszym filmie.

Steam Deck to pecet, nie konsola.

Gracze pecetowi często twierdzą, że pecety dają im doświadczenia idące ramię w ramię z tym, co oferują konsole. Według takich osób Steam Deck jest równie wygodny, co przenośne konsole dostępne na rynku, czyli w domyśle: jak Nintendo Switch.

 class="wp-image-2117868"
Pecet w konsolowej skórze.

Każdy, kto tak twierdzi, ewidentne nie miał odpowiednio długiej styczności z konsolami. Przykład Steam Decka jest szczególnie dosadny, bo to urządzenie bynajmniej nie jest „niewidzialne” dla graczy. Wręcz przeciwnie, bardzo często przypomina o swojej obecności, rzucając kłody pod nogi.

 class="wp-image-2117871"
Kłody pod nogi.

Ktoś powie, że porównywanie Steam Decka do konsoli jest z góry nietrafione, bo Steam Deck to przecież stuprocentowy pecet zamknięty w nietypowej obudowie. To wszystko prawda, ale jestem przykładem gracza konsolowego, którego Steam Deck mocno kusi.

Jednocześnie Steam Deck ma potencjał, by zostać handheldem ostatecznym.

 class="wp-image-2117892"
Steam Deck w pełnej krasie.

Miałem PSP, 3DS-a, a teraz mam Switcha. Każdy z tych systemów był wybitną konsolką przenośną, która dawała mi mnóstwo radości. Jednocześnie każda z nich miała zdecydowanie za małą moc. Powiedzmy sobie wprost: Nintendo Switch byłby znacznie lepszym sprzętem, gdyby miał mocniejsze podzespoły, a im więcej lat mija od premiery tego systemu, tym bardziej to widać.

Przykładowo, na Steam Decku zagram w GTA V, a na Switchu mogę odpalić co najwyżej odświeżone GTA San Andreas. Na Decku zagram w najnowszy hit Elden Ring, a na Switchu muszę zadowolić się leciwym Dark Souls. Na Decku przejdę całe Red Dead Redemption 2, a na Switchu co najwyżej LA Noire. Na Decku ogram najnowsze Assassin’s Creed Valhalla, a na Switchu mogę przypomnieć sobie klasyczną trylogię AC lub najwyżej zagrać w AC: Black Flag.

Co gorsza, gry multiplatformowe dostępne na Switchu wyglądają o wiele gorzej niż na Steam Decku. Tylko spójrzcie na przykład Wiedźmina 3.

 class="wp-image-2117874"
Wiedźmin 3 na Switchu (mam za sobą 115 godzin takiej grafiki, jak szaleć, to szaleć)
 class="wp-image-2117877"
Wiedźmin 3 na Steam Decku. Gra automatycznie dobiera ustawienia Uber i działa w nich idealnie płynnie.

Co więcej, Deck ma tyle mocy, że może emulować każdy przenośny (i nie tylko przenośny) system, wliczając w to nawet Switcha. To kontrowersyjny temat i niejako szara strefa gamingu, ale jednocześnie Valve daje dostęp do wszystkich najważniejszych emulatorów tuż po wyjęciu Decka z pudełka. Wystarczy przejść na desktopową wersje systemu na Decku i wybrać odpowiedni emulator.

To wszystko sprawia, że Steam Deck, mimo ewidentnie pecetowego rodowodu, staje się łakomym kaskiem dla graczy takich jak ja, czyli konsolowców grających z różnych względów głównie na przenośnym sprzęcie.

Odpowiedz sobie na pytanie, czy bardziej lubisz grać, czy może grzebać.

 class="wp-image-2117895"
"Konsolowe doświadczenie"

Pecetowcy, którzy grają już na Steam Decku, twierdzą, że doświadczenie niczym nie różni się od konsoli. Że system Steam OS jest bardzo przyjazny, a gry instalowane z oficjalnego sklepu, czyli ze Steama, działają bezproblemowo. To czysta nieprawda.

Poniżej znajdziecie listę problemów, na które natknąłem się, grając przez zaledwie cztery dni na Decku. Żaden z nich nie był dyskwalifikujący dla sprzętu, ale każdy był irytujący.

Źle wykrywany pad to najczęstszy problem Steam Decka.

Mogłoby się wydawać, że skoro kontrolery są integralną częścią sprzętu, to powinny działać idealnie. Niestety tak nie jest. Weźmy np. grę Portal 2, która powinna być sztandarowym tytułem na Decku. W końcu mówimy o produkcji od firmy, która stworzyła zarówno Steam Decka jak i system Steam OS.

 class="wp-image-2117919"

Tymczasem sterowanie za pomocą żyroskopu w tej grze po prostu nie działa po wyjęciu Decka z pudełka. Aby je włączyć trzeba przejść do ustawień i wybrać alternatywny układ kontrolera. W tym momencie zaczyna się prawdziwa zabawa, ponieważ mamy dosłownie dziesiątki wbudowanych układów, a każdy z nich można osobno konfigurować. Na to wszystko dochodzą jeszcze układy tworzone przez społeczność, które mają być dostosowane do konkretnej gry przez innych graczy.

Po wybraniu pierwszego z brzegu układu kontrolera, który obsługiwał żyroskopy, okazało się, że nie działają w nim analogi. Wtedy zrozumiałem, że Deck wcale nie będzie tak bez obsługowy, jak sądziłem. Oczywiście wyklikanie odpowiedniej konfiguracji jest możliwe tak, by działało wszystko, ale trzeba zrobić to samemu. Czy wyobrażacie sobie taką sytuację na konsoli? Nie, ponieważ na konsolach dostosowanie dokładnego układu pada leży po stronie dewelopera, a nie gracza.

Problem, którego Steam Deck być może nigdy nie przeskoczy, to sterowanie analogami.

 class="wp-image-2117922"

Weźmy takiego Wiedźmina 3. Na przykładzie tej gry dokładnie widać, że była ona tworzona z myślą o obsłudze myszką i klawiaturą, a obsługa padem została dodana niejako na dokładkę. Pecetowa wersja gry obsługiwana padem zachowuje się zupełnie inaczej niż Wiedźmin 3 na konsolach.

Chodzi mi głównie o kamerę, która na konsolach w pewnym stopniu dostosowuje się sama do zachowań gracza, czyli np. podąża za ruchem albo wraca do centralnego punktu. Na pececie kamera ma przełożenie w stosunku 1:1 na ruch analoga, a to sprawia, że dużo częściej musimy manewrować prawą gałką. Bywa to niewygodne, bo kiedy w ferworze walki musimy obsługiwać kciukiem kilka przycisków, czasami nie ma czasu na to, by odpowiednio ustawić kamerę. Te problemy nie istnieją na konsolach.

Biblioteka Steama na Steam Decku to obecnie dziki zachód.

 class="wp-image-2117925"
Portal 2 na Steam Decku

W bibliotece Steama znajdziemy bardzo wiele gier, które na Steam Decku działają średnio, a niekiedy wręcz wcale. Mam na Steamie 109 tytułów, a tylko 15 z nich ma plakietkę pokazującą, że bezproblemowo zadziałają na Decku. Co z pozostałymi? Nie wiadomo. Część gier zadziała po wybraniu odpowiedniego ustawienia kontrolera, a w innych - zwłaszcza starszych - nie uda się w żaden sposób dobrać odpowiedniego sterowania. W niektórych tytułach sterowanie zachowuje się zupełnie inaczej w menu niż w trakcie rozgrywki.

Chcę, by to mocno wybrzmiało: gry ze Steama, czyli oficjalnego sklepu konsoli Steam Deck, nie zawsze działają na tym urządzeniu. Czy wyobrażacie sobie sytuację, w której jakiś tytuł z PlayStation Store nie działa poprawnie na PS4 i PS5? Nie musicie sobie wyobrażać, bo wystarczy przypomnieć sobie premierę Cyberpunka 2077. To była inba na pół internetu. A na Steam Decku jest to norma.

Wraz z wielką mocą idzie wielka odpowiedzialność grzanie się i świst wentylatorów.

Duża moc Steam Decka to wielka zaleta, ale i wielka wada tego sprzętu. Dosłownie czuć jak podzespoły buzują tutaj pod maską. Steam Deck praktycznie nieustannie szumi, piszczy i dmucha ciepłym powietrzem. Robi to nawet w menu, kiedy dosłownie nic nie dzieje się na konsoli. Po uruchomieniu gry robi się tylko gorzej, a dźwięk wentylatorów jest bardzo nieprzyjemny, ponieważ jest to mieszanina szumu i świstu.

Na dodatek ciepłe powietrze wypychane przez Steam Decka ma charakterystyczny zapach gorącej elektroniki. I faktycznie, środkowa część podczas grania robi się bardzo gorąca, a my nie możemy temu w żaden sposób zaradzić. Pecet pełną gębą. To spora wada po przejściu na Decka wprost ze Switcha, który działa niczym tablet, czyli zupełnie bezgłośnie.

No dobrze, ale pomijając te problemy, jak gra się na Steam Decku?

 class="wp-image-2117928"
Batman: Arkham Knight na Steam Decku

Niebywale wygodnie. Cała konstrukcja jest bardzo przemyślana i świetnie zaprojektowana pod kątem ergonomii. Wszystkie przyciski są na właściwych miejscach i obsługuje się je naprawdę wygodnie, a obawiałem się, że krzyżak i guziczki ABXY będą porażką. Zdecydowanie nie są. Najsłabszym elementem są touchpady, ale nie trzeba ich używać w większości gier. Z drugiej strony to dzięki touchpadom można zagrać np. w klasyczne przygodówki pokroju Deponii.

Steam Deck jest sporo cięższy od Switcha, ale nie ma co rozdzierać o to szat. Spokojnie można grać w łóżku czy na kanapie i nie czuć żadnego bólu. Testowane przez mnie gry ze Steama działały wręcz idealnie, a do tego wyglądały wprost obłędnie. Na zrzutach ekranu umieszczonych w tekście raczej tego nie widać (szczególnie jeśli czytasz ten tekst na monitorze komputera), ale na ekranie Decka całość powoduje wręcz opad szczęki. Sam ekran jest w porządku, choć jest trochę za ciemny. Szkoda, że Valve nie postawiło na panel OLED, który w Switchu OLED prezentuje się o wiele lepiej.

 class="wp-image-2117943"
W grach takich jak Batman: Arkham Knight szczególnie brakuje ekranu OLED. Screenshot z gry uruchomionej na Steam Decku.

Mnogość tytułów ze Steama wręcz przytłacza, a to przecież dopiero początek. Podczas testów wyklikałem sobie działający emulator konsoli Nintendo Switch, ale uważam, że nie da się na nim docelowo grać i czerpać z tego przyjemności. Zarządzanie grami jest bardzo meczące, a same gry działają topornie i znacznie gorzej, niż na Switchu. Zelda BOTW osiąga tylko 15 fps. W wielu grach pojawiają się też glitche graficzne uniemożliwiające granie. Inne tytuły wyłączają się do głównego menu przy próbie uruchomienia rozgrywki.

 class="wp-image-2117931"
Zelda: BOTW i jej 15 fps na Steam Decku. Gra uruchomiona w emulatorze Yuzu.

Na Decku zainstalowałem też sklep Epic Games Store i zainstalowałem z niego kilka gier. Sama instalacja sklepu Epic jest uciążliwa, ale rzeczywiście wszystko tu działa, co jest imponującym osiągnięciem. Co więcej, całość jest emulowana przez warstwę Proton, czyli nie wymaga instalowania na Decku Windowsa (co uważam za absolutnie kuriozalny pomysł). Uruchamianie gier z Epica wymaga kilka kliknięć więcej, ale same gry działają… no właśnie: NIE działają. Epic Games je uruchamia, ale na ekranie nic się nie dzieje. Zapewne kolejne wieczory spędzone na Reddicie rozwiązałyby ten problem, ale w tym momencie powiedziałem "dość".

Cztery dni ze Steam Deckiem skutecznie wyleczyły mnie z tego sprzętu.

Jasne, w graniu w Elden Ring na przenośnym urządzeniu jest coś bardzo pociągającego, ale może będzie miało te sens na Steam Decku 2. Jedynka ma za dużo wad, by przymknąć na nie oko.

Jeśli jesteś pecetowcem, najpewniej jesteś przyzwyczajony do tego, że ciągle musisz z czymś walczyć. Jeśli jednak podchodzisz do Decka z punktu widzenia konsolowca, to po prostu nie jest sprzęt dla ciebie. To nie jest bezobsługowa maszynka do grania, ale pełnoprawny pecet, z całym bagażem złych stron tej platformy.

 class="wp-image-2117940"
Można też wyklikać inne gry wprost z Nintendo Switcha

Zatwardziali #PCMR zapewne powiedzą z satysfakcją: ha, czyli konsolowcy są za głupi, by zmierzyć się z Linuxem i podłączaniem myszki! Ja odpowiadam, że praktycznie każdy dorosły konsolowiec był kiedyś pecetowcem. I to był nim w czasach, kiedy pecety były znacznie mniej przyjazne i wymagały znacznie więcej dłubania. Takie osoby wiedzą, gdzie szukać rozwiązań problemów sprzętowych, ale po prostu wyrosły z tej zabawy.

Sam należę to takich osób. Już dawno uznałem, że szkoda mojego czasu na walkę ze sprzętem. Jeśli już wygospodaruję godzinkę na granie, to chcę po prostu grać, a nie spędzać ten czas na Reddicie i trzeciej podstronie w wyszukiwarce Google’a. Jeśli płacę za konsolę i za grę, to uważam, że deweloper powinien rozwiązywać problemy za mnie.

Dlatego wiem, że Steam Deck nie jest sprzętem dla mnie i osobiście mocno odradzam go osobom, które porzuciły peceta na rzecz konsol. Nie dajcie sobie wmówić, że otrzymacie takie samo doświadczenie, jakie zapewniają typowe handheldy na rynku. To nieprawda powielana przez osoby niemające pojęcia o działaniu konsol.

Było blisko, Valve, ale tym razem to jeszcze nie to. Mam nadzieję, że uda się przy Steam Decku 2. Kto wie, może nawet Steam Deck 1 będzie za kilkanaście miesięcy dużo przyjaźniejszym sprzętem, ale kupowanie tego urządzenia dziś, bazując na samych przypuszczeniach o lepszym jutrze, to proszenie się o rozczarowanie.

A na deser kwestia rozmiaru, bo nie da się jej pominąć.

 class="wp-image-2117901"

Powiedzieć, że Steam Deck jest duży, to jak nic nie powiedzieć. Sama konsola jest w porządku przy graniu w domu, ale etui sprawia, że sprzęt jest bardzo nieporęczny.

A niżej znajdziecie porównanie do innych handheldów na rynku.

REKLAMA

Jak widać, Steam Deck to zawodnik wagi ciężkiej i tego aspektu po prostu nie da się pominąć przed zakupem. Radzę trzykrotnie przemyśleć, czy tak duża konstrukcja sprawdzi się u was w praktyce.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA