Farmy ruskich trolli pod ostrzałem. Właśnie rozbito grupę, która tworzyła fałszywe zbiórki pieniędzy
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy poinformowała, że od czasu rozpoczęcia wojny udało jej się odkryć i rozbić pięć rosyjskich farm trolli. Kontrolowały łącznie ponad 100 tys. kont w mediach społecznościowych, używając ich do rozsiewania kłamliwej propagandy.
Rosyjskie farmy trolli znane są w Polsce głównie za sprawą rozsiewania fake-newsów o szczepionkach czy uchodźcach z Ukrainy. Nietrudno sobie więc wyobrazić jak intensywną wojnę informacyjną prowadzi Rosja na terenie napadniętego kraju. Na szczęście Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SSU) nie pozostaje bezczynna. Poinformowała właśnie opinię publiczną o swoich dotychczasowych sukcesach.
Czytaj też:
A są nimi rozbicie pięciu farm trolli, jakie operowały w trzech ukraińskich miastach - Charkowie, Czerkasach, Tarnopolu - a także w obwodzie zakarpackim. Ich działalność skupiała się na propagowaniu kłamliwej propagandy na temat sytuacji na terenie Ukrainy, w tym insynuowania rzekomych zbrodni ukraińskich sił oraz tego, że prezydent Zełenski się poddał i zdradził kraj, oraz tego, że rosyjskie siły zbrojne z powodzeniem podbiły większość krajów. To miało w efekcie doprowadzić do obniżenia morale stawiających opór Ukraińców i skłonienia ich do złożenia broni.
Rosyjscy hakerzy na terenie Ukrainy. Zbrodniarze zostali aresztowani.
W wyniku zajęcia przez ukraińskie siły owych farm zabezpieczono 100 bramek sieciowych GSM, 10 tys. kart SIM oraz setki laptopów i komputerów stacjonarnych. Operatorzy owych farm mieli bezpośrednie powiązania z rosyjskimi służbami specjalnymi i zostaną oskarżeni o wrogie działanie na rzecz kraju. Ich dokładna tożsamość nie jest znana i nie zostanie podana do wiadomości publicznej przed postawieniem podejrzanych przed sąd.
SSU poinformowała też o aresztowaniu w Winnicy osoby, która przejmowała cudze konta w sieciach społecznościowych i publikowała za ich pomocą łącza do fałszywych zbiórek mających rzekomo służyć zakupowi amunicji dla ukraińskiego wojska.
Możliwości operacyjne SSU są jednak ograniczone wyłącznie na teren Ukrainy. W oświadczeniu SSU zauważa, że nie jest w stanie powstrzymać w pełni zalewu rosyjskiej propagandy rozsyłanej przez osoby znajdujące się poza granicami kraju - w Rosji i nie tylko. Z tego powinni wyciągnąć wniosek również i obywatele Polski. W tych trudnych czasach nie należy ufać informacjom z nieznanych lub awangardowych źródeł - należy polegać wyłącznie na prowadzonych profesjonalnie usługach dziennikarskich i ignorować samozwańczych influencerów i tak zwaną pocztę pantoflową.