REKLAMA

Mówili, że to bez sensu. Po 7 latach Patronite wciąż prze do przodu i ma ambitne plany na przyszłość

Tysiące twórców, setki tysięcy wspierających i miliony złotych, które łączą wyjątkowe treści z ludźmi, którzy są nimi zainteresowani. To polski fenomen, który w tym roku obchodzi swoje 7 urodziny i który ustawicznie udowadnia, że era gatekeeperów dobiega końca. Patronite nie tylko ma się świetnie, ale ma też ambitne plany na przyszłość.

WP i Patronite
REKLAMA

Dla tych, którzy nie wiedzą, czym jest Patronite i na czym polega model patronatu, pozwolę sobie poświęcić kilka słów wstępu. Otóż przez lata dominującym sposobem monetyzacji treści dla twórców, autorów i pasjonatów było albo podpisanie cyrografu z tradycyjnym wydawnictwem (książkowym, wytwórnią muzyczną, etc.) lub – w krajobrazie internetowym – bycie zdanym na łaskę platform dystrybucji i reklamodawców. Innymi słowy, jeśli ktoś chciał zarobić na swojej twórczości, mógł albo podpisać (zwykle skrajnie niekorzystną) umowę wydawniczą i ktoś inny zajmował się promowaniem i sprzedażą tej twórczości, albo też pozyskiwać reklamodawców i zarabiać na promowaniu ich usług bądź produktów.

REKLAMA

Patronite to zupełnie inny model zarabiania dla twórców; tutaj pieniądze pozyskują bezpośrednio od ludzi, którzy cenią sobie to, co twórcy robią. W zamian za skromne, zwykle symboliczne bonusy, możemy regularnie "subskrybować" danego twórcę. Największa zaleta tego modelu? Mniejsza skala i większe zaangażowanie odbiorów. Aby zarobić dobre pieniądze w tradycyjny sposób, konieczne jest dotarcie do tysięcy ludzi. W modelu patronackim wystarczy tych ludzi kilkaset, którzy są w dodatku bardziej zaangażowani i bardziej pasjonują się tym, co tworzy dany autor; w końcu to dzięki tej pasji decydują mu się zapłacić.

Patronite to fenomen na polskim rynku twórczości (nie tylko) internetowej class="wp-image-2093550"
Patronite to fenomen na polskim rynku twórczości (nie tylko) internetowej

Kevin Kelly sformułował kiedyś tezę, że twórca do życia nie potrzebuje milionów ludzi, ale wystarczy 1000 prawdziwych fanów, którzy kupią wszystko, co stworzy. Patronite to ucieleśnienie tej idei i żywy dowód na jej prawdziwość.

Dziś model patronatu stał się relatywnie popularny. Możliwość subskrybowania konkretnych autorów pojawiła się dawno na Twitchu, na YouTubie, a ostatnio romansują z nią nawet TikTok i Instagram. Patronite jednak oferuje znacznie więcej niż jest w stanie zaoferować którakolwiek z tych platform, łącząc odbiorców z autorami i oddając w ręce twórców narzędzia, których nie znajdą nigdzie indziej.

Patronite wciąż rośnie.

Gdy w 2015 r. Patronite zaczynał działalność, zewsząd słychać było głosy: to bez sensu. Takie same głosy słychać było zresztą przy każdej głośnej kampanii, gdy np. najpierw potężne pieniądze od Patronów zebrał Krzysztof Gonciarz, Grupa Filmowa Darwin czy Radio Nowy Świat. To bez sensu – mówili przede wszystkim ci sami gatekeeperzy, którzy przez lata decydowali, kto może, a kto nie może publikować swojej twórczości i dzielić się swoją pasją. Tymczasem Patronite nie tylko ma sens, ale ma się też świetnie. I – jak mówi nam Tadeusz Chełkowski, założyciel Patronite – ma swoją unikalną formułę.

To zaangażowanie ma też odbicie w opiniach wspierających. Patronite przeprowadził ostatnio zamkniętą ankietę, z której wynika, że aż 82 proc. patronów uważa za ważne to, co robią wspierane przez nich osoby czy instytucje, a ponad 64 proc. śledzi ich działania na bieżąco. Znakomita większość patronów obawia się również, że bez ich wsparcia twórca czy instytucja nie mógłby dalej działać, a mimo to ponad 75 proc. patronów odpowiedziało, że do wspierania nie skłoniły ich otrzymywane w zamian nagrody. Jak tłumaczy Tadeusz Chełkowski:

Tadeusz Chełkowski - założyciel serwisu Patronite class="wp-image-2093793"
Tadeusz Chełkowski - założyciel serwisu Patronite

Każdy znajdzie coś dla siebie.

Modele patronackie mogą kojarzyć się przede wszystkim z kulturą i sztuką, ale tak naprawdę na Patronite znajdziemy nieprawdopodobnie szeroki przekrój treści. Są oczywiście influencerzy, filmowcy, pisarze czy muzycy, ale są też radia, instytucje pożytku publicznego, a przede wszystkim masa zajawkowiczów, którzy tworzą dookoła siebie bardzo zaangażowane społeczności.

To wszystko oznacza, że niezależnie od tego, jaką masz pasję, możesz przekuć ją w sposób na życie. Wystarczy znaleźć ludzi, którzy tę pasję podzielają i zgromadzić ich wokół siebie, i wcale nie muszą być to setki tysięcy odbiorców, lecz niewielka, ale zaangażowana grupa. A Patronite z roku na rok przyciąga coraz więcej autorów i Patronów:

Rosnącą popularność Patronite można bezpośrednio skorelować z coraz większą bylejakością treści udostępnianych w sieci. Tych treści jest coraz więcej, ale są one coraz niższej jakości, a coraz więcej osób jest tym zmęczonych i wolą zapłacić za dostęp do treści wysokiej jakości, zamiast konsumować za darmo twórczość niskich lotów. Podobnie uważa Tadeusz Chełkowski, który podkreśla też, że Patronite stara się nie tylko udostępniać platformę twórcom, ale też wyróżniać tych, których głos w danym momencie jest najbardziej potrzebny:

Wciąż pokutuje też przekonanie, że Patronite to tylko platforma do zbierania pieniędzy. Tymczasem, jak tłumaczy Chełkowski, Patronite to już dziś znacznie więcej niż crowdfunding:

 class="wp-image-2093547"

Patronite ułatwia też twórcom zarabianie innymi kanałami niż tylko bezpośrednie wsparcie od odbiorców. Nawigowanie w świecie dealów komercyjnych wciąż jest dla wielu osób przytłaczające i niejasne, a Patronite obrał sobie za cel nie tylko pomoc w działaniach komercyjnych, ale także odpowiednie łączenie marek i twórców.

Jeszcze więcej narzędzi dla twórców, jeszcze więcej wygody dla patronów. Patronite stale się rozwija.

Kto się nie rozwija, ten stoi w miejscu – mówi popularna maksyma i najwyraźniej założyciele Patronite również wzięli ją sobie do serca, gdyż w tym roku wprowadzają szereg bardzo istotnych nowości, które mogą zrewolucjonizować nasz lokalny rynek medialny, a z całą pewnością bardzo ułatwią życie zarówno twórcom, jak i patronom. Pierwszą z nich jest stworzenie własnej platformy dystrybucji treści.

Już dzisiaj jedną z najbardziej popularnych funkcjonalności oferowanych przez Patronite jest możliwość utworzenia prywatnego serwera na Discordzie i przydzielenie na nim ról nowym patronom. Widać wyraźnie, że ludzie szukają bardziej spersonalizowanego kontaktu nie tylko z ulubionymi twórcami, ale też z innymi osobami podzielającymi ich zainteresowania. Jak słusznie zauważa Tadeusz, kiedyś tę rolę pełniły tętniące życiem fora internetowe, które ustąpiły grupom tematycznym w serwisach społecznościowych. Te jednak coraz częściej są miejscami albo skrajnie toksycznymi, albo skupiającymi ludzi „z przypadku”. Brakuje miejsc prawdziwie angażujących pasjonatów i Patronite ma szansę stać się takim miejscem.

 class="wp-image-2093544"

Serwis ma też w niedalekiej przyszłości znacząco ułatwić życie autorom, którzy dziś mierzą się z natłokiem platform, w których „trzeba” być, choć nie zawsze ma to sens. Publikacja we wszystkich serwisach społecznościowych i na wszystkich platformach to zadanie czasochłonne i nie zawsze zyskowne, więc Patronie pracuje nad rozwiązaniem, które nie tylko to ułatwi, ale też pozwoli w prosty sposób wybrać miejsca, w których twórca będzie obecny.

Patronite pracuje też nad nowymi sposobami monetyzacji treści, które będą korzystne zarówno dla autorów, jak i dla patronów:

Oczywiście rozmawiając z Tadeuszem Chełkowskim nie mogłem nie zapytać o NFT, które w ostatnim czasie jest szalenie popularnym sposobem naciągania oferowania treści odbiorcom, niestety przejętym przez spekulantów i pato-influencerów. Patronie póki co jednak nie wchodzi w NFT, choć nie Chełkowski przyznaje, że nie wyklucza możliwości wdrożenia tokenów w przyszłości:

Nic nie musisz, wszystko możesz. Patronite pokazuje, że nie trzeba podpisywać cyrografu, by docierać do ludzi.

W klasycznym modelu konieczne było podpisywanie skrajnie niekorzystnych umów z wydawcą, by ten zadbał o interesy autora. Doskonałym tego przykładem są muzycy i pisarze, którym ze sprzedaży swoich dzieł zostają marne grosze, zaś większość zgarnia wydawnictwo, które może i owszem – zapewnia przygotowanie i dystrybucję produktu – ale tylko w przypadku najgłośniejszych nazwisk rzeczywiście przykłada się do kwestii promocji i sprzedaży, a co za tym idzie, także zarobków autora.

Patronite nie jest oczywiście organizacją dobroczynną. Serwis również pobiera opłatę za swoje działanie, ale przede wszystkim jest ona nieporównywalnie niższa od jakiejkolwiek prowizji w jakiejkolwiek branży, ale też w zamian twórcy dostają znacznie więcej, niż dostaliby gdziekolwiek indziej.

Wbrew temu, co mówili krytycy 7 lat temu, Patronite nie tylko ma sens, ale także na siebie zarabia i pozwala na siebie zarabiać innym. A to kompletna zmiana paradygmatu i kolejny przykład na to, iż mit głodującego artysty powinien raz na zawsze zniknąć z naszego postrzegania. Głodny artysta to nie artysta płodny, a… po prostu biedny. Jak powiedział kiedyś Walt Disney, „nie robimy filmów, by zarabiać pieniądze; zarabiamy pieniądze, by robić więcej filmów” – i tak można podsumować wszystko, co robi Patronite. Zarówno między autorami, patronami, jak i samą platformą czuć tę świadomość, że im silniejsze wsparcie (przede wszystkim finansowe), tym więcej jakościowych treści powstaje. A dzięki wsparciu patronów i samego Patronite, twórcy mogą skupić się na tym, co robią najlepiej – tworzeniu – wiedząc, że mają po swojej stronie zaangażowane grono odbiorców oraz grupę specjalistów, którzy pomogą im na każdym kroku.

REKLAMA

Jeszcze dekadę temu próba dotarcia do grona odbiorców wiązała się z ciągłym odbijaniem od ścian i słuchaniem, co musisz, a czego nie można robić. Dziś, jeśli jesteś twórcą, organizacją, czy choćby pasjonatem niszowego hobby, nikt ci nie powie, co musisz. Nic nie musisz. Za to dzięki miejscom takim jak Patronite wszystko możesz.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA