Zhakowany alert RCB! Sprawdź co pojawi się w wiadomości
Jedno polubienie dzieli cię od zostania mordercą. Jak wyglądałby eksperyment Horsta w rzeczywistości? W najnowszym odcinku programu Imponderabilia Karol Paciorek testuje w ten sposób Krystiana Pestę, odtwórcę roli mordercy Horsta Zeigera w serialu Behawiorysta.
Wyobraź sobie, że za chwilę odezwie się twój telefon. Sygnał oznajmiający przychodzącą wiadomość tekstową sam w sobie jeszcze nie wywołuje żadnego niepokoju. Spoglądasz na ekran telefonu i widzisz, że to tylko kolejny Alert RCB. Zanim wciśniesz przycisk umożliwiający sprawdzenie, czy w najbliższych godzinach możesz spodziewać się porywów wiatru o prędkości nawet 80 km/h, czy też stan wód gruntowych przekracza normę, wiesz, że nie będzie to nic szczególnego. Przybliżasz ekran telefonu do twarzy, kierujesz na niego wzrok i zaczynasz czytać:
Jestem tylko wykonawcą waszej woli. Musisz wybrać: czy mam zabić porwaną z pobliskiej szkoły nauczycielkę z wieloletnim doświadczeniem, czy też kilkuletnią dziewczynkę? Masz dwie godziny na decyzję. Zostań panem świata.
Pierwszy szok i niedowierzanie mijają bardzo szybko. Zaczynasz się zastanawiać, jaki wybór jest prawidłowy. Szybko przychodzi ci do głowy pytanie co będzie, kiedy w ogóle nie odpowiesz i nie weźmiesz udziału w takim losowaniu? Podjęcie decyzji może zrobić z ciebie współsprawcę czynu. Jednak, jeżeli wszyscy wokół otrzymali taki Alert RCB i właśnie dokonują wyboru między opcją 1 a opcją 2, to czy brak decyzji też nie stanowi już wyboru? Wszak brak twojego głosu może zaważyć na losie jednej czy drugiej osoby, której go zabraknie. Czas tyka.
Przerażająca wizja, prawda? Przed podobnym dylematem stają widzowie telewizji w serialu Behawiorysta z Krystianem Pestą w roli głównej. Serialowy morderca na stronie internetowej publikuje swoje pytania, a następnie tamże emituje nagrania przedstawiające morderstwa osób wybranych przez widzów w losowaniu. Strony nikt nie może namierzyć, a tym samym zablokować. W efekcie władze i służby nie mają możliwości wstrzymania transmisji i serii morderstw. Co gorsza, kiedy pojawiają się kolejne pytania, głosy za opcją 1 i opcją 2 spływają szerokim strumieniem.
Czy coś takiego jest w ogóle możliwe?
Na co dzień żyjemy w świecie, w którym mamy poczucie, że jednak taka bezkarność jest niemożliwa, wszak wszystko da się ostatecznie namierzyć i zablokować tak, aby szaleniec stojący za takim koszmarnym przedstawieniem nie mógł zebrać dużej widowni i nie mógł karmić się swoją popularnością.
Gdy się jednak dobrze zastanowić, szybko uświadomimy sobie, że jest zupełnie inaczej i przykładów na to jest wszędzie na pęczki. Internet to rozległe miejsce, które w dużej mierze jest zupełnie niezabezpieczone. Większość z nas od wielu lat codziennie spędza sporo czasu w mediach społecznościowych. Największe firmy na tym rynku mają bazy użytkowników liczone w setkach milionów, a w przypadku największych nawet w miliardach użytkowników. Każdy duży portal społecznościowy ma potężny zespół ludzi monitorujący 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu treści zamieszczane na jego łamach. Nierzadko można przeczytać o ludziach, których głównym zajęciem jest usuwanie z portalu treści czy też nagrań przedstawiających czyny zabronione, niezależnie od tego czy mowa jest o mowie nienawiści, czy też o relacji na żywo z popełniania przestępstwa. Przy liczbie użytkowników liczonej w setkach milionów wszystkiego jednak nie da się sprawdzić i wiele treści niezauważonych trafia ostatecznie do użytkowników.
Efekt? W 2019 r. na portalu Twitch morderca prowadził w sieci relację na żywo z przeprowadzanego przez siebie ataku na synagogę w Halle w Niemczech. Jeżeli ktoś akurat trafił na to nagranie, mógł zobaczyć przerażające sceny, w których streamer morduje dwie osoby po drodze do synagogi, a następnie nie jest w stanie dokończyć swojego planu, ze względu na skutecznie zamknięcie wszystkich drzwi wejściowych do przybytku. Nagranie trwa 35 minut. W tym czasie relacji nikt z portalu nie był w stanie usunąć.
Kilka miesięcy wcześniej, 15 marca 2018 r. podobna relacja pojawiła się na portalu Facebook. Tym razem mieliśmy do czynienia z atakiem na meczety w Christchurch w Nowej Zelandii, w których zginęło 51 osób, a 49 zostało rannych. Facebook stosunkowo szybko został poinformowany o relacji i usunął ją 12 minut po zakończeniu relacji. Na samą relację w skali portalu trafiło może 200 przypadkowych osób. Jednak nawet mimo usunięcia, w kolejnych godzinach Facebook musiał usuwać pojawiające się w wielu miejscach kopie nagrania. Jak wskazuje opublikowany później raport, w ciągu pierwszych 24 godzin z portalu trzeba było usunąć 1,5 mln kopii nagrania.
Nie musimy zresztą szukać w przeszłości i daleko od nas. Wystarczy spojrzeć na to, co się aktualnie dzieje na naszym podwórku. Od końca 2021 r. w Polsce niemal codziennie notowane są kolejne ataki, w których pozornie przypadkowe osoby odbierają połączenia telefoniczne, które na pierwszy rzut oka wydają się pochodzić od osób im znanych, zapisanych w książce telefonicznej telefonu. Po odebraniu połączenia okazuje się, że po drugiej stronie znajduje się automat, który odczytuje albo groźby o podłożeniu bomby, albo informacje o zgonie bliskiej osoby, po czym się rozłącza. W krótkim czasie po odebraniu takiego połączenia zaatakowana osoba dostaje telefony od swoich znajomych, którzy właśnie odebrali połączenie teoretycznie pochodzące z jego/jej telefonu, w którym także pojawiają się groźby, albo informacje o śmierci osób bliskich.
Spoofing, czyli podszywanie się pod inny numer telefonu, nie jest niczym nowym w świecie technologii. Jak się jednak okazuje, jest to problem przynajmniej na razie bez rozwiązania. Mijają całe tygodnie, a służby nie są w stanie ustalić, kto stoi za całym procederem, a kolejne osoby nadal otrzymują bezkarne groźby. Co więcej, organizator procederu czuje się bezkarny, bowiem atakuje nie tylko przypadkowe osoby, ale także polityków z pierwszych stron gazet.
Powstaje zatem pytanie, czy morderca będący bohaterem serialu bazującego na powieści Remigiusza Mroza mógłby w podobny sposób przejąć np. numer znanego wszystkim Alertu RCB i zorganizować za jego pomocą losowanie typu „kto ma żyć, a kto ma stracić życie”. Wydaje się, że choć wymagałoby to potężnych nakładów i dobrego przygotowania, to nie jest to niemożliwe. Możemy być równie pewni, że gdyby takie pytanie pojawiło się na telefonach komórkowych milionów osób, to i odpowiedzi z wyborem właściwej opcji szybko zaczęłyby spływać do takiego mordercy i nikt za bardzo nie byłby w stanie z tym nic zrobić.
Czy normalny człowiek wziąłby udział w takiej licytacji?
W sieci człowiek zazwyczaj ma poczucie pewnej bezkarności, przez co pozwala sobie na znacznie więcej niż w świecie rzeczywistym. Ostry spór polityczny w naszym kraju, czy też trwająca od ponad dwóch lat pandemia koronawirusa niezwykle spolaryzowały społeczeństwo. W efekcie Internet, a w szczególności media społecznościowe stały się miejscem do uwalniania negatywnych emocji.
Osoby, które znamy osobiście jako osoby kulturalne, powściągliwe i opanowane, w mediach społecznościowych zieją nienawiścią, złością, sypią wyzwiskami, groźbami i życzeniami śmierci. Niech podniesie rękę ten, kto w ciągu ostatnich dwóch lat nie zdziwił się tym, co zobaczył pod postem tej czy innej znanej mu osobiście osoby i nie stwierdził „nie sądziłem, że on/ona jest w stanie coś takiego napisać”. Rąk na sali nie widzę. Korzystając z mediów społecznościowych, widzimy przed sobą tylko monitor, który niejako odgradza nas od dziejącej się w nich rzeczywistości. W efekcie odczuwamy pewne poczucie bezkarności. Wydaje nam się, że możemy pisać tam to, co chcemy i w żaden sposób nie przełoży się to na rzeczywistość. Kalumnii rzucanych w komentarzu internetowym nigdy nie bylibyśmy w stanie powtórzyć, stając w świecie rzeczywistym oko w oko z daną osobą.
Stąd też pojawia się istotne zagrożenie. Gdyby serialowy Horst, morderca relacjonujący swój „koncert krwi” pojawił się w Internecie, ominąłby zabezpieczenia i zdołał dotrzeć do szerokiej publiczności, a następnie pokazałby dwie różne osoby i zapytał, która z nich ma przeżyć, to z pewnością część użytkowników starałaby się powiadomić władze czy zespół ds. bezpieczeństwa danego medium. Problem w tym, że tysiące innych osób po prostu oddałoby głos na jedną lub drugą osobę zastanawiając się co wydarzy się dalej. Przecież to tylko Internet, w razie czego będziemy mogli wyłączyć przeglądarkę i wrócić do rzeczywistości. Wiele osób nie uświadomi sobie wtedy, że to właśnie oni są orężem i siłą napędową mordercy, a tym samym to oni mają w ręku życie porwanych przez mordercę osób.
Dylemat wagonika
Główny bohater serialu Behawiorysta, Horst Zeiger grany przez Krystiana Pestę stawia przed swoimi widzami pozornie proste pytania, które jednak wymagają od nich próby wartościowania życia. To samo z Krystianem Pestem zrobił zresztą Karol Paciorek. W toku rozmowy prowadzący stawia przed swoim gościem coraz to trudniejsze pytania. Zaczyna się stosunkowo niewinnie od klasycznego „dylematu wagonika”.
Wyobraźcie sobie, że wskutek awarii od kolejki odczepił się jeden wagonik i zaczyna po zboczu staczać się z coraz większą prędkością w dół. Nieco niżej, do torów przywiązanych zostało pięć osób. Jeżeli wagonik w nie uderzy zginą. Ty jako obserwator możesz nie zrobić nic i obserwować śmierć pięciu osób. Możesz jednak szybko przestawić zwrotnicę i skierować wagonik na tor, na którym do torów przywiązana jest jedna osoba. Co zrobisz?
W tym klasycznym eksperymencie myślowym, który testuje wybory moralne i etyczne jest kilka pułapek. Pierwsza myśl naturalnie jest taka, że należy przestawić zwrotnicę i kosztem życia jednej osoby ocalić pięć innych żyć. Szybko jednak pojawia się druga myśl: jeżeli nie zrobimy nic, to odpowiedzialność za śmierć pięciu osób w całości ponosi osoba, która doprowadziła do tej sytuacji. Gdy jednak przestawimy zwrotnicę, to stajemy się niejako współsprawcą śmierci jednej osoby. Podejmując bowiem decyzję o przestawieniu zwrotnicy, decydujemy o życiu i śmierci osoby leżącej na drugim torze. Jeżeli to jest mało, to bardzo szybko pojawi się trzecia myśl: czy tak naprawdę możemy uniknąć odpowiedzialności? Wszak podejmując decyzję o zaniechaniu jakiegokolwiek działania, też w rzeczywistości podejmujemy decyzję o przebiegu całego wydarzenia.
Z tego pytania, w którym nie określono jeszcze, kto leży na torach Krystian wychodzi obronną ręką, bowiem wybiera racjonalnie. Kamil Paciorek jednak nie odpuszcza i zaczyna zadawać pytania coraz trudniejsze. Gdy zamiast anonimowych osób pojawiają się w dylemacie prawdziwe osoby, pojawiają się też poważne problemy z udzieleniem odpowiedzi.
- A teraz możesz kogoś uratować. Kogo byś uratował: Kamilę Kamińską czy Magdalenę Różczkę?
- Kogo pozwoliłbyś uprowadzić porywaczom: Marię Dębską czy Maćka Musiałowskiego?
Momentalnie w reakcji aktora widać wewnętrzny dylemat, w którym różne warstwy tego wyboru dają różne odpowiedzi. Choć zapewne Krystian Pesta przekonany jest, że to już jest za dużo, to nie wie, że Karol przygotował dla niego jeszcze inne, dużo trudniejsze pytania, które wymuszą na nim – choć tylko teoretycznie – dokonanie wyboru, z którym nie będzie czuł się dobrze. W wywiadzie zobaczycie także, czy aktor odgrywający główną postać mordercy w serialu Behawiorysta postawiony przed takim wyborem uratowałby Karola Paciorka, czy Remigiusza Mroza. O jednym was zapewniam – odpowiedzi na niektóre pytania naprawdę nie przychodzą łatwo. Zachęcam zatem do obejrzenia całego wywiadu oraz serialu Behawiorysta dostępnego na platformie player.pl.