Kupowanie płynu Lugola nie ma sensu. Ludzie, sprawdźcie lepiej jego zastosowanie i do czego służy!
Uspokajamy, naprawdę nie musicie lecieć do apteki po płyn Lugola. Wcześniej sprawdź, co to jest, do czego służy oraz jakie i kiedy ma zastosowanie.
Powszechny dostęp do internetu ewidentnie nie działa tak, jak powinien. Z genialnego źródła informacji zmienia się w źródło dezinformacji i szerzenia paranoi.
Losowe, niesprawdzone i niezrozumiane do końca wiadomości rozprzestrzeniają się dzisiaj lotem błyskawicy. Dwa dni temu w reakcji na jeden post lidera AgroUnii w całej Polsce ustawiły się kolejki po benzynę na stacjach paliw, windując nawet na chwilę cenę bezołowiowej do rekordowych wartości. W piątek natomiast rano ludzie ustawiali się w kolejkach do bankomatów, aby wypłacić swoje środki. To z kolei spowodowane było nieuzasadnioną obawą wprowadzenia ograniczeń na ilość wypłacanej gotówki.
Wieczorem natomiast część społeczeństwa ustawiła się w kolejkach przed aptekami.
Cel: kupienie płynu Lugola
Skąd taki pomysł? Naturalnie chodzi o informację o tym, że wskutek walk na terenie byłej elektrowni jądrowej w Czarnobylu odnotowano wzrost poziomu promieniowania gamma w rejonie elektrowni. Być może taka informacja wywołała obawy o to, że może dojść do powtórki z 1986 r. kiedy doszło do eksplozji w Czarnobylu i do powstania chmury radioaktywnej.
Fakt: poziom promieniowania w rejonie elektrowni jądrowej wzrósł dwudziestokrotnie, ale najprawdopodobniej było to wywołane przez uniesienie z ziemi (być może przez żołnierzy i ciężki sprzęt wojskowy) radioaktywnego pyłu w okolicy elektrowni, choć na razie eksperci nie znają bezpośredniej przyczyny wzrostu poziomu promieniowania. Nie stanowi to natomiast żadnego zagrożenia dla zdrowia na terytorium naszego kraju.
W podobnym tonie wyrażają się specjaliści z Państwowej Agencji Atomistyki (PAA), którzy w specjalnym oświadczeniu napisali
Obecnie nie ma zagrożenia dla zdrowia i życia ludności na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. Państwowa Agencja Atomistyki stale monitoruje sytuację radiacyjną w kraju.
Państwowa Agencja Atomistyki nie odnotowała żadnych zmian w wynikach pomiarów promieniowania jonizującego w ramach krajowego systemu monitoringu radiacyjnego. W celu weryfikacji pojawiających się doniesień medialnych PAA skierowała zapytanie do ukraińskiego urzędu dozoru jądrowego, jak również do Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej w Wiedniu o stan sytuacji radiacyjnej na Ukrainie.
Informacja wywołuje reakcję
Pierwsze wzmianki o walkach prowadzonych na terenie elektrowni jądrowej sprawiły, że wielu Polaków pamiętających 1986 rok natychmiast ustawiło się w kolejkach po płyn Lugola. Zainteresowanie preparatem wzrosło niebotycznie. Z kilkuset zapytań dziennie na terenie całego kraju zrobiło się ponad 30 000. Aptekarze informują, że wyprzedali już wszystkie swoje zapasy, a płynu Lugola zabrakło już także w hurtowniach.
Płyn Lugola. Co to jest i do czego służy? Jakie ma zastosowanie?
Mówiąc najprościej, jest to wodny roztwór jodu w jodku potasu. Stosuje się go do zablokowania wychwytu radioaktywnych izotopów jodu przez tarczycę, w szczególności chodzi tutaj o izotop jodu 131. Preparat ten był powszechnie przyjmowany w Polsce po eksplozji w Czarnobylu w 1986 r.
Jak zwracają uwagę specjaliści, płynu Lugola nie należy przyjmować na zapas, bowiem efekt ochronny przed radioaktywnym jodem utrzymuje się przez około 24 godziny, po czym maleje do zera. Przyjęcie preparatu jest zatem korzystne tylko w momencie, kiedy nad krajem przechodzi chmura radioaktywna po eksplozji i istnieje ryzyko ekspozycji organizmu na opady promieniotwórcze.
Co ważne, w Czarnobylu radioaktywnego jodu nie ma. Jeżeli faktycznie doszłoby do uwolnienia radioaktywnej chmury, to zagrożeniem będzie nie jod a cez, a na niego akurat płyn Lugola w ogóle nie reaguje.
Należy mieć także świadomość, że nieprawidłowo stosowany może prowadzić do niebezpiecznego rozregulowania pracy tarczycy.
Co robić?
Jeżeli nadal odczuwacie obawy o stan elektrowni jądrowej w Czarnobylu i związany z nią poziom promieniowania na terenie Polski, warto sprawdzać stronę internetową Państwowej Agencji Atomistyki. To jedyne miejsce, w którym można pozyskać wiarygodne informacje. W obliczu szalejącej dezinformacji w mediach społecznościowych warto ograniczyć się jedynie do źródeł sprawdzonych.