Zimne noce pomagały strażakom. Globalne ocieplenie sprawiło, że znacznie trudniej walczyć z pożarami
"Strażacy liczą na ugaszenie ognia nocą" - takie frazy mogą już wkrótce zniknąć z mediów. Winne globalne ocieplenie, które bardziej niż dnie ociepliło noce, a w efekcie zabierając strażakom chwile wytchnienia - obecnie pożary po zmierzchu palą się niemal tak jak za dnia.
Jeszcze czterdzieści lat temu zimne i wilgotne noce były największym sprzymierzeńcem strażaków w walce z dużymi, rozległymi pożarami. Jednak jak dowodzą naukowcy z Earth Lab działającego w ramach Kooperatywnego Instytutu Badań nad Środowiskiem (CIRES) na Uniwersytecie Kolorado w Boulder, zjawisko "łatwopalnych nocy" staje się coraz powszechniejsze. Przyczyną jest nic innego jak globalne ocieplenie, które przyczyniło się do zatarcia "granicy" między dniem i nocą, a w efekcie do problemów z opanowaniem pożarów po zachodzie słońca.
Sprawdzili jak globalne ocieplenie wpłynęło na gaszenie pożarów nocą.
Zgodnie z wynikami analizy przeprowadzonej przez zespół 8 naukowców pod przewodnictwem Jennifer K. Balch, w samej zachodniej części Stanów Zjednoczonych, w ciągu odnotowano średnio 11 więcej łatwopalnych nocy. A to przekłada się na wzrost o 45% na przestrzeni 40 lat.
Noc to krytyczny okres dla spowolnienia szybko rozprzestrzeniającego się pożaru - a nocne "hamulce" zawodzą
Jennifer K. Balch, dyrektor Earth Lab w CIRES
Analiza zjawiska występujących coraz częściej łatwopalnych nocy została oparta o pomiar "pragnienia" atmosfery wyrażony w VPD (deficyt ciśnienia par). Kiedy VPD jest niski, powietrze jest wilgotne, pożary nie mogą się rozwijać. Operacje gaszenia pożarów wykorzystują te nocne warunki do tłumienia płomieni. Jednak noce z wysokim VPD, suchym i ciepłym powietrzem, sprzyjają rozprzestrzenianiu się pożarów.
Zespół naukowców rozpoczął swoje prace od przeanalizowania obserwacji satelitarnych i godzinowych danych klimatycznych dla 81 tysięcy pożarów z całego świata. Analiza pozwoliła określić punkt krytyczny VPD, kiedy powietrze staje się wystarczająco suche, aby "palić się" w nocy. W wyniku analizy badacze odkryli, że jedna piąta palnych terenów na Ziemi zyskała dodatkowy tydzień "łatwopalnych nocy". W samej zachodniej części Stanów Zjednoczonych wzrost jest jeszcze większy, bo wynosi aż 11 łatwopalnych nocy.
Naukowcy z CIRES w swoich badaniach wykorzystał nowatorską technikę teledetekcji i modelowania w celu ocenienia przebiegu tysięcy pożarów godzina po godzinie. Dzięki temu odkryli również, że w skali globalnej, w latach 2003-2020 pożary stały się o 7,2% intensywniejsze. Naukowcy ponownie wzięli pod lupę zachodnią część Stanów Zjednoczonych, gdzie ta liczba okazała się być znacznie wyższa - w zachodniej części USA pożary stały się o 28% intensywniejsze.
Analiza naukowców z Kolorado to jeden z wielu naukowych dowodów na to jak globalne ocieplenie zmienia otaczającą nas rzeczywistość. Żeby doświadczyć jego skutków nie trzeba jechać na zachodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych, by zobaczyć pożary czterokrotnie większe od Warszawy. Ani nawet do Grecji, wystarczy pomyśleć o upałach, które zalały nas latem. W sumie nawet nie musimy się cofać pamięcią o ponad pół roku, bo wystarczy, że wyjrzymy za okno - burze z piorunami w lutym mówią same za siebie.