Samsung The Frame zdaje się ignorować prawa fizyki. Takiego telewizora jeszcze nie widziałem
The Frame jako jedyne z tak zwanych lifestyle’owych telewizorów odniosły większy sukces. Nic dziwnego, pomysł na imitujący obraz na ścianie telewizor ma wiele sensu. Tegoroczne Frame’y coraz trudniej nazwać imitacją.
Nie ukrywam, że nie wszystkie produkty telewizyjne Samsunga do mnie docierają. Designerski The Serif, którego najważniejszym elementem jest jego ramka, to raczej nie moja bajka. Telewizor jako ozdoba? Wyraźnie nie jestem klientem docelowym. Podobnie jak nie trafia do mnie The Sero, czyli telewizor, który obraca się do pionu, by wygodniej oglądać treści z telefonu. Prawdopodobnie nie rozumiem tego produktu z tego samego względu, z jakiego nie rozumiem TikToka. The Frame to inna bajka.
Czytaj też:
- Neo QLED nie ma po co bać się OLED-a. Tizen zmienia się w centrum rozrywki i gier. A Micro LED to ogromne rozczarowanie. Pierwsze wrażenia z telewizorami Samsunga na 2022 r.
- Samsung pokazał pilota, który naładuje się sam przez WiFi. Już nie musisz wymieniać paluszków
- Młodzi wracają do przewodowych słuchawek. Wcale im się nie dziwię: sam zatęskniłem za kablem
Pomysł na The Frame przekonał mnie na tyle, że właśnie ten telewizor wybrałem jako sypialniany. Czasem służy nam do oglądania seriali podczas leniuchowania w łóżku. Ale też stanowi fenomenalną ozdobę. Jego obudowa i rama świetnie imitują wiszący na ścianie obraz. Bardzo dobrze też działa tryb sztuki, który nie tylko wyświetla na ekranie jakieś dzieło, to na dodatek robi to w sposób energooszczędny i dość wyjątkowy.
Podczas oglądania treści wideo, The Frame to po prostu QLED w wymyślnej ramce. Jednak we wspomnianym trybie sztuki telewizor ten emituje nieco inną techniką światło, dzięki czemu nie rozświetla tak otoczenia – a zarazem prezentując wybrane dzieło w sposób wyraźny, czytelny i wierny oryginałowi.
Nie jest to jednak tryb działający idealnie. The Frame z poprzednich lat mimo wszystko nadal emituje w jego ramach dość mocne światło, choć znacznie słabiej niż typowy telewizor. Jego powłoka też jest podatna na refleksy świetlne, co w jasny dzień psuje efekt. Tymczasem The Frame na rok 2022 to coś z zupełnie innej rzeczywistości.
Musiałem podejść i docisnąć palcem wyświetlacz LCD. Byłem przekonany, że to nie The Frame 2022, a zwykła makieta.
The Frame na rok 2022 w gruncie rzeczy służy do tego samego. To telewizor QLED z Tizenem i wymyślną obudową, którą użytkownik może dostosować do swoich potrzeb za sprawą wymiennych ramek. Tak jak poprzednik, również i tegoroczny model oferuje Art Mode, w ramach którego można wyświetlać na nim dzieła sztuki lub inne statyczne obrazy w energooszczędnym trybie, który dodatkowo modyfikuje fale światła tak, by obraz nie przypominał telewizyjnego - a jakby faktycznie jakiś obraz wisiał na ścianie.
Zmieniło się w zasadzie tylko jedno, a więc sposób emisji światła. To w połączeniu z nową powłoką matrycy sprawiło, że oniemiałem. I nie ma w tym żadnej przesady. Gdy Samsung zaprosił mnie na pokaz The Frame 2022 pierwsze co zobaczyłem, to makieta. Znaczy się, myślałem, że to makieta. Gdy mi uświadomiono, że to telewizor, nie mogłem uwierzyć. Musiałem podejść i docisnąć palcem ekran, by zobaczyć, że to jednak LCD. Gdyby nie to, byłbym przekonany, że oglądam ramkę z naklejoną na nią papierową tapetą.
Tryb sztuki w The Frame działa tak dobrze, że aż niewiarygodnie. Telewizor dopasowuje światło, poziom jego emisji w taki sposób, by iluzja była bliska perfekcji. Czy przy jasnym oświetleniu pokoju, czy przy przygaszonym świetle, trudno odgadnąć, że widoczna na ścianie Mona Lisa wyświetlana jest na ekranie telewizora i że nie jest to reprodukcja na płótnie. Robi to ogromne wrażenie, ale też rodzi pytanie. Niestety, nie mam dziś na nie odpowiedzi.
Samsung The Frame z doskonałym trybem sztuki. Ale czy to dobry telewizor?
Podczas pokazu The Frame 2022 nie miałem możliwości uruchomienia na nim zwykłego wideo. Klipu, serialu czy nawet demo od Samsunga. Nie jestem więc pewien czy użyta w nim matowa powłoka matrycy, dzięki której tryb sztuki działa tak przekonująco, nie wpływa negatywnie na wrażenia podczas oglądania filmów i gier wideo. Atutem The Frame zawsze było, że poza dodatkiem w formie Art Mode był to też bardzo przyzwoity telewizor.
Mam pewne obawy, że The Frame 2022 jest, w porównaniu do poprzednika, dużo lepszym ornamentem na ścianie, ale też nieco słabszym telewizorem. Obawy te co prawda rodzi wyłącznie to, że nie pozwolono mi na tym sprzęcie uruchomić czegoś innego niż tryb sztuki.
Muszę jednak przyznać, że ów tryb to coś, co mnie mocno zaskoczyło. Robi to niesamowite wrażenie i nietrudno mi sobie wyobrazić klienta, który dla samego tego bajeru zechce kupić ten telewizor. Zwłaszcza że The Frame do tej pory nie były drogimi sprzętami.