Zbieram szczękę z podłogi. Soundcore Liberty 3 Pro to najlepiej grające słuchawki TWS - recenzja
Są słuchawki, które po włożeniu do uszu nie robią większego wrażenia. Są słuchawki, które grają świetnie, ale kosztują fortunę. I są Soundcore Liberty 3 Pro, po założeniu których bitą godzinę trzymałem szczękę na kolanach, a w ich cenę nadal nie wierzę.
Nie wierzyłem, że słuchawki TWS mogą być aż tak dobre. Wszyscy recenzenci na świecie zachwalali się Anker Soundcore Liberty 2 Pro, a ja myślałem, że „ok, gadają tak, bo Anker rozdaje słuchawki na prawo i lewo”. Potem jednak udało mi się je przetestować osobiście i już wtedy zbierałem szczękę z podłogi. Podobnie zresztą jak w przypadku Liberty Air 2 Pro, które niezmiennie uważam za najlepiej grające słuchawki TWS w cenie poniżej 500 zł.
Soundcore Liberty 3 Pro kosztują raptem 200 zł więcej i nadal nie chce mi się w to wierzyć. Bo to nie tylko gigantyczny krok naprzód względem poprzedniej generacji i względem Liberty Air 2 Pro, ale też – tak po prostu – najlepiej grające słuchawki prawdziwie bezprzewodowe na rynku. Nie zdziwiłoby mnie to, gdyby kosztowały 1400 zł. Kosztują jednak 700 zł, co w zestawieniu z ich możliwościami nadal wprawia mnie w osłupienie.
Soundcore Liberty 3 Pro to najlepiej grające słuchawki TWS na rynku. Kropka.
Gdy pierwszy raz włożyłem nowe słuchawki Ankera do uszu, dosłownie mnie zamurowało. Moje pierwsze wrażenie najlepiej może oddać wiadomość, którą wysłałem do kolegi po fachu, który ciut wcześniej ode mnie zaczął testować Liberty 3 Pro:
Po wysłaniu tej wiadomości siedziałem ze słuchawkami Soundcore Liberty 3 Pro w uszach przez ponad dwie godziny, szukając choć jednego utworu, którego brzmienie by mi się nie podobało. Szukając jakiegoś obiektywnie słabego punktu w dźwięku, który będę mógł wytknąć. Bez skutku.
Dwa tygodnie później nadal nie mam nic. Te słuchawki grają po prostu wybitnie. Niemożliwie wręcz dobrze, jak na słuchawki dokanałowe Bluetooth. Nic mi się tu nie zgadza, ani potęga basu, ani krystalicznie czyste góry, ani przeogromna rozpiętość sceny i znakomita szczegółowość.
Nieprawdopodobne brzmienie Soundcore Liberty 3 Pro zawdzięczają trzem elementom. Dwa z nich to fizyczne przetworniki: Anker zastosował tu kombinację przetwornika dynamicznego o średnicy 10,6 mm oraz przetwornika armaturowego. To właśnie ten drugi odpowiada za nieprawdopodobną separację instrumentów i klarowność brzmienia, podczas gdy ten pierwszy nadaje basowi takiego pie*dolnięcia, że każda sesja słuchania muzyki w tych słuchawkach jest niczym masaż zwojów mózgowych. Bas jednak ani na moment nie jest zamulony – jest potężny, ale selektywny.
Trzeci element to zastosowanie kodeka LDAC, który gwarantuje transmisję audio na najwyższym poziomie, jaki oferują słuchawki Bluetooth. To sprawia, że w parze ze smartfonem z Androidem obsługującym ten kodek oraz Apple Music i plikami Lossless, doświadczenie odsłuchowe jest wręcz, ośmielam się to powiedzieć, audiofilskie. Niestety oznacza to również, że słuchawki bardzo dużo tracą, gdy połączymy je z iPhone’em, którego bieda-kodek AAC pozwala na raptem 1/4 maksymalnej przepustowości uzyskiwanej przez Bluetooth.
Od dwóch tygodni korzystam z Soundcore Liberty 3 Pro w tandemie z Samsungiem Galaxy Z Fold 3 i naprawdę nie mogę się do niczego przyczepić. Te słuchawki nie tylko grają wybitnie prosto z pudełka, ale są też bardzo podatne na manipulację korektorem graficznym i profilami audio w aplikacji Soundcore.
Tradycyjnie już możemy też utworzyć własny profil HearID, w którym wykonujemy krótki test słuchu, a słuchawki Soundcore Liberty 3 Pro podbijają i kompensują te częstotliwości, które słyszymy najsłabiej. Miłym bonusem jest też fakt, że osoby postronne nie słyszą, czego słuchamy - te słuchawki mają tak niewielki wyciek dźwięku, że nawet przy maksymalnej głośności w cichym mieszkaniu moja siedząca 1,5 metra obok żona nie słyszała, jakiej muzyki akurat słuchałem.
Przez wzgląd na samą jakość brzmienia Soundcore Liberty 3 Pro z miejsca wleciały do puli moich ulubionych słuchawek na rynku. Słuchanie na nich muzyki to czysta przyjemność, tak ogromna, że zdarzało mi się korzystać z nich nie "przy okazji", a tylko po to, by posłuchać w nich muzyki, czego zwykle nie robię ze TWS-ami. Jeśli chodzi o słuchawki dokanałowe, tylko moje customowe IEM-y wygrywają z nimi jakością. Żadne słuchawki Bluetooth TWS nie mają podejścia.
A jednak na wybitnym brzmieniu zalety Soundcore Liberty 3 Pro się nie kończą.
W takich słuchawkach można siedzieć długie godziny.
Poprzedni model, Liberty 2 Pro, nie należał do najwygodniejszych. Ok, może wygodnie leżały w uchu po odpowiednim dobraniu „ogumienia”, ale ze względu na spore gabaryty i odstawanie od uszu korzystanie z nich przez dłuższy czas mogło przyprawić o dyskomfort.
Tutaj jest inaczej. Liberty 3 Pro nadal nie należą do najmniejszych słuchawek na rynku, ale są znacznie mniejsze od poprzedniej generacji i nie odstają od uszu aż tak. Są też szalenie wygodne, a w zestawie dostajemy do wyboru 4 różne rozmiary silikonowych nakładek i 3 rozmiary „płetw”, którymi słuchawki zakotwiczają się w małżowinie. Bez trudu znalazłem kombinację, w której słuchawki leżą mi w uchu jak przyklejone, niezależnie od tego, co z nimi robię.
Używałem ich zarówno w domu, jak i poza nim, a także zabrałem je ze sobą na siłownię. Konstrukcja słuchawek spełnia normę wodo-szczelności IPX4, więc można w nich ćwiczyć bez obaw o zawilgocenie. Odstają też na tyle niewiele od uszu, że nie wyglądamy w nich jak ufoludki, a to definitywnie plus.
Ogromny plus należy się też Ankerowi za minimalizację wielkości etui słuchawek Soundcore Liberty 3 Pro. Poprzednia generacja miała futerał dość wyraźnie odznaczający się w kieszeni. Obecna nadal trafia do nas w dość sporym pudełku na tle konkurencji, ale jest ono na tyle niewielkie, by wygodnie schować je do kieszeni i nosić ze sobą wszędzie. Otworzenie etui jest też banalnie proste – wystarczy odsunąć pokrywę ruchem kciuka. Spośród wszystkich słuchawek TWS na rynku te od Ankera wyjmuje mi się z etui ładującego zdecydowanie najwygodniej.
ANC i jakość połączeń nie ustępują konkurencji.
Myśleliście, że to koniec zalet? Ależ skąd. Jest jeszcze ANC, którego poprzednia generacja była pozbawiona i które było dostępne w Liberty Air 2 Pro. Tutaj Anker zastosował ponownie układ sześciu mikrofonów, jak w Air 2 Pro, ale współdziała on z algorytmami sztucznej inteligencji, które automatycznie dostosowują redukcję hałasu do otoczenia i kształtu naszego kanału słuchowego. Wystarczy wykonać krótki test przy pierwszej konfiguracji i jakość ANC znacząco się podnosi względem trybu „normalnego”. Co więcej, włączona redukcja hałasu nie ma większego wpływu na jakość brzmienia. Może delikatnie „podcina” góry, ale to kompromis, na jaki jestem gotów pójść, w zamian za znakomitą redukcję hałasu.
Bo redukcja hałasu jest w słuchawkach Soundcore Liberty 3 Pro naprawdę dobra. Nie aż tak dobra, jak w AirPodsach Pro czy Sony cośtamcośtam4, ale odczuwalnie lepsza niż np. w Jabra Elite 85T czy Samsungach Galaxy Buds 2. Rewelacyjnie radzi sobie z tłumieniem jednolitych dźwięków, zwłaszcza w niskich częstotliwościach, ale też zaskakująco dobrze spisuje się w wycinaniu dźwięków „biurowych”, takich jak stukot klawiatury czy odgłosy rozmów. Zabrakło mi tu tylko automatycznego trybu transparentnego, który włączałby się automatycznie gdy zaczynam mówić, jak ma to miejsce w słuchawkach Samsunga czy Sony. Tutaj tryb transparentny włączamy dotykowym przyciskiem na obudowie.
Ostatnim plusem, o którym muszę wspomnieć, jest jakość rozmów głosowych i ogólna łączność z telefonem. Soundcore Liberty 3 Pro znakomicie spisują się podczas połączeń telefonicznych, nie tylko dostarczając krystalicznie czysty głos drugiej stronie, ale też skutecznie usuwając dźwięki otoczenia czy szum wiatru. W połączeniu z ich ogromnym komfortem noszenia mamy słuchawki, które doskonale nadadzą się do częstych telekonferencji w pracy. Tym bardziej, że jeśli nie korzystamy z kodeka LDAC, możemy połączyć słuchawki jednocześnie z dwoma urządzeniami. Podczas korzystania z LDAC możliwe jest połączenie tylko z jednym sprzętem.
Przez dwa tygodnie nie miałem też ani jednego przypadku, gdy słuchawki rozłączyłyby się ze smartfonem czy „szarpnęły”, zrywając łączność. Nie zdarzyło się to ani w mieszkaniu w bloku z wielkiej płyty, gdzie pełno jest zakłóceń sygnału, ani na siłowni o ogromnej powierzchni, po której mogłem się przechadzać bez problemu i do odległości około 10-15 metrów jakość połączenia pozostawała doskonała.
Łyżka dziegciu w beczce miodu. Soundcore Liberty 3 Pro mają też wady.
Na szczęście lista wad nie będzie długa. Po kolei:
- Czas pracy przy użyciu kodeka LDAC spada z deklarowanych 8/32 godzin do max 4/16, ale to kompromis na który warto pójść,
- Czasami słuchawki mają delikatne opóźnienie podczas oglądania wideo, ale ostatnia aktualizacja zminimalizowała ten problem niemal do zera,
- Przyciski dotykowe momentami nie są dość responsywne, ale z każdą aktualizacją oprogramowania działają lepiej,
- Czas między wyjęciem słuchawki z ucha a zatrzymaniem odtwarzania muzyki jest nieco za długi, ale po ostatniej aktualizacji znacząco się skrócił, więc może być tylko lepiej,
- Słuchawki są na tyle duże, że nie mogę się podrapać po wnętrzu małżowiny bez wyjmowania ich z ucha,
- Wymyśliłbym coś jeszcze, ale naprawdę nic nie przychodzi mi do głowy.
Chciałbym się przyczepić i znaleźć choć jeden element, który byłby obiektywnie tak zły, żeby zniechęcić do zakupu, ale… nie mogę. Jeśli ktoś znajdzie jakiś poważny problem z tymi słuchawkami, to będzie on wynikał z osobistych preferencji, nie z obiektywnej wady produktu. Np. dla mnie dużym problemem są przyciski pojemnościowe, bo po prostu nie znoszę obsługi jakichkolwiek słuchawek w ten sposób, dlatego Soundcore Liberty 3 Pro mimo doskonałego brzmienia nie zdetronizują Jabry Elite 7 Pro z ich fizycznymi przyciskami jako moich ulubionych słuchawek na siłownię.
Anker dba też o regularne udoskonalanie swoich produktów aktualizacjami, więc można się spodziewać, że wszelkie drobne bolączki, które można rozwiązać poprawką oprogramowania, niebawem znikną. Zresztą część z nich już została naprawiona.
Soundcore Liberty 3 Pro to nieprawdopodobnie dobre słuchawki.
Przy takich możliwościach Anker mógłby śmiało zawołać ponad 1000 zł za Liberty 3 Pro, a ja nadal napisałbym, że warto wydać te pieniądze. Anker jednak tego nie zrobił i nowe słuchawki Soundcore kosztują raptem 700 zł, co jest absurdalnie niską ceną jak na słuchawki o takiej jakości brzmienia i takich możliwościach.
Rzadko zdarza się, bym mógł do tego stopnia jednoznacznie polecić jakiś produkt, ale tu nie mam cienia wątpliwości – Soundcore Liberty 3 Pro powinny się znaleźć w kolekcji każdego melomana. Zwłaszcza takiego, który nie wierzy, że słuchawki TWS mogą zachwycić brzmieniem. Te zachwycają.