Laptop z dedykowaną kartą graficzną kontra laptop ze zintegrowanym GPU - co lepsze?

Lokowanie produktu: nvidia

Są tacy, którzy twierdzą, że laptop ze zintegrowaną kartą graficzną wystarczy do wszystkiego. Inni uważają, że dedykowane GPU to podstawa. Kto ma rację?

ASUS Vivobook Pro 14X OLED z wirtualnym pokrętłem ASUS DialPad

Czy naprawdę potrzebujemy dedykowanej karty graficznej w laptopie, by cieszyć się pełnią możliwości komputera przenośnego? Czy to rzeczywiście konieczne? Osobiście uważam, że tak. Po latach spędzonych z komputerami ze zintegrowaną kartą graficzną nie wyobrażam już sobie powrotu do maszyny, w której nie drzemałby układ Nvidia GeForce, wspomagający niemal wszystkie zadania, z jakimi mierzę się na co dzień.

Razer Blade 15 Advanced class="wp-image-1791373"
Razer Blade 15 Advanced z grafiką Nvidia GeForce RTX 3080

Zupełnie innego zdania jest mój redakcyjny kolega, Piotr Grabiec, który uważa dedykowane GPU za zbytek łaski, bez którego można się obejść. Cóż, przegadaliśmy naszą różnicę zdań.

Laptop z dedykowaną kartą graficzną Nvidia GeForce – tak, czy nie?

Piotr Grabiec: Komputer z dedykowaną kartą graficzną nie jest mi potrzebny do pracy - od kilku lat korzystam z maszyn z układami zintegrowanymi. Jedyne, w czym mi by się mogła przydać karta graficzna, to w pececie do gier wideo, ale do grania to ja mam konsole…

Łukasz Kotkowski: Pitu-pitu. Przepracowałem sporo czasu na komputerach bez dedykowanej karty graficznej, jeden nawet trzymam w domu do mniej wymagających zadań, ale odkąd przesiadłem się w całości na laptopy z dedykowaną grafiką od Nvidii nie widzę możliwości powrotu. To jeden wielki mit, że GPU przydaje się tylko do gier, bo jak się temu przyjrzeć bliżej, to przydaje się praktycznie do wszystkiego.

Piotr Grabiec: Ja się mogę zgodzić, że się przydaje - ale mogę bez niego żyć, bo od lat na brak mocy obliczeniowej to ja przy pracy z przeglądarką nie narzekam. Ba, zintegrowane karty graficzne w zasadzie nawet przy nowych grach wideo dają radę! Ultrabooki z nowymi układami Intela oraz AMD, które testuję, odpalają bez problemu na niskich detalach Forzę Horizon 5, która wyszła w zeszły miesiącu. Słabo? Nie sądzę!

Łukasz Kotkowski: Osobiście na pewnym etapie życia doszedłem do wniosku, że „mogę bez tego żyć" to argument, na który po prostu szkoda mi czasu. Weźmy nawet zwykłe, codzienne sprawy, jak korzystanie z przeglądarki. Owszem, mogę to robić na komputerze bez dedykowanego GPU, ale dlaczego miałbym się godzić na wolniejszą pracę i gorsze doznania wizualne w aplikacjach webowych, podczas gdy większość przeglądarek obsługuje akcelerację GPU? To samo z grami. Nie mówię od razu, że każdy komputer musi być w stanie odpalić najnowsze tytuły AAA w 120 FPS-ach, ale jeśli w zbliżonej cenie mam wybór między komputerem ze zintegrowaną grafiką, na którym nowa Forza będzie tylko „działać", a komputerem z dedykowanym GPU, na którym będzie też pięknie wyglądać i oferować większą płynność, to nie widzę powodu, by wybierać to pierwsze rozwiązanie. Takich przykładów można by mnożyć i mnożyć - niby w codziennych zadaniach dedykowana karta graficzna ma nieznaczny wpływ na wydajność, ale z tych uszczkniętych tu i tam sekund zbiera się solidny kawał czasu w dłuższej perspektywie.

Asus Vivobook Pro 14X OLED class="wp-image-1955123"
Asus Vivobook Pro 14X OLED z kartą graficzną Nvidia GeForce RTX 3050

Piotr Grabiec: Jest tylko jeden problem: to wszystko kosztuje - i nie chodzi tylko o pieniądze. Już pomijając fakt, że zysk w wydajności w takiej dajmy na to przeglądarce w porównaniu do wzrostu ceny laptopa z dyskretnym GPU jest w moich oczach grą niewartą świeczki, to w dodatku w komputerze przenośnym do pracy biurowej liczy się dla mnie przede wszystkim czas pracy na jednym ładowaniu, a nie surowa moc rozpatrywana w próżni - a przecież dedykowany układ żre dodatkowy prąd, co skutkuje skróconym czasem pracy z dala od gniazdka i… zajmuje miejsce w obudowie, które mógłby wypełnić akumulator.

Łukasz Kotkowski: Ależ różnica w czasie pracy jest dziś wręcz pomijalna. Każdy laptop z dedykowanym układem Nvidii ma przecież opcję automatycznego przełączania karty graficznej - gdy laptop działa na akumulatorze i może się obyć bez boostu GPU, to laptop przełącza się na kartę zintegrowaną. Można wręcz użyć przełącznika MUX, by całkowicie wyłączyć dedykowaną kartę graficzną i wtedy różnica w czasie pracy przestaje istnieć. A z kolei laptopy z dedykowanym GPU po podłączeniu do prądu zaoferują nieporównywalnie wyższą wydajność niż te, które mają zintegrowany układ graficzny, co przydaje się nie tylko w grach, ale np. w obróbce zdjęć czy wideo.

Piotr Grabiec: No to mam płacić za laptop z dedykowanym GPU więcej tylko po to, by potem system automatycznie je wyłączał? Brzmi to jak słaby interes! Zgodzę się jednak, że można rozważyć taki sprzęt, gdy z laptopa korzysta się głównie w domu (co w dobie pandemii nie jest wcale znowu rzadko spotykanym scenariuszem) właśnie do np. obróbki zdjęć wideo - ale przy sprzęcie typowo mobilnym mimo wszystko stawiałbym na dedykowaną grafikę, w której nie ma podzespołów podnoszących wagę i niepotrzebnie zmniejszających rozmiar akumulatora. Jeśli ktoś jednak chce pracować przy zdjęciach i wideo na zasilaniu z kabla, to czy nie lepiej kupić taniego ultrabooka i potężną stacjonarkę?

Asus ProArt StudioBook 16 OLED class="wp-image-1893476"
Asus ProArt StudioBook 16 OLED z grafiką Nvidia GeForce RTX 3070

Łukasz Kotkowski: I męczyć się z przerzucaniem plików z jednego na drugi komputer? Been there, done that, dziękuję bardzo. Dajcie mi jeden komputer do wszystkiego, jednocześnie na tyle mobilny, żeby go zabrać ze sobą i na tyle potężny, żebym mógł w domu bez trudu montować wideo w 4K 10-bit 4.2.2. Laptop bez dedykowanej karty graficznej raczej temu nie podoła.

Piotr Grabiec: Pliki przerzucają się same - przez chmurę! Do tego duże projekty często i tak trzyma się na zewnętrznych dyskach, które można podpiąć do dowolnego komputera, a pamięć typu SSD w laptopach jest pieruńsko droga. A co do montażu wideo, to w terenie można montować na plikach proxy, a w domu tak jak pisałem wyżej - stacjonarka! I tam faktycznie dedykowana karta grafiki robi robotę. No ale jeśli chcesz mieć jeden komputer do wszystkiego…

Łukasz Kotkowski: Chcę, bo montowanie przez proxy to proteza, a komputer ze zintegrowanym GPU nie jest w stanie zastąpić komputera z dedykowaną kartą graficzną. Co z tego, że mam pliki w formie proxy, jeśli całość montażu odbywa się bez akceleracji GPU? Mają kartę dedykowaną mogę się cieszyć płynniejszym nakładaniem efektów i przejść, animacjami, nie mówiąc już o szybszym czasie eksportowania plików. Nie zawsze mamy komfort powrotu do domu, czasem trzeba projekt oddać w drodze i wtedy niestety, workflow oparty o proxy bez akceleracji graficznej to dramat. Czy nawet wracając do samego czasu eksportowania - identyczny projekt w Adobe Premiere Pro lub DaVinci Resolve eksportuje się nawet 2-3 razy szybciej, gdy mamy dedykowaną kartę grafiki, nawet taką z niższej półki. A skoro mówiliśmy wcześniej o pieniądzach i koszcie zakupu, to masz rację - tylko że czas to pieniadz. Jeśli mam opcję kupić po wielokroć bardziej wydajny sprzęt za niewielką dopłatą, to zrobię to z pocałowaniem ręki, bo dodatkowy koszt momentalnie zwróci mi się w postaci wygodniejszej pracy i szybszych renderów.

Piotr Grabiec: W tym kontekście zgoda - wszystko rozbija się o potrzeby. Tak jak przy typowej pracy biurowej korzyści z dedykowanego układu grafiki można nazwać dyskusyjnymi biorąc pod uwagę koszt, tak przy mobilnej pracy zarobkowej związanej z foto/wideo dyskretna grafika faktycznie ma sens, bo szybko na siebie zarobi, właśnie za sprawą oszczędności czasu.

Lokowanie produktu: nvidia
Najnowsze