Czarne latające skrzydło, niewidoczne dla radarów. Historia bombowca B-2 Spirit
Jeden samolot, tylko dwóch pilotów, nawet 16 ładunków nuklearnych i możliwość lotu na drugi koniec świata, zrzucenia śmiercionośnych ładunków oraz powrotu do bazy. Jeżeli do tego wszystkiego dołożymy technologię stealth pozwalającą ukryć się przed radarami, otrzymamy niesamowite latające skrzydło - bombowiec B-2 Spirit.
Na co dzień wykorzystujemy zdjęcia powierzchni Ziemi w Google Maps do znalezienia najlepszej drogi z miejsca A do miejsca B. Jest jednak na świecie spora rzesza ludzi, którzy zwiedzają świat, przesuwając fotograficzne zdjęcia przypadkowych miejsc na Ziemi. Jeżeli takich osób jest dużo, to siłą rzeczy od czasu do czasu ktoś trafi na coś interesującego. Niedawno furorę w sieci robiło zdjęcie czarnej dziury na środku oceanu, a teraz rundę po mediach robi zdjęcie przedstawiające bombowiec stealth B-2 Spirit lecący nad przypadkowym polem w stanie Missouri.
Zdjęcie lecącego skrzydła zostało wykonane przez satelitę należącego do Maxar Technologies. Bombowiec B-2 Spirit najprawdopodobniej stacjonuje w oddalonej o 40 km od sfotografowanego miejsca Bazie Sił Powietrznych Whiteman, która obecnie stanowi dom dla samolotów tego typu. Nie ma chyba lepszej okazji niż ta, aby przypomnieć, jak fenomenalnym osiągnięciem techniki jest ten nietypowy samolot.
Początki projektu
W szczycie zimnej wojny Amerykanie potrzebowali samolotu, który byłby w stanie w razie potrzeby przedostać się niezauważony nad strzeżone przez radary terytorium Związku Radzieckiego i atakować kluczowe instalacje. Wtedy też rozpoczęto poważne prace nad opracowaniem technologii, która minimalizowałaby przekrój poprzeczny samolotu na tyle, aby był on niewykrywalny przez radary przeciwnika. Celem było stworzenie takiej konstrukcji poszycia samolotu, która odchylałaby albo pochłaniała sygnały wysyłane przez radary. Taki samolot, nie dość, że niezauważalny, nie mógłby być atakowany pociskami kierowanymi za pomocą radaru, co dawałoby mu znacząco przewagę na polu walki.
W 1979 r. Kongres rozpoczął finansowanie programu Advanced Technology Bomber finansowanego pod kryptonimem Aurora. Po wstępnej ocenie pomysłów do przygotowania projektów wybrano dwa zespoły: Northrop/Boeing oraz Lockheed/Rockwell. Obie firmy rozpoczęły prace nad stworzeniem bombowca w technologii stealth. Chociaż obie firmy zdecydowały stworzyć samoloty przypominające "latające skrzydło", to każda z nich podeszła do tematu zupełnie inaczej. W zespole Lockheed powstał projekt, który z czasem wyewoluował w projekt samolotu F-117. Northrop ostatecznie stworzył B-2 Spirit. Być może bombowiec B-2 powstałby wcześniej, gdyby nie fakt, że w połowie lat osiemdziesiątych zmieniono jego docelowe przeznaczenie z samolotu operującego na dużych wysokościach do operującego na średnich wysokościach.
Pierwotnie jeszcze w okresie zimnej wojny zakładano produkcję nawet 165 egzemplarzy B-2 Spirit. Z uwagi jednak na zakończenie zimnej wojny i zmianę priorytetów, a jednocześnie ze względu na ogromne koszty budowy oraz utrzymania samolotu, zamówienia stopniowo redukowano, najpierw do 75, a następnie do 21 sztuk.
Superdrogie skrzydło
Po uwzględnieniu wszystkich kosztów rozwojowych, koszt każdego egzemplarza B-2 Spirit oszacowano na ponad 4 mld dol. Co więcej, jego utrzymanie też kosztuje armię krocie. B-2 Spirit, choć jest jednym z cudów techniki, ma też nieprzeciętne wymagania. Każdy samolot, w celu utrzymania właściwości swojej powłoki antyrefleksyjnej, zapewniającej mu niewidoczność dla radarów, musi być przechowywany w specjalnych klimatyzowanych hangarach. Szacunki wskazują, że jedna godzina lotu kosztuje około 135 000 dol. i wymaga 119 godzin prac serwisowych. Utrzymanie każdego z samolotów kosztuje zatem miesięcznie ok. 3,4 mln dol. Warto zwrócić uwagę, że gdyby liczba samolotów tego samego typu była większa, koszty rozkładałyby się na więcej samolotów. Utrzymanie jednostki składającej się z 21 sztuk samolotu wymaga kolosalnych nakładów.
Odejdźmy jednak od kosztów i wróćmy do samego samolotu. B-2 Spirit jest samolotem, który wygląda jak latające skrzydło, tj. nie ma ani pionowego statecznika, ani wyróżnionego kadłuba. Wewnątrz samolotu znajduje się miejsce dla dwóch pilotów. Choć na pierwszy rzut oka tego nie widać, to wbrew pozorom jest to potężny samolot. Rozpiętość jego skrzydeł to ponad 52 metry, długość 21 metrów. Mimo to obsługa samolotu jest na tyle zautomatyzowana, że do kontrolowania samolotu podczas dłuższego lotu potrzebny jest tylko jeden pilot. Drugi w tym czasie może skorzystać z toalety, przespać się czy też przygotować jedzenie. Można by pomyśleć, że kto myśli o jedzeniu podczas lotu takim samolotem. Najlepszą odpowiedzią na to pytanie, jest fakt, iż najdłuższa misja zrealizowana za pomocą B-2 trwała ponad 44 godziny bez lądowania i nie odstawała długością od wielu innych misji zrealizowanych za pomocą tego samolotu.
Siły Powietrzne USA wskazują, że zasięg samolotu wynosi 11 000 km, a tankując po drodze, może wzrosnąć nawet do 19 000 km.
B-2 Spirit - wykorzystanie na polu walki
Pierwszy egzemplarz B-2 Spirit osiągnął gotowość operacyjną w 1997 roku, jednak po raz pierwszy w boju został wykorzystany dwa lata później podczas konfliktu w Kosowie. W pierwszych tygodniach zaangażowania Stanów Zjednoczonych w konflikt, B-2 Spirit odpowiedzialny był za 33 proc. wszystkich zniszczeń w rejonie. Co ciekawe wszystkie loty realizowane były z bazy Sił Powietrznych Whiteman w Missouri. Sześć egzemplarzy B-2 bezustannie kursowało między Missouri a Kosowem.
Kilka lat później, już na początku XXI w. latające skrzydła brały udział w wojnie w Afganistanie. To właśnie w ramach tego konfliktu jeden z samolotów wykonał najdłuższą jak dotąd, czterdziestoczterogodzinną misję, w ramach której B-2 Spirit wystartował z Missouri, doleciał do Afganistanu, zbombardował cele i wrócił do bazy w Missouri.
Dopiero kilka lat później, kiedy Stany Zjednoczone zaangażowały się w konflikt w Iraku, B-2 Spirit zaczęły stacjonować także w bazach na wyspie Guam i w Wielkiej Brytanii. Wcześniej nie było to możliwe m.in. ze względu na brak odpowiednich klimatyzowanych hangarów.
W służbie wciąż jest 20 z 21 wyprodukowanych egzemplarzy
W lutym 2008 roku bombowiec B-2 Spirit of Kansas rozbił się tuż po starcie, znajdując się wciąż na pasie startowym w Bazie Sił Powietrznych Andersen na wyspie Guam. Do wypadku nie doszło z błędu pilota, a śledztwo wykazało, że winna była wilgoć w instrumentach, która doprowadziła komputer pokładowy do błędnego oszacowania prędkości lotu, a w konsekwencji do opuszczenia nosa samolotu na etapie wznoszenia. Załoga samolotu bezpiecznie się ewakuowała, ale samolot uległ całkowitemu zniszczeniu. Straty oszacowano na 1,4 mld dol. Jak dotąd jest to jedyny B-2, który został spisany na straty.
Warto tutaj zauważyć, że zaledwie trzy miesiące temu, 14 września 2021 r. doszło do awaryjnego lądowania jednego z samolotów w bazie Whiteman. Podczas hamowania samolot zjechał z pasa startowego na trawę i dopiero tam się zatrzymał. Jak na razie nie poinformowano jaka usterka doprowadziła do tego lądowania.
B-2 Spirit a wojna wywiadów
Do dnia dzisiejszego ani jeden egzemplarz B-2 nie został wycofany z użytku, a więc nie ma większej możliwości, aby zbliżyć się do takiego samolotu i przynajmniej mu się uważnie przyjrzeć. Poznaniem przynajmniej części informacji o wykorzystanych w nim technologiach zainteresowane były i wciąż są inne mocarstwa na świecie. Nic więc dziwnego zatem, że także w projekcie B-2 dochodziło do prób pozyskania danych w sposób nielegalny.
Już w 1984 r. jeden z pracowników koncernu Northrop, niejaki Thomas Cavanaugh próbował sprzedać tajne informacje dot. samolotu przedstawicielom Związku Radzieckiego. Cavanaugh został jednak złapany zanim doszło do przekazania informacji doszło i skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Ostatecznie został wypuszczony warunkowo w 2001 r. Cztery lata po tym jak Cavanaugh wyszedł na wolność, inżynier Noshir Gowadia, który pracował w Northrop nad napędem dla B-2 wpadł na sprzedaży tajnych informacji o B-2 Spirit rządowi chińskiemu. Kara? 32 lata pozbawienia wolności.
Tymczasem B-2 Spirit wciąż pozostaje jednym z najpiękniejszych, jeżeli nie najpiękniejszym samolotem w historii awiacji. Choć pierwotnie zakładano, że będzie on latał do drugiej połowy lat pięćdziesiątych XXI wieku, to ostatecznie władze uznały, że B-2 przejdzie na emeryturę najpóźniej w 2037 roku. 80 aktualnie przeszkolonych na B-2 pilotów, ma jeszcze niemal dwie dekady pracy przed sobą.
Zdjęcie główne: Evan El-Amin/Shutterstock.com