REKLAMA

Xiaomi Pad 5 to świetny tablet, który... i tak nie ma sensu. Już tłumaczę

Niezmiennie uważam, że tablety z Androidem są bez sensu, a Xiaomi Pad 5 nie przekonał mnie do zmiany zdania. Ale po kolei.

Recenzja Xiaomi Pad 5 – mnóstwo zalet, niewiele wad
REKLAMA

Ten test muszę rozbić na dwie niezależne od siebie części. Jedna to względnie obiektywne, suche spojrzenie na Xiaomi Pad 5 jako na urządzenie elektroniczne. Tablet z Androidem o konkretnych cechach. Druga to czysto subiektywne podsumowanie czasu z tym sprzętem, który w mojej prywatnej opinii nie ma wielkiego praktycznego zastosowania.

REKLAMA

Ilu jednak ludzi, tyle potrzeb, więc na potrzeby tego tekstu przyjmijmy, że istnieją ludzie, którzy marzą o tablecie z Androidem. Czy Xiaomi Pad 5 będzie dla nich dobrym wyborem?

Xiaomi Pad 5 – mnóstwo zalet, niewiele wad.

Po ponad dwóch tygodniach z tabletem Xiaomi mam do niego tylko dwie uwagi, obydwie relatywnie nieznaczne.

Pierwsza to płynność działania i specyfikacja techniczna. Otóż Xiaomi Pad 5 trafia do użytkowników wyposażony w procesor Qualcomm Snapdragon 860, 6 GB RAM-u i 128 GB miejsca na dane. O ile na papierze ta specyfikacja wydaje się co najmniej wystarczająca, tak w praktyce tabletowi Xiaomi zdarza się nieprzyjemnie „chrupnąć”, zwłaszcza gdy mamy otwartych kilka aplikacji na raz.

Xiaomi Pad 5 class="wp-image-1919774"
Xiaomi Pad 5

Wystarczyło np., że miałem otwarte 3-4 karty w Edge’u i próbowałem przejść do Slacka, by po powrocie tablet musiał ponownie załadować przeglądarkę. Tu i tam zdarzają się też przycięcia interfejsu; a to szarpnie animacja, a to trzeba dłuższą chwilę zaczekać na załadowanie się aplikacji.

W temacie specyfikacji trzeba też wspomnieć o wyraźnym nagrzewaniu się tabletu przy długotrwałym obciążeniu. Użytkownicy upatrujący w Xiaomi Pad 5 maszynki do mobilnego gamingu czy też strumieniowania gier z GamePassa raczej nie będą zadowoleni, bo gdy tylko tablet zaczyna się nagrzewać, zaczyna też spadać jego płynność.

Xiaomi Pad 5 class="wp-image-1919813"
Xiaomi Pad 5

Druga uwaga to jakość głośników. Są ich aż cztery sztuki, a mimo to grają bardzo cieniutko i mało szczegółowo. Definitywnie brak im też basu, a gdybym miał scharakteryzować ich brzmienie jednym słowem byłoby to „suche”.

Xiaomi Pad 5 class="wp-image-1919783"
Xiaomi Pad 5

Poza tym jednak Xiaomi Pad 5 oferuje naprawdę wzorowy hardware. Obudowa ma raptem pół kilo masy i sprawia świetne wrażenie w dłoni. Prezentuje się też bardzo urodziwie, choć osobiście wybrałbym ciemny wariant kolorystyczny, bo nie przekonuje mnie efekt załamywania światła w białej wersji wykończenia.

Przekonuje mnie za to wyświetlacz, który ma 11” przekątnej, rozdzielczość 2560 x 1600 px i odświeżanie 120 Hz. Jest absolutnie prześliczny, zarówno jeśli chodzi o wyświetlane barwy, jak i jasność oraz kąty widzenia. Zauważyłem natomiast, że jego reakcja na dotyk mogłaby być lepsza, choć może to kwestia mojego egzemplarza – brakowało mi tego wrażenia natychmiastowej reakcji, jaki oferują nawet co droższe smartfony Xiaomi, o iPadzie nie wspominając. Do Xiaomi Pad 5 można dokupić też rysik, ale tego niestety nie było mi dane przetestować.

Xiaomi Pad 5 class="wp-image-1919789"
Xiaomi Pad 5

Złego słowa nie mogę też powiedzieć o czasie pracy. W zasadzie to niewiele mogę o nim powiedzieć, bo przez cały czas testowania naładowałem ten tablet raptem dwa razy. Akumulator 8720 mAh wystarcza na bardzo długo i – co bardzo istotne w takim sprzęcie – nie traci zbyt wiele energii w trybie czuwania. Gdy zdarzał się dzień, w którym nie sięgałem po tablet wcale, ubywało mu góra 3-5 proc. energii.

Xiaomi Pad 5 class="wp-image-1919786"
Xiaomi Pad 5

Przyczepić nie mogę się nawet do wbudowanych aparatów, które co prawda nie robią fenomenalnych zdjęć, ale nie sprawiają też przykrych niespodzianek. Główny aparat 13 Mpix w zupełności wystarczy do zrobienia zdjęcia dokumentu czy szybkiej fotki dla babci, a przednia kamerka 8 Mpix nada się bez problemu do wideorozmów, nawet jeśli warunki oświetleniowe nie będą idealne.

Xiaomi Pad 5 class="wp-image-1919780"
Xiaomi Pad 5

Xiaomi Pad 5 to obiektywnie bardzo dobry tablet. Subiektywnie nie widzę jednak powodu, dla którego ktokolwiek miałby go kupić.

Miarą tego, jak bardzo bezsensownym produktem są tablety z Androidem, niech będzie fakt, że przez pierwszy tydzień testów Xiaomi Pad 5 leżał w moim domu praktycznie nieużywany. Zwyczajnie nie mogłem znaleźć pomysłu, do czego mógłby mi on posłużyć.

Upatrywałem w nim maszynki do czytania komiksów, książek i porannego robienia prasówki. Niestety do tych zastosowań okazał się on zwyczajnie niewygodny. Tablet Xiaomi ma proporcje ekranu wynoszące 16:10, co sprawdza się dobrze w laptopach, ale w tabletach nadaje się chyba tylko do oglądania wideo.

Xiaomi Pad 5 class="wp-image-1919777"
Xiaomi Pad 5

Próbując cokolwiek czytać musimy trzymać wielki kawał aluminium i szkła w dłoni, który w dodatku jest bardzo marnie wyważony i nie leży w niej wygodnie ani pionowo, ani poziomo. Nie bez powodu iPady od pierwszej generacji mają proporcje 4:3 – taki układ ekranu spisuje się po prostu lepiej, dając zarówno więcej przestrzeni do czytania, jak i wygodniejsze rozłożenie masy urządzenia.

Xiaomi Pad 5 class="wp-image-1919801"
Xiaomi Pad 5

Upatrywałem w nim maszynki do oglądania anime i seriali, ale tu Xiaomi Pad 5 znów okazał się po prostu niewygodny – ten problem jednak rozwiązuje dedykowane etui, które może też pełnić rolę podstawki, na której można tablet podeprzeć, by nie trzymać go w rękach podczas oglądania.

Upatrywałem w nim przenośnego komputera, ale w praktyce okazał się tylko nadmuchanym do 11” smartfonem. Mogłem odpisać na maile, na wiadomości na Slacku, wziąć udział w telekonferencji, ale… to tyle. Żadna z tych czynności, dodajmy, nie była jakkolwiek lepsza na tablecie niż na telefonie.

Xiaomi Pad 5 class="wp-image-1919798"
Xiaomi Pad 5

Xiaomi co prawda zaszyło w MIUI kilka rozwiązań, które miały ułatwić multitasking na tablecie, ale w praktyce korzystanie z nich nie należy do najwygodniejszych. Jedyne realnie użyteczne tryby to PiP przy wideo oraz podział ekranu na dwie części. Ten drugi tryb uznałbym za całkiem przydatny, gdy używałem go dzieląc ekran między Slacka i YouTube, albo Slacka i Twittera, ale… w tym trybie tabletowi brakowało wydajności i aplikacje zaczynały zauważalnie przycinać.

Xiaomi Pad 5 class="wp-image-1919816"
Xiaomi Pad 5

Jak ostatni naiwniak łudziłem się, że może przy cenie 1700 zł Xiaomi Pad 5 będzie się nadawał do zastosowań bardziej „pro”, ale… tu też pudło. Próbowałem połączyć z nim dwa aparaty i w obydwu przypadkach poległem. Próbowałem podłączyć czytnik kart SD na USB-C, ale z jakiegoś dziwnego powodu tablet nie potrafił go rozpoznać, więc nie mogłem zgrać plików wprost z aparatu.

Próba podłączenia interfejsu audio również spełzła na niczym, choć tu nie spodziewałem się innego rezultatu – producenci sprzętu i oprogramowania muzycznego dawno już przekreślili Androida jako platformę, skupiając całość swoich wysiłków na sprzętach Apple’a.

Może ktoś, kto ma inny styl życia, albo potrzebuje tabletu do pacyfikowania nim dzieci, znajdzie wykorzystanie dla tabletu wartego 1700 zł. Osobiście jednak nie znalazłem dla niego ani jednego zastosowania w swoim życiu – ani rozrywkowego, ani komunikacyjnego, ani tym bardziej zawodowego.

REKLAMA

Czy warto wydać 1699 zł na Xiaomi Pad 5?

Co prowadzi mnie bezpośrednio do palącej kwestii – czy ten tablet wart jest 1699 zł? Cóż, sądząc po tym, że preordery rozeszły się na pniu, dla wielu ludzi najwidoczniej jest wart. Osobiście jednak nie potrafię sobie wyobrazić scenariusza, w którym ktokolwiek sięga po Xiaomi Pad 5 mając do wyboru kosztującego dokładnie tyle samo iPada, czy szeroki wybór starszych modeli tabletów Apple’a, które jako tablety potrafią nieporównywalnie więcej od urządzeń z Androidem. Dopóki tablety z Zielonym Robotem będą niczym więcej, jak rozciągniętymi smartfonami, dopóty Apple będzie rządzić i dzielić w tej kategorii. Xiaomi Pad 5 niestety tego nie zmieni.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA