Następna erupcja superwulkanu przyjdzie bez ostrzeżenia. Nawet się nie będziemy spodziewać
Gigantyczne erupcje superwulkanów nawiedzające Ziemię co kilkadziesiąt tysięcy lat nie zawsze muszą być poprzedzane jakimikolwiek ostrzeżeniami. Naukowcy przypuszczają, że w każdej chwili może dojść do erupcji, która będzie w stanie zmienić atmosferę całej Ziemi.
Z perspektywy ludzkiego życia trwającego zaledwie kilka dekad można odnieść wrażenie, że środowisko, w którym żyjemy, jest bardzo stabilne. W Ziemię nie uderzają już planetoidy, a erupcje wulkanów w większości są jedynie doskonałą okazją dla influenserów do zrobienia ciekawego zdjęcia lawy, które potem trafi na instagrama. To niestety są tylko pozory. W Ziemię nadal będą uderzać planetoidy, a wulkany będą od czasu do czasu eksplodowały z taką siłą, że będą całkowicie zmieniały klimat na Ziemi.
Właśnie w tej drugiej kwestii, geologowie doszli właśnie do niepokojących wniosków. Okazuje się bowiem, że do erupcji tzw. superwulkanów może dochodzić bez żadnego istotnego ostrzeżenia. Wnioski opierają się na szczegółowych badaniach wulkanu Toba na Sumatrze.
Wbrew powszechnej opinii do erupcji superwulkanu wcale nie musi prowadzić nagły dopływ magmy do komory wulkanicznej. W zupełności wystarczy, aby stopniowo, stabilnie magma się tam zbierała do punktu, w którym jej ciśnienie prowadzi do potężnej eksplozji. Według badaczy tak właśnie było w przypadku Toby zarówno 840 000 jak i 75 000 lat temu. O ile pierwszą erupcję poprzedzało blisko 1,5 mln lat zbierania się magmy pod wulkanem, to w drugim przypadku potrzeba było zaledwie 600 000 lat - cały proces przyspieszył wzrost temperatury skorupy Ziemi. Co więcej można się spodziewać, że teraz przerwa między ostatnią a kolejną erupcją będzie jeszcze krótsza.
Co się dzieje obecnie?
Naukowcy szacują, że w komorze pod jeziorem znajdującym się w kalderze powstałej w poprzedniej erupcji wulkanu Toba znajduje się obecnie ok. 320 km kw. magmy. Na środku jeziora znajduje się nawet wyspa, która powstała wskutek wypychania dna przez magmę znajdującą się poniżej. Co ważniejsze, wyspa staje się coraz wyższa, co jest najlepszym dowodem na to, że magmy w komorze jest coraz więcej.
Co by było gdyby doszło do eksplozji? Tego nie wiadomo, jednak badacze podejrzewają, że ostatnia erupcja superwulkanu Toba mogła pokryć całą południową Azję grubą warstwą pyłu wulkanicznego, przy okazji wywołując trwającą 10 lat zimę wulkaniczną, w której pył wulkaniczny w atmosferze odbijał część promieniowania słonecznego z powrotem w przestrzeń kosmiczną, przez co ilość światła docierającego do powierzchni Ziemi, a tym samym temperatura zdecydowanie spadły.
Z erupcją superwulkanów jest jak z eksplozjami supernowych: wiadomo, że się zbliżają, ale trudno powiedzieć czy kolejna nas nawiedzi jutro, za 5 lat czy jednak za 100 000 lat. Jeżeli badania wskazują, że przed supererupcją nie będzie żadnych znaków ostrzegawczych, to naukowcy będą mieli teraz dodatkową motywację do tego, aby szczegółowo przyglądać się wszystkim zmianom zachodzącym na i pod jeziorem Toba. Tutaj należy jednak zaznaczyć, że to tylko jeden z dziesięciu superwulkanów na Ziemi, które prędzej czy później się obudzą.