W niektórych lasach już nie ma dzików, a masowy odstrzał z powodu epidemii dopiero przed nami
Walka z Afrykańskim Pomorem Świń w zielonogórskich lasach trwa od dwóch lat. Jak mówią leśnicy, zostały już tylko niedobitki – dziki zostały przegonione lub wystrzelane przez myśliwych. Biorąc pod uwagę strategię rządu, tak może być w całej Polsce.
Od lutego 2020 r. do 13 października 2021 r. myśliwi w trybie sanitarnym w województwie lubuskim odstrzelili 20,3 tys. dzików – informuje zielonogórska „Wyborcza”. Do końca grudnia dziki mogą być zabijane „sanitarnie”. Najprawdopodobniej nie uda się wypełnić limitu w postaci 16 tys. zwierząt, bo w lasach już ich nie ma.
Leśnicy: w lubuskich lasach zostały niedobitki
– W tym roku zrobiliśmy z wojewódzkim inspektoratem weterynarii pilotażowy program badań populacji dzika w nadleśnictwie Cybinka. Przez miesiąc pracowały fotopułapki. Kamery zarejestrowały pojedyncze obecności. W przyszłym roku wiosną planujemy dużą inwentaryzację. Dowiemy się, gdzie przetrwały – powiedział Wojciech Grochala, szef zielonogórskich Lasów Państwowych.
Z danych Głównego Inspektoratu Weterynarii, na które powołuje się ministerstwo ochrony środowiska, wynika, że w ostatnich latach, tzn. od wejścia w życie przepisów dotyczących walki z ASF, myśliwi pozyskali 1,2 mln dzików. W 2019 roku w trakcie jednego miesiąca pozyskano 50 tys. dzików.
Są powiaty, w których myśliwi mają odstrzelić wszystkie dziki w związku z walką z ASF. Minister rolnictwa zapowiedział w czwartek, że wkrótce pojawi się plan odstrzałów w każdym regionie, tak aby wirus się nie rozprzestrzeniał.
Czy odstrzał jest konieczny?
Wirus ASF jest śmiertelnym zagrożeniem dla samych dzików, ale ich odstrzał ma sprawić, że choroba nie przedostanie się do zwierząt hodowlanych. Sęk w tym, że choć wirus jest dla człowieka niegroźny, to on sam może być jej nosicielem.
Właśnie tak najprawdopodobniej zaczęła się epidemia w lubuskim lesie – być może myśliwy, a być może zwykły spacerowicz przywlókł ze sobą groźną chorobę.
Z tego powodu naukowcy i ekolodzy zwracali uwagę, że odstrzał dzików nie wyeliminuje wirusa. Wręcz przeciwnie – zwiększa ryzyko jego przedostania się do hodowli.
Masowy odstrzał dzików w ramach polowań zbiorowych nie zapewni realizacji celu, jakiemu ma służyć, tj. zatrzymaniu ekspansji wirusa ASF w Polsce. Przeciwnie – zarówno wytyczne Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA), jak i krajowa praktyka wskazują, że zmasowane polowania na dziki walnie przyczyniają się do roznoszenia wirusa. Dzieje się to za sprawą (1) zwiększania zasięgów przemieszczania się spłoszonych zwierząt, które zarażają kolejne osobniki, (2) zanieczyszczania środowiska krwią zarażonych dzików, która może stanowić źródło nowych zakażeń, oraz (3) częstszego kontaktu z krwią i szczątkami zarażonych dzików przez myśliwych, bez możliwości skutecznego odkażenia w warunkach polowania. Zwiększona mobilność w ramach masowych odstrzałów może prowadzić do transmisji wirusa na duże odległości
- twierdzi WWF.
Wirus może przedostać się do hodowli nawet wtedy, gdy np. pociąg potrąci chore zwierzę. SGGW zwracała uwagę, że „gdy zarażony dzik wpadnie pod pociąg, jego szczątki pozostające na podwoziu, mogą trafić nawet na drugi koniec kraju, by tam wywołać nowe ogniska choroby”.
Właśnie dlatego takie organizacje jak WWF podkreślają, że lepszą metodą na walkę z wirusem jest lepsze zabezpieczenie chlewni.
Myśliwi i leśnicy odpowiadają: odstrzał zmniejsza ryzyko rozprzestrzeniania się choroby
Wojciech Grochala, dyrektor Regionalnej Dyrekcji lasów Państwowych w Zielonej Górze, uważał, że dzięki temu „przecinamy drogi transmisji wirusa, spowalniamy i uniemożliwiamy przerzuty na wiele kilometrów”.
Na to ekolodzy wytaczają własne argumenty: w miejsca, z których usunięto dziki, przyjdą kolejne zza granicy i te mogą być właśnie zakażone. Tyle że ta migracja jest coraz trudniejsza, bo np. Niemcy stawiają kolejne płoty przy granicy z Polską.
Eksperci nie do końca są zgodni, czy to skuteczna metoda, bo zwierzęta są w stanie po prostu uszkodzić zabezpieczenia. Dlatego też w Niemczech na początku roku wydano zgodę, aby zwiększyć odstrzał.
Z odstrzałem wiąże się kolejny problem. Jak mówił wirusolog prof. dr hab. Bogusław Szewczyk „przy wybiciu olbrzymiej ilości dzików, nielegalna sprzedaż mięsa i jego nielegalna utylizacja mogą stać się znacznie bardziej rozpowszechnione”.
Dzik przetrwa?
Zdaniem myśliwych – tak. Zostaną po prostu najsilniejsze jednostki, a potem będzie możliwa odbudowa populacji.