Chiny jedną ręką inwestują w ekologię. Drugą pokrywają Serbię rakotwórczym osadem
Okolica pokryta grubym, czerwonym pyłem. Nie za bardzo da się oddychać, a mieszkańcy coraz częściej cierpią na choroby nowotworowe. To nie katastrofa ekologiczna, a chiński przemysł. W Serbii.
Wydawać by się mogło, że jedno z największych i najpotężniejszych mocarstw świata w końcu zdało sobie sprawę, że jak tak dalej pójdzie, to nie za bardzo będzie jakiś świat do zdobycia. Należące do grona największych trucicieli planety Chiny nawet niedawno były gotowe wstrzymać przemysł na pewien czas, byle tylko spełnić nowe normy emisyjne.
Czytaj też:
Wyraźnie jednak nie wszyscy w chińskich władzach są przekonani, że krótkoterminowe zyski nie są warte długofalowych strat. Tak przynajmniej wynika z reportażu Reutersa, opisującego sytuację mieszkańców żyjących nieopodal pewnej serbskiej huty. Znaczy się, niegdyś serbskiej. Dziś jest to własność państwowa Chin. I która pokrywa okoliczne miejscowości grubym, czerwonym, rakotwórczym pyłem.
Mieszkańcy Smedreva i Radinacu boją się wychodzić na powietrze. Chińska huta stali przykrywa wszystko pyłem.
W przeciągu niecałej dekady liczba cierpiących na choroby nowotworowe mieszkańców okolic Smedreva wzrosła czterokrotnie. Okolice zamieszkuje około 100 tys. osób. W 2011 na raka chorowało 1738 mieszkańców. W 2019 r. ta liczba wzrosła już do 6866 pacjentów. Trudno też mówić o komforcie codziennego życia. Mieszkańcy skarżą się, że muszą suszyć pranie w domu i czyścić samochody octem. Czerwony pył dostaje się wszędzie i nie jest łatwo się go pozbyć.
Winna jest pobliska huta stali, którą kupił pięć lat temu od Serbii rządowy koncern Hesteel za kwotę 46 mln euro. Właściciel deklaruje przy tym, że zainwestował aż 300 mln euro w technologie redukujące zatruwanie okolicznego środowiska. Dodaje jednak, że zarzuty o wpływ huty na choroby nowotworowe jest bezzasadny. Zdaniem rzecznika Hesteel, równie dobrze może to być skutek konfliktu zbrojnego w Kosowie z 1999 r. Choć nie jest jasne w jaki sposób.
Hesteel zrzuca winę na bombardowania NATO. Tymczasem skład rakotwórczego pyłu jest dobrze znany.
Hesteel niestety nie ustosunkował się do analizy zawartości czerwonego pyłu, która wykazała duże stężenie metali ciężkich. Nie jest też jasne, czemu nie reagują serbskie władze – w tym samym roku nakazały chińskiej kopalni miedzi znajdującej się na terenie tego kraju na wstrzymanie działania do czasu spełnienia norm środowiskowych – co ta uczyniła i znów funkcjonuje. Niektórzy podejrzewają korupcję u serbskich władz, nie ma jednak na to dowodów.
Na szczęście o sprawie piszą media na całym świecie, a nie tylko serbskie dzienniki. To rodzi nadzieję, że władze poszczególnych krajów zaczną się bliżej przyglądać chińskim inwestycjom zagranicznym. Zwłaszcza że to potężne mocarstwo już od lat prowadzi wielomiliardowe inwestycje zapewniające mu jeszcze większą światową ekspansję. Zdecydowanie jest co sprawdzać.