Oto polskie miasta, które najlepiej zarządzają wodą. Jeśli nie chcecie powodzi, tam musicie zamieszkać
Paradoks, że miastem nagrodzonym za gospodarowanie wodą jest to, które według prognoz naukowców może zostać… zalane. Nie na wszystkie zmiany klimatyczne można będzie zadziałać, ale póki co Gdańsk najlepiej radzi sobie z wodną polityką.
Tak przynajmniej wynika z rankingu Water City Index 2021, którego autorzy ocenili rozwój miast i metropolii pod względem efektywności gospodarowania wodą.
- Współczesne działania w obszarze miejskich kryzysów wodnych nie polegają już wyłącznie na budowaniu zabezpieczeń przeciwpowodziowych, ale na tworzeniu wielopoziomowych systemów retencji (od małych rozwiązań, do dużej infrastruktury) - podkreśla Jerzy Hausner, jeden z inicjatorów opracowania indeksu. - Powinniśmy dążyć do uchwycenia zasobów wody, aby z jednej strony utrzymać walory środowiskowe, trzymać standardy ekologiczne, a z drugiej strony zaspokajać potrzeby użytkowników miast.
Pod lupę wzięto 218 polskich miast, oceniając je w ramach 4 obszarów oraz 15 kategorii oceny
Wśród nich były wskaźniki dotyczące m.in. ceny i zużycia wody, kosztów odprowadzenia ścieków, gęstości sieci wodociągowej czy kanalizacyjnej, a także inwestycji w tym zakresie, ocena zużycia wody przez przemysł, liczbę przedsiębiorstw działających w branży transportu wodnego czy liczbę mostów w odniesieniu do długości cieków w mieście oraz długość linii brzegowej, udziału wód powierzchniowych w powierzchni miasta, udział zieleni osiedlowej w ogólnej powierzchni miasta.
Wśród metropolii najlepszy okazał się Gdańsk, wyprzedzając Kraków i Wrocław. Z kolei liderem miast na prawach powiatu są Gliwice, za którymi uplasowały się Gorzów Wielkopolski oraz Świnoujście. W przypadku miast średniej wielkości wzorem do naśladowania są Augustów, Lubliniec i Żywiec.
- W trosce o bezpieczeństwo przeciwpowodziowe w Gdańsku obowiązują jedne z najbardziej rygorystycznych zasad zagospodarowania wód opadowych dla działalności inwestycyjnej – już w planach zagospodarowania przestrzennego wpisywane są specjalne wymogi dotyczące retencji wód opadowych, które uszczegóławiamy w wydawanych warunkach technicznych. Jesteśmy też polskim liderem w zakładaniu obiektów małej retencji w tym w szczególności gruntowych ogrodów deszczowych – komentuje sukces Ryszard Gajewski Prezes Gdańskich Wód, spółki miejskiej odpowiedzialnej za utrzymanie miejskiego systemu odwodnieniowego.
Gdańsk ma już na przykład 20 ogródków deszczowych. Prezydent Gdańska, Aleksandra Dulkiewicz, podkreśla również, że od 12 lat Gdańsk rozbudowuje system monitoringu wód podziemnych – będących głównym źródłem wody pitnej. To wszystko dlatego, że „zmiana klimatu stawia przed nami zupełnie nowe wyzwania”.
Z tego samego zdają sobie sprawę w Gliwicach. - Stawką naszych działań jest przyszłość naszego miasta, bezpieczeństwo i lepsza jakość życia mieszkańców – mówił w rozmowie z gliwicką „Wyborczą” Adam Neumann, prezydent miasta.
Tej świadomości można pozazdrościć, bo nie wszędzie władze są świadome niebezpieczeństwa
Tymczasem jak przeanalizowali naukowcy z Uniwersytetu w Newacastle, ze względu na postępującą katastrofę klimatyczną jednego dnia notuje się więcej opadów niż dawniej.
Polska była tego przykładem. Tego lata w Krakowie za jednym razem spadła rekordowa ilość deszczu w historii pomiarów. Coś, co powinno być wyjątkiem, powoli staje się regułą, bowiem jak twierdzą badacze liczba ekstremalnych zjawisk – w tym właśnie gwałtownych opadów czy powodzi – będzie rosła.
- Projekcje klimatu wskazują również, że coraz częściej będziemy mieli do czynienia z krótkimi, bardzo intensywnymi opadami, pomiędzy którymi występować będą przedłużone okresy bezdeszczowe. Z pewnością nie będzie to ułatwiać zaopatrzenia ludzi i upraw w wodę oraz radzenia sobie odprowadzaniem wody opadowej - mówiła organizacji WWF Aleksandra Kardaś, fizyk atmosfery.
„Ulewne deszcze” – teoretycznie to nie brzmi groźnie. Wystarczy jednak przypomnieć sobie sceny z Niemiec, gdzie ulice zamieniały się w rwące potoki, by zrozumieć niebezpieczeństwo. A dotychczasowe opady już potrafiły dosłownie zabijać. Z danych Międzynarodowej Organizacji Meteorologicznej wynika, że w latach 1970-2019 577 tys. zgonów to konsekwencje burz, zaś za ponad 50 tys. tragedii odpowiadały powodzie.