Dlaczego twój mózg wszędzie widzi twarze i inne takie? Żeby ratować ci życie
Na internetowe sensacje zawsze można liczyć, szczególnie gdy ważniejszych informacji brakuje i panuje tzw. sezon ogórkowy. A gdy i pomysły na sensacje się skończą, można zawsze odkurzyć jakąś sprzed lat.
Tak w ostatnim tygodniu robią media, odgrzewając sprawę rzekomego "statku znalezionego na Google Maps na Antarktydzie". Dla przykładu należący do Wirtualnej Polski portal o2.pl pisze:
Rzeczywiście, na pierwszy rzut oka nasz mózg rozpoznaje w lodzie sylwetkę statku. Nie wiem, jak długo tam leży, ale co najmniej od 2020 roku, kiedy to po raz pierwszy jak meteoryt przeleciał przez Internet.
Znajdą się tacy, którzy połączyli rzekomy statek z nazistami oraz tacy, którzy twierdzą, że ogromny statek był przygotowywany, aby uratować bogaczy przed inwazją z kosmosu.
Sęk w tym, że tam najprawdopodobniej żadnego statku nie ma - są natomiast obrazy rozpoznawane przez wadliwą sieć neuronową znajdującą się w naszych mózgach.
Dlaczego tak łatwo widzimy wzorce tam, gdzie ich nie ma?
Przez setki tysięcy lat ewolucji ten z naszych przodków, który szybko rozpoznał wzorzec, ewolucyjnie wygrywał. Życie w naturalnych warunkach nie karało fałszywych rozpoznań. Jeśli ktoś spostrzegł w poruszających się liściach tygrysa, którego tam nie było, najwyżej pobiegał trochę niepotrzebnie. Karało natomiast brak rozpoznania, bo gdy ktoś nie rozpoznał prawdziwego tygrysa, a ten tam był, kończył marnie.
To dlatego do dziś, w warunkach słabego oświetlenia widzimy w krzakach, kołyszących się drzewach i liściach traw rzeczy, których tam tak naprawdę nie ma. Dlatego czasami podskakujemy przestraszeni, widząc czyjąś sylwetkę w cieniu rzucanym przez jakiś przedmiot. To uwarunkowanie ewolucyjnie.
To zjawisko to pareidolia i każdy z nas doświadczył go wielokrotnie.
Podobnie jest z twarzami - dostrzegamy je wszędzie
Wszędzie, gdzie to tylko możliwe widzimy twarze: w przedmiotach codziennego użytku, w przypadkowych rysunkach, a nawet na zdjęciach przedstawiających powierzchnię Marsa. Rozpoznawanie twarzy było istotne dla naszych przodków do przeżycia (i wciąż jest ważne w rozwoju każdego z nas - musimy jak najwcześniej nauczyć się rozpoznać rodziców). To dlatego widzimy oczy i usta wszędzie, gdzie dwa przedmioty są na górze, a jeden na dole. Dlatego nawet samochody patrzą na nas reflektorami.
Mózg jest dla nas jak hardware komputera powstały w procesie ewolucji. Dlatego z kolei nasz software, czyli doznania, wyuczone umiejętności i doświadczenia, nie zawsze dobrze do niego pasuje i czasami pokazuje nam mylące wyniki analizy rzeczywistości.
Poszukiwanie wzorców - prosty eksperyment
Przyjrzyjcie się poniższemu filmowi. Efekt, jaki tu obserwujemy, to tzw. Efekt McGurka. Ten prosty eksperyment pokazuje nam, że tak naprawdę zmysły wzroku i słuchu nie są niezależne, a to, co słyszymy, zależy od przetworzenia danych w mózgu, który bierze pod uwagę wszystkie dostępne dane. W zależności od tego, jaki obraz towarzyszy wypowiadanym sylabom, słyszymy "ba", "da" lub "fa".
Rzekomo znane od lat "złudzenia optyczne" nie istnieją - tak naprawdę to nie optyka lub zmysł wzroku zawinił, że widzimy rzeczy, których nie ma. To nasz mózg przygotowuje odpowiednią interpretację wzorców - czy ma to odzwierciedlenie w rzeczywistości, czy też nie.