To się nazywa przecena. Potężna Blackmagic Ursa Mini Pro właśnie jest tańsza o... 20 tys. zł
Wyobrażacie sobie, że cena Fiata Tipo albo Dacii Logan właśnie spadła z ok. 50 tys. do niecałych 30 tys. zł? To byłby hit. Kamery Blackmagic Ursa Mini Pro 12K zdecydowanie nie można porównać pod względem możliwości do tanich samochodów, ale porównanie cenowe jest już całkiem na miejscu. O co w tym chodzi?
Jeśli ktoś myślał, że Blackmagic Pocket Cinema Camera 6K za 8500 zł to świetna oferta, niech spojrzy na model Ursa Mini Pro 12K. Blackmagic po raz kolejny jednym ruchem wiele zmienia na rynku wideo i otwiera go na szerszą grupę twórców.
Tym razem jednak amerykańska firma nie zaskoczyła nowym modelem kamery, ale potężną obniżką już obecnego urządzenia. Kamera Blackmagic Ursa Mini Pro 12K, czyli prawdziwy potwór dla twórców wideo, z dnia na dzień potaniała na stałe o 40% - z 48 tys. zł na ok. 28 tys.
Wideo 12K 60 kl./s, 80 Mpix, zaawansowany korpus taniej niż Dacia Logan.
Blackmagic Ursa Mini Pro 12K to potężna, profesjonalna, chociaż stosunków nieduża kamera, Sercem urządzenia jest 80-megapikselowy sensor Super35 o 14-stopniowej dynamice, która umożliwia nagrywanie wideo 12K RAW 60 kl./s. Jeśli zdecydujemy się zejść do „zwykłego” 8K lub 4K to do dyspozycji mamy także klatkaże 120 i 240 kl./s.
Materiał jest nagrywany w formacie Blackmagic RAW, bez obaw o przegrzewanie się po kilkunastu minutach. Poza tym, jak na profesjonalną kamerę przystało, mamy do dyspozycji wbudowany film ND (konieczność przy nagrywaniu w słońcu na zewnątrz), złącza XLR, SDI, możliwość zapisu na dyskach SSD. Do tego spory 4-calowy, dotykowy ekran LCD czy wizjer. Ursa Mini Pro 12K korzysta z wymiennego mocowania, które umożliwia zamocowanie obiektywów z popularnymi bagnetami Canon EF, PL, i F. To wszystko w cenie 5995 dol. czyli ok. 28 tys. zł, podczas gdy wcześniej cena wynosiła 9995 dol. (ok. 48 tys. zł).
Przy takiej ofercie, droższe bezlusterkowce wyglądają trochę jak amatorskie zabawki do wideo.
28 tys. zł to oczywiście dla większości z nas ogromna kwota. Z drugiej strony jak zamawiamy taksówkę i przyjeżdża Fiat Tipo czy Dacia Logan, które kosztują wiele więcej (golas z salonu to wydatek ok. 53 tys. zł), to nie łapiemy się za głowę, zastanawiając się, jak ktoś mógł wydać tyle na swoje narzędzie pracy. Bardziej wybredni wręcz kręcą nosem, że nie przyjechała hybrydowa Toyota Corolla (ok. 100 tys. zł) A to przecież to takie same narzędzia pracy, jak dla filmowca dobra kamera. Zostawmy jednak te porównania na inny artykuł.
Sęk w tym, że tak jak na kamerę, 28 tys. zł to wcale nie jest dużo. To także cena na poziomie topowych aparatów typu Sony A1 czy Canon EOS-1D X Mark III. Pod względem możliwości do pracy z wideo, oba nie mają pod większością względów podejścia do napakowanej możliwościami kamery Blackmagic Ursa Mini Pro 12K. Rynek branży foto powoli się stabilizuje, a duża w tym zasługa właśnie szybko rosnącego segmentu wideo. Jak widać, po swój kawałek tego tortu mogą się połakomić także producenci kamer. W nowej cenie Ursa Mini Pro 12K jest realną alternatywą dla droższych aparatów skrojonych pod wideo, ale także dla takich kamer jak Canon C70 czy Sony FX6. Oczywiście wszystkie te modele różnią się od siebie pod wieloma względami, ale mogą trafić w potrzeby podobnej grupy filmowców bez dużych budżetów.
Warto spojrzeć na sprawę także z nieco innej strony. Wiele osób twierdzi, że sprzęt foto/wideo bardzo podrożał. I rzeczywiście w niektórych przypadkach to prawda. Ale z drugiej strony, mamy też takie przypadki jak ten, gdzie w cenie topowego aparatu mamy kamerę 12K. Nigdy wcześniej za tak stosunkowo nieduże pieniądze, mieliśmy dostęp do tak zaawansowanego sprzętu wideo. I z tego trzeba się cieszyć.