Statek płonie od 10 dni. Na plaży martwe zwierzęta i mnóstwo zanieczyszczeń
20 maja wybuchł pożar na kontenerowców przewożącym chemikalia. Ogień wciąż nie został ugaszony. Katastrofa ma fatalne skutki dla środowiska. Wybrzeże Sri Lanki pełne jest martwych zwierząt i mikroplastiku, a w wodzie widoczne są ślady ropy.
Do wypadku doszło ok. 18 km od Kolombo, czyli stolicy kraju i jednej z największych atrakcji turystycznych. Obecnie plaże nie nadają się do odwiedzania. Pokryte są zanieczyszczeniami i przede wszystkim martwymi zwierzętami, które wyrzuca morze.
Pożar tli się już od ponad 10 dni. Strażacy wciąż nie mogą go ugasić. Ze statku unosi się dym, słychać też kolejne eksplozje. Na pokładzie było 25 ton kwasu azotowego, wodorotlenku sodu oraz surowce wykorzystywane do produkcji worków foliowych. Do tego dochodzi paliwo.
Oczywistym jest, że wypadek będzie miał katastroficzne skutki dla środowiska. Sam materiał, z którego powstają worki foliowe, to już olbrzymie zagrożenie dla zwierząt. Mikroplastik bez pożarów statków dostaje się w zatrważających ilościach do żołądków pływających organizmów. Niedawno informowaliśmy o wielorybie, w ciele którego znaleziono 16 kg plastiku.
Pierwsze efekty niestety już widać. Morze wyrzuca na brzeg martwe żółwie, ptaki czy ryby
Mieszkańcy mają zakaz połowu w okolicy 80 km od wypadku. Nie mogą dotykać też rzeczy wyrzuconych na plażę, bo istnieje ryzyko ogromnego skażenia. Sprzątaniem zanieczyszczeń zajmuje się marynarka wojenna. Może jednak minąć jeszcze wiele czasu, skoro statek wciąż płonie, nim uda się uporać z konsekwencjami pożaru.
Szczęście w nieszczęściu, że załodze nic się nie stało i została w porę ewakuowana. Przyczyna pożaru jest jeszcze nieznana.
Być może kolejna katastrofa ekologiczna na morzu to czas na globalną dyskusję o tym, czy transport niebezpiecznych chemicznych substancji powinien odbywać się drogą morską. Morza i oceany już są bardzo zanieczyszczone i mimo że do wypadków nie dochodzi często, to i tak transport morski odpowiedzialny jest za zatruwanie środowiska.
Oczywiście pojawiają się nowe normy i ograniczenia. W planach są też bardziej ekologiczne jednostki. Kolejne katastrofy czy wycieki ropy pokazują jednak, że na własne życzenie dokładamy problemów środowisku.