Takich rozbłysków na Słońcu nie było od wielu lat. Ziemię czekają efektowne zorze polarne
Astronomowie przyznają, że takich rozbłysków na powierzchni Słońca nie było już od wielu lat. Zazwyczaj takie zjawiska po kilkudziesięciu godzinach od erupcji prowadzą do powstawania efektownych zórz polarnych na Ziemi.
Źródłem całego zamieszania jest plama słoneczna AR2824, z której 22 maja wyemitowanych zostało kilkanaście rozbłysków, którym towarzyszyło kilka koronalnych wyrzutów masy.
O ile rozbłyski ograniczają się do uwolnienia dużej ilości światła i energii w szerokim spektrum promieniowania, to już mianem koronalnych wyrzutów masy opisujemy uwolnienie dużej ilości cząstek poruszających się - z natury rzeczy - wolniej od rozbłysków, a które mogą istotnie wpływać na otoczenie Ziemi, kiedy już dotrą w nasze okolice.
Światło rozbłysku, jak to światło, dociera do Ziemi ok. 8 minut po eksplozji na Słońcu
Czas ten wynika z odległości dzielącej Ziemię od Słońca (150 mln km) podzielonej przez prędkość światła (300 000 km/s). Jak zauważają astronomowie, sobotni rozbłysk był na tyle silny, że "usłyszały" go także radioteleskopy na powierzchni Ziemi.
Z koronalnymi wyrzutami masy jest zupełnie inaczej. Kiedy wyrzucona z powierzchni Słońca plazma poruszająca się z prędkością ok. 680 km/s uderzy w końcu - najprawdopodobniej w środę - w pole magnetyczne Ziemi, może wywołać burzę geomagnetyczną, która na Ziemi może być widoczna jako zorza polarna, która teoretycznie mogłaby sięgnąć nawet naszych szerokości geograficznych.
W najbliższych latach może nas czekać coraz więcej takich zdarzeń. Tym razem nie jest to w żaden sposób spowodowane zmianami klimatycznymi. Aktywność słoneczna zmienia się w jedenastoletnim cyklu, a w grudniu 2019 r. Słońce osiągnęło minimum aktywności i rozpoczął się nowy cykl. Najbliższe lata to stopniowy wzrost aktywności słonecznej, która za kilka lat osiągnie maksimum i ponownie zacznie stopniowo wygasać. I tak to się już kręci.