Po co powrót do szkół? Niby się „nie opłaca”, ale jest bardzo ważny
Do końca roku szkolnego pozostało naprawdę niewiele. Po co więc uczniowie wracają na tych kilka dni do szkoły, rezygnując z nauki zdalnej? Chociaż powrót może wydawać się absurdalny i na siłę, psychologowie podkreślają jego znaczenie.
To był cel ministra edukacji i nauki. Przemysław Czarnek od dłuższego czasu zapowiadał powrót do szkół, ale kolejne terminy odpadały. Ponad pół miliona Polaków podpisało petycję Protestu uczniowskiego, domagając się podtrzymania nauki zdalnej do końca tego roku szkolnego i rozpoczęcie „od nowa” dopiero od września. Minister pozostał nieugięty, przez co już dziś uczniowie klas IV-VIII szkół podstawowych i szkół ponadpodstawowych wrócili do ław. Niepotrzebnie?
- Musimy nadrabiać zaległości, które na pewno powstały w toku nauki zdalnej – powtarzał minister. A innym razem stwierdził, że niechęć uczniów spowodowana jest „tym, że muszą pofatygować się do szkoły”. W sporze rodzice/uczniowie kontra minister nie da się uciec od polityki. Warto jednak spróbować, by dostrzec istotny czynnik, dla którego nawet te kilka dni spędzonych w szkolnych murach ma olbrzymie znacznie dla młodych umysłów.
- Powrót dzieci do szkół jest bardzo istotny dla ponownego nawiązania relacji w grupach - mówiła PAP prof. Magdalena Marczyńska.
Z badań opublikowanych jeszcze w kwietniu 2020 roku – a więc praktycznie na samym początku pandemii – przeprowadzonych przez psychologów i studentów w Dolnośląskiej Szkole Wyższej, wynikało, że nastolatki to grupa, która szczególnie mocno odczuwa lęk i trudny czas związany z pandemią koronawirusa.
44 proc. z ponad setki przebadanych nastolatków miało objawy depresyjne. Dla porównania, w 2018 r. 20 proc. nastolatków oceniono w ten sposób, co najlepiej pokazywało, że pandemia ma bardzo zły wpływ nie tylko na dorosłych, ale właśnie na młodych ludzi.
Dlaczego? Okres dojrzewania sam w sobie jest trudny – przekonywali eksperci. Do tego doszły problemy związane z pandemią, czyli ograniczenie kontaktów z rówieśnikami. – Nam, dorosłym, się wydaje, że te dzieci żyją tylko w sieci. Owszem, siadają w parku z telefonem, ale razem. Oni nie są tyko w internecie, oni też rozmawiają. Dlatego teraz odczuwają najbardziej brak kontaktu z rówieśnikami – oceniała Dorota Minta, psycholog i psychoterapeutka.
Badania organizacji „Szkoła od nowa” pokazują, że aż 70 proc. uczniów gorzej ocenia swoje relacje z rówieśnikami w czasie pandemii. Izolacja najbardziej wpłynęła na zmiany rytmu snu, zmiany w odżywianiu czy wahania nastroju. Odpowiedzi ok. 40 proc. uczniów wskazują na rozregulowanie rytmu dobowego.
Z kolei raport przygotowany na zlecenie Rzecznika Praw Dziecka dodaje inne niepokojące dane: co czwarty uczeń ma negatywne relacje z otoczeniem rówieśniczym w okresie pandemii.
– [Uczniowie] przyzwyczaili się do modelu nauki przed komputerem i w pieleszach. Nie można na to absolutnie pozwolić – mówiła prof. Marczyńska. Tym bardziej że to bardzo zły nawyk. Sami młodzi ludzie przyznają, że nauka zdalna jest trudna. 60 proc. przebadanych przez „Szkołę od nowa” negatywnie ocenia ten model.
Najgorsze przed nami
Według analizy „Szkoły od nowa” najgorzej i tak będzie we wrześniu – wtedy dopiero naprawdę dowiemy się, jaki jest stan uczniów po roku nauczania zdalnego. Ten krótki wycinek, od dzisiaj do końca roku szkolnego, ma jednak pozwolić wydostać się z marazmu i przynajmniej na chwilę przypomnieć starą rzeczywistość.