Sony A7R III i IV miały tak słabe wyświetlacze, że Sony po cichu wymieniło je na nowe
Sony dyskretnie zaktualizowało ofertę swoich aparatów. Nie takich zmian się jednak spodziewaliśmy. Oto Sony A7R IIIa i IVa, które otrzymały nowy... wyświetlacz. Brzmi jak żart, ale to dobrze przemyślany ruch.
Zarówno Sony A7R III jak i A7R IV to wyśmienite aparaty, którym za wiele nie brakuje. Oba korpusy otrzymały jednak z pozoru nieduże odświeżenie, którego nowy klienci mogą nawet nie zauważyć. To jednak istotna zmiana, na którą warto zwrócić uwagę. Zmiana, która może też trochę zamieszać w ofertach sklepów.
Drobne, ale istotne odświeżenie
Najistotniejszą zmianą w obu modelach jest nowy wyświetlacz, który ma teraz rozdzielczość 2 359 296 punktów, zamiast 1 440 000 punktów jak u poprzedników. Producent zauważa, że żywotność baterii w zaktualizowanych aparatach spadła o 10 zdjęć podczas korzystania z panelu LCD.
W obu aparatach wprowadzono także dwie inne zmiany: logo Sony pod monitorem LCD zostało usunięte, a port USB został ulepszony do USB 3.2 SuperSpeed USB 5 Gbps.
Odświeżone modele są już widoczne na stronach firma Sony, także tych po polsku. Jak dowiedziałem się od rzecznika prasowego Sony Polska, nowe modele będą sukcesywnie zastępować starsze w sklepach, zgodnie z nowymi dostawami. Nie wiadomo dokładnie, kiedy aparaty Sony A7R IIIa i IVa będą zatem dostępne.
Dlaczego Sony robi taką aktualizację w środku cyklu życia Sony A7R IV?
Pierwsze, co przychodzi mi do głowy, to fakt, że stare ekrany były tak kiepskie, że japoński producent już nie wytrzymał i postanowił je wymienić na nowe. Nawet w środku cyklu produktowego Sony A7R IV.
Ekrany LCD to niestety jeden z najsłabszych, jeśli nie najsłabszy element bezlusterkowców Sony. Praktycznie każdy nowy model konkurencji jest pod tym względem lepszy. Rywale oferują nie tylko wyświetlacze o wyższej rozdzielczości, ale i większej przekątnej. O bardziej rozbudowanych możliwościach funkcji dotyku nie wspominając. Tym bardziej cieszy fakt, że japoński producent w końcu zastępuje stare ekrany nowymi o rozsądnej rozdzielczości.
Pytanie, co z innymi modelami z tymi samymi ekranami, jak Sony A7 III, A7S III, A9 II czy nawet sztandarowy Sony A1?
W internecie spekuluje się, że może chodzić o ograniczoną dostępność podzespołów, ale trudno to logicznie uzasadnić. Prawdopodobnie producent chce wydłużyć żywotność tych modeli, zamiast pokazywać zupełnie nowy model. Sony A7R III i A7R IV to wciąż świetne sprzęty, które pomimo upływu czasu, zupełnie się nie starzeją. Ich główny mankamentem był właśnie wyświetlacz.
Sony A7R III miał swoją premierę jesienią 2017 r. a A7R IV latem 2019 r. Nie są to zatem modele zupełnie świeże, jak chociażby Sony A7S III (lato 2020 r.) czy A1 (początek 2021 r.). Taką zmianę można zatem traktować jako fajne uaktualnienie, które sprawi, że będzie je można sprzedawać jeszcze przez długi czas. W przypadku nowszych modeli zapewne trzeba byłoby zaoferować całe akcje serwisowe dla osób, które kupiły wymarzony korpus kilka miesięcy czy nawet tygodni temu. Po to przecież kupujemy nowy sprzęt tuż po premierze, aby służył przez długi czas i był wciąż świeży.
Ten ruch wskazuje także, że zapewne niebawem zobaczymy kolejne modele bezlusterkowców Sony wyposażone właśnie w tego typu wyświetlacze. Na pierwszy ogień pójdzie pewnie długo wyczekiwany następca Sony A7 III.
Jak rozpoznać nowe wersje? Czy będą droższe?
W artykule piszę o Sony A7R IIIa i IVa, ale tak naprawdę to są nazwy robocze ułatwiające ich opis. Na obu korpusach wciąż będą widoczne tylko nazwy Sony A7R III i IV. Jak zatem rozpoznać nowe wersje?
Nowe aparaty są opisywane jako ILCE-7RM3A i ILCE-7RM4A. Starsze wersje z kolei to ILCE-7RM3B i ILCE-7RM4B. Brzmi logicznie, prawda? No niezbyt. Co ciekawe, wiele modeli aparatów Sony ma nazwy z literką B na końcu. Czyżby z czasem japoński producent planował podobny zabieg także dla innych, starszych modeli, a cała akcja została już dawno zaplanowana? Po dzisiejszej informacji zupełnie by mnie to nie zdziwiło.
Według zapewnień Sony, nowe modele będę mieć identyczne ceny. Oczywiście ich finalne ceny w polskich sklepach mogą się różnić przez różnice w kursie walut. Obecnie polski złoty słabnie, zatem aparaty kupowane w najbliższym czasie mogą być wystawiane na półkach sklepowych w nieco wyższych cenach niż sztuki kupione wcześniej.
Największe zamieszanie będą mieć sklepy. Jak oznaczać nowe modele? Czy oferować je jako osobne pozycje, które trzeba na nowo pozycjonować? Czy po prostu zmienić karty produktów dopiero, gdy wyprzedadzą się wszystkie starsze wersje? To nie będzie łatwe zadanie, bo przecież żaden świadomy klient raczej nie zadowoli się starszą wersją, jeśli za chwile może mieć nową.