Japończycy nie mają gdzie trzymać radioaktywnej wody z Fukushimy. Wymyślili, że wyleją ją do oceanu
Katastrofa elektrowni atomowej Fukushima Nr 1 wywołana trzęsieniem ziemi i wywołanym nim potężnym tsunami w 2011 r. wciąż daje się naturze we znaki. Dekadę po kataklizmie, Japonia podjęła bardzo trudną decyzję.
Według Yoshihide Suga obecnego premiera Japonii, władze jego kraju już wystarczająco długo odkładały podjęcie decyzji dotyczącej tego, co należy zrobić z radioaktywną wodą, która gromadzi się w zniszczonej podczas tsunami elektrowni atomowej Fukushima Daiichi. Podjęcie takiej decyzji, tak czy inaczej, było nieuchronne. Na terenie elektrowni powoli zaczyna już brakować miejsca na przechowywanie, a codziennie do reaktora wlewa się kolejne 100 ton wody, która następnie miesza się z odpadami radioaktywnymi.
Z wody da się usunąć wszystko poza radioaktywnym trytem
Od wielu lat specjaliści zastanawiali się co zrobić z gromadzącą się w elektrowni radioaktywną wodą. Ostatecznie stanęło na tym, że służby będą starały się na ile to możliwe oczyścić wodę, rozcieńczyć pozostały w oczyszczonej wodzie tryt i ostatecznie uwolnić wodę do oceanu rozkładając ten proces na trzy kolejne dekady.
Choć wydaje się, że jest to jedyne rozwiązanie problemu, to w Japonii spotyka się on z ogromną krytyką, szczególnie wśród przedstawicieli przemysłu rybnego. Podkreślają oni, że w momencie gdy do oceanu trafi radioaktywna woda, nikt nie będzie chciał kupować ryb złowionych w tym regionie. Jakby nie patrzeć, nawet teraz wiele krajów zakazuje importu ryb złowionych w prefekturze Fukushima. Po uwolnieniu wody, sytuacja może jedynie się pogorszyć.
Skutki gospodarcze tej decyzji mogą być poważne
Skutki, zarówno środowiskowe jak i gospodarcze, spuszczenia wody do oceanu będą w dużej mierze zależały od tego jak przedstawiciele rządu zakomunikują swoją decyzję szerokiej opinii publicznej.
Choć „radioaktywna woda” brzmi bardzo źle, to w rzeczywistości jeszcze przed jej uwolnieniem do oceanu, władze chcą rozcieńczyć zawartość trytu do 2,5 proc. maksymalnego dopuszczalnego stężenia. Oznacza to, że tak naprawdę woda nie będzie stanowiła zagrożenia dla ludzi. Pytanie jednak, kto w to uwierzy.
Do pierwszego zrzutu wody może dojść najwcześniej za dwa lata. Na przestrzeni lat do Pacyfiku trafi 1,2 mln ton oczyszczonej wody.