Najwyższa jakość wykonania w rozsądnej cenie. Taki jest OnePlus Watch
OnePlus rozszerza portfolio swoich produktów. Nie tylko o dwa nowe, świetne telefony, ale także o zegarek. Oto OnePlus Watch.
Podobnie jak OnePlus 9 i OnePlus 9 Pro, które mają dziś swoją premierę, o OnePlus Watchu wiedzieliśmy niemal wszystko tuż przed premierą. OnePlus otwarcie rozrzucał okruszki informacji, prowadząc ciekawskich za sobą aż do momentu premiery. Teraz możemy go ujrzeć w pełnej krasie. OnePlus Watch prezentuje się ciekawie, choć wątpię, by zainteresował kogokolwiek prócz fanów marki.
OnePlus Watch robi to, co niegdyś smartfony firmy – daje wiele, za niewiele.
Smartfony OnePlusa dawno już zrównały się cenami z produktami konkurencji. Z zegarkiem jest inaczej – pierwszy smartwatch OnePlusa ma kosztować zauważalnie mniej od rywali, oferując lepszą jakość wykonania i więcej możliwości.
Jeśli chodzi o jakość wykonania, OnePlus zdecydowanie oferuje więcej, niż podobnie wycenione smartwatche. Mówimy o pięknym zegarku, z okrągłą tarczą o średnicy 46 mm, w obudowie ze stali nierdzewnej, która spełnia normę IP68. Dostępny ma być też wariant z obudową premium, wykonaną ze stopu kobaltu i ekranem pokrytym szkłem szafirowym. Kobalt jest rzadkim materiałem, o wytrzymałości wyższej od stali nierdzewnej. Jest też materiałem hipoalergicznym. Liczba egzemplarzy tej edycji specjalnej prawdopodobnie będzie ograniczona.
Jeśli zaś chodzi o możliwości, tutaj OnePlus zachwala przede wszystkim te, dotyczące fitnessu. Na pokładzie zegarka mamy aż 110 profili aktywności sportowych i wszystkie niezbędne do ich mierzenia sensory: GPS, pulsometr, wysokościomierz, barometr i pulsoksymetr. Wśród trybów znalazły się klasyki, takie jak bieganie czy pływanie, ale tez… parkour. Jestem bardzo ciekaw, co konkretnie mierzy OnePlus Watch w tym trybie…
Zabrakło niestety czipu NFC do płatności zbliżeniowych. I nic dziwnego, bo i tak nie byłoby systemu płatności, z którym mógłby działać. OnePlus Watch nie działa bowiem w oparciu o system operacyjny wearOS. Zamiast tego mamy tu autorski system operacyjny, z szeregiem aplikacji od OnePlusa. Firma zapowiada, że w przyszłości pojawią się na nim aplikacje niezależnych producentów.
Zegarek nie ma też możliwości łączenia się z siecią LTE, ale można przez niego rozmawiać w trybie głośnomówiącym. Na zegarek można też wgrać do 500 piosenek i strumieniować je do słuchawek Bluetooth, ale dopóki na zegarku nie będzie dodatkowych aplikacji, synchronizacji trzeba będzie dokonywać ręcznie, wgrywając pliki do pamięci urządzenia.
OnePlus Watch potrafi też połączyć się z telewizorem OnePlus TV i działać jako pilot zdalnego sterowania, jednocześnie pozostając połączonym z telefonem. Bardzo ciekawym plusem tej synchronizacji z telewizorem jest np. opcja automatycznego wyłączenia telewizora, jeśli zegarek wykryje, że zasnęliśmy.
W końcu – OnePlus Watch ma wytrzymać z dala od gniazdka do dwóch tygodni. Kiedy zaś przyjdzie go naładować, można to zrobić w niespełna godzinę. 20 minut wystarczy zaś, żeby zapewnić zegarkowi energii na tydzień. Ładowanie odbywa się bezprzewodowo, poprzez dołączoną do zestawu przystawkę WarpCharge.
Cenowo OnePlus Watch rywalizuje raczej z Huawei i Amazfitem, niż z Samsungiem i Apple’em.
W chwili pisania tego tekstu nie znamy jeszcze polskiej ceny zegarka OnePlus, ani przewidywanej daty jego premiery nad Wisłą. Zagranicą zegarek będzie kosztował jednak 159 euro, czyli nieco ponad 700 zł. A to plasuje go bliżej zegarków Amazfit czy Huawei Watch, niż Galaxy Watcha lub Apple Watcha.
Szkoda, że OnePlus Watch nie pracuje pod kontrolą WearOS, co z pewnością podniosłoby jego uniwersalność. Z drugiej jednak strony, patrząc na to, jak katastrofalnie przebiega rozwój systemu Google’a, postawienie na własny OS może być najlepszą możliwą decyzją. OnePlus uznał, że warto poświęcić uniwersalność w zamian za długi czas pracy na jednym ładowaniu i pełną kontrolą nad rozwojem urządzenia. Czas pokaże, czy była to dobra decyzja.