Czarne chmury nad Google'em. Stadia traci gry na wyłączność
Google Stadia zamyka własne studia deweloperskie, a to oznacza, że będzie platformą bez żadnych gier na wyłączność. Brzmi jak początek końca Stadii?
Usługa strumieniowania gier Google Stadia dopiero raczkuje, ale przykład Cyberpunka 2077 pokazał, że granie w chmurze ma sens. Okazało się, że gra działa bardzo źle na najpopularniejszych sprzętach gamingowych, które dziesiątki milionów ludzi mają już w domach. Tytuł był prawie niegrywalny na konsolach PlayStation 4 i Xbox One, a pecetom stawiał wysokie wymagania sprzętowe.
Aby cieszyć się Cyberpunkiem, trzeba było zainwestować w sprzęt, czyli albo w konsole nowej generacji, albo w nowe podzespoły do komputera. Tak się jednak składa, że mamy właśnie potężne problemy z dostawami PlayStation 5 oraz nowych kart graficznych Nvidii serii RTX. Nawet jeśli ktoś jest zdeterminowany, by zrobić zakupy gamingowe, niestety ma związane ręce.
Dla mnie rozwiązaniem okazała się Stadia, czyli niewymagający sprzętowo streaming gry, która jest uruchomiona gdzieś na serwerze Google’a. Do cieszenia się nią potrzebuję tylko szybkiego łącza. Gra działa na dowolnym sprzęcie, który ma ekran i obsługuje przeglądarkę Chrome. Zaledwie wczoraj pisałem o tym, że przeszedłem całego Cyberpunka na Stadii i jestem bardzo zadowolony, a dziś docierają do nas smutne informacje na temat przyszłości platformy Google’a.
Google Stadia bez dużych gier na wyłączność. To już oficjalne.
Wczorajszego wieczora Phil Harrison, wiceprezes Stadii, poinformował o zmianie kierunku, w jakim będzie rozwijać się ta usługa. Google nie jest już zainteresowane robieniem własnych gier, a przypomnijmy, że jeszcze do niedawna słyszeliśmy zapowiedzi o pracach nad nowymi grami na wyłącznosć dla Stadii.
Pozostaje możliwość, że zewnętrzne studia postanowią wyprodukować własne produkcje na wyłączność dla Stadii. Znajdziemy kilka takich przypadków w bazie tej usługi, ale są to niewielkie i raczej nieznane gry. Na głośne tytuły AAA na wyłączność nie ma co liczyć.
Google zamyka oba swoje studia deweloperskie mieszczące się w Montrealu i Los Angeles. Firmę opuszcza też szef całego działu Stadia Games and Entertainment, którym była Jade Raymond. Jest to weteranka rynku, związana przez lata z Ubisoftem i EA.
Serwis Kotaku dotarł do wypowiedzi deweloperów pracujących w Stadia Games and Entertainment. Okazuje się, że sytuacja w firmie od dłuższego czasu nie była różowa. Byli pracownicy twierdzą, że Google był „najgorszym miejscem do robienia gier”. Porównują warunki pracy do reżimu znanego z Amazona, tyle że dodatkowo w Google'u projekty były niedoszacowane finansowo.
Co dalej ze Stadią? Spokojnie, usługa nie znika z sieci.
Wpis na blogu Google ma smutny wydźwięk, a wiele osób czyta go jako zapowiedź początku końca całej usługi Google Stadia. Takie głosy pojawiają się zwłaszcza wśród Amerykanów, którzy raczej nie polubili tej usługi, być może na skutek słabo rozwiniętej sieci światłowodów. Osobiście nie byłbym tak krytycznie nastawiony do przyszłości Stadii.
Niewiele osób jeszcze zdaje sobie z tego sprawę, ale w świecie gier właśnie trwa gigantyczny wyścig zbrojeń. Giganci tworzą swoje usługi streamingowe, które mają szansę sprawić, że sprzęt do grania nie będzie już potrzebny, bo gry odpalimy na każdym ekranie. W efekcie, zamiast płacić za sprzęt co kilka lat będziemy płacić co miesiąc niewielki abonament w zamian za możliwość grania w najwyższej jakości.
I tak Microsoft z sukcesami rozwija Xbox Game Pass Ultimate i jego część xCloud poświęconą strumieniowaniu gier, Sony ma niedziałające jeszcze w Polsce PlayStation Now, Nvidia bardzo mocno stawia na naprawdę udany Geforce Now, Amazon oferuje własny streaming Luna, a Google ma Stadię.
Żadna z tych usług nie jest jeszcze idealna. Każda boryka się ze swoimi problemami i każda ma inny pomysł na dystrybuowanie treści i zarabianie. Jesteśmy dopiero u progu dużej rewolucji, ale nie mam wątpliwości, że w tle dzieje się coś wielkiego.
Nie wyobrażam sobie sytuacji, kiedy Google - firma, która częściowo wręcz stworzyła dzisiejszy internet - odpuszcza tak wielki rynek. Streaming gier pozwala wskoczyć do pierwszej ligi firmom, które nie muszą radzić sobie dobrze ze sprzętem, ale zjadły zęby na usługach sieciowych. Czy nie brzmi to jak definicja Google’a?
Stadia bez gier AAA na wyłączność ma sens.
Osobiście życzę Stadii jak najlepiej. Usługa grania w chmurze działa na tak odmiennych zasadach od konsol, że z powodzeniem poradzi sobie bez gier na wyłączność. Świetnie pokazał to przykład Cyberpunka 2077. Mimo że gra była dostępna na wszystkich liczących się platformach, to u wielu osób (w tym u mnie) działała najlepiej właśnie w streamingu. To przyszłość gier, od której nie ma odwrotu.