REKLAMA

Gmail prosi o wgranie aktualizacji widmo. Google sam pogubił się we własnych sztuczkach

Gmail poprosił użytkowników o aktualizację aplikacji na iPhone’a, chociaż w App Storze takowej nie widać. Nie ma tu jednak winy Apple’a, tylko Google’a, który nie chce zdradzić, ile informacji zbiera na nasz temat.

Nowy Gmail
REKLAMA

Mechanizmy automatycznego wgrywania uaktualnień w tle nie zawsze działają, a do tego część osób z nich (mniej lub bardziej świadomie) rezygnuje. Z tego powodu twórcy aplikacji mobilnych przypominają czasem swoim użytkownikom o tym, że mają możliwość wykonania aktualizacji oprogramowania do nowszej wersji, która często przekłada się na nowe funkcje, lepsze zabezpieczenia itp.

REKLAMA

Bywa, że instalacja nowej wersji programu jest opcjonalna, ale czasem jest niezbędna do poprawnego działania danej aplikacji, np. starsza wersja Pokemon GO przestaje się łączyć z serwerami Niantic. Problem pojawia się w momencie, gdy twórcy proszą o dokonanie uaktualnienia, użytkownik jest przenoszony do sklepu z aplikacjami, a tam otrzymuje monit, iż aplikacje są aktualne.

Właśnie taka sytuacja spotkała użytkowników aplikacji Gmail. Program Google’a proponował posiadaczom iPhone’ów aktualizację, której nie było.

Informacja o tym, że wykorzystywana przez użytkowników aplikacja do obsługi poczty jest przestarzała, zaczęła się pojawiać na smartfonach z systemem iOS. Skonfundowało to wiele osób. Problem w tym, że nie zawinił tutaj ani mechanizm automatycznych aktualizacji w App Storze, ani nie zagapili się użytkownicy — winę za ten stan rzeczy ponosi… Google. Gmail 6.0.201115 z 1 grudnia 2020 r. aż do dziś nie doczekał się uaktualnienia.

Okazuje się, że firma z Mountain View przestała aktualizować wszystkie swoje aplikacje na iPhone’y i iPady dwa miesiące temu — dotyczyło to nie tylko Gmaila, ale również Google Drive, Map Google, Dokumentów, Wyszukiwarki, YouTube'a itp. Związane to było z decyzją Apple’a, który w grudniu 2020 r. zaczął w systemie iOS 14.3 wymagać od twórców aplikacji informowania wprost, jakie dane i w jakim celu na nasz temat zbierają.

Google informacji o tym, jakie dane na nasz temat zbiera, podawać najwyraźniej nie chce.

Część aplikacji otrzymała już stosowne dopiski w App Storze, ale nie wszystkie. Można domniemywać, że firma wypuści aktualizacje dopiero wtedy, gdy usunie z programów najbardziej perfidne mechanizmy śledzące, aby o nich nie wspominać. Użytkownikom sprzętów Apple’a nie pozostało nic innego, jak korzystać z oprogramowania datowego na 2020 r., podczas gdy na Androidzie uaktualnienia pojawiają się regularnie.

Co ciekawe, inny gigant na rynku reklamowym, czyli Facebook, w tej kwestii się ugiął już kilka tygodni temu i w rezultacie od scrollowania sekcji dotyczącej zbieranych przez aplikację danych może rozboleć kciuk. Google najwyraźniej ani myśli odsłaniać się w ten sposób i wziął Apple’a na przeczekanie, aczkolwiek szanse na to, że firma z Cupertino się ze zmian w App Storze wycofa, są znikome.

REKLAMA

Jakby tego było mało, Apple wytoczył działa również na innym froncie. Firmy takie jak Google i Facebook wpadły w panikę, bo iOS 14.5 wprowadzi zapowiadany wiele miesięcy temu mechanizm pozwalający na cofnięcie zgody na zbieranie przez aplikacje identyfikatora reklamowego IDFA. Facebook bije teraz na alarm, gdyż ten ruch zabije małe i średnie firmy utrudni big-techom precyzyjne targetowanie komunikatów reklamowych.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA