REKLAMA

macOS 11 Big Sur przypomina iOS-a i to świetna wiadomość — recenzja

macOS 11, czyli inaczej macOS Big Sur, to nowa wersja systemu operacyjnego Apple’a na komputery osobiste. Jeszcze nigdy w historii nie było jej tak blisko do iOS-a i iPadOS-a, a to… bardzo dobra wiadomość.

macOS 11 Big Sur 1
REKLAMA

Apple’owi w przeszłości udawało się wypuszczać nowe wersje wszystkich swoich systemów operacyjnych jednocześnie lub niemal jednocześnie, ale w tym roku sytuacja miała się zgoła inaczej. Oprogramowanie mobilne, czyli iOS i iPadOS, a także to bazujące na nim (watchOS, tvOS, homepodOS) dostaliśmy we wrześniu. System na komputery Mac pojawił się dopiero teraz, w listopadzie.

REKLAMA

Nie powiem jednak, bym jakoś specjalnie przebierał nogami, gdyż… korzystam z macOS-a 11 już od kilku tygodni. Po tym, gdy tylko zobaczyłem, jak wygląda Big Sur, nie mogłem się powstrzymać i zainstalowałem jego wersję rozwojową — i tak jak często robiłem to już w przeszłości, tak tym razem wyjątkowo nie chodziło mi o nowe funkcje oraz nowe aplikacje, a o interfejs.

macOS 11 Big Sur class="wp-image-1492676"

macOS 11 Big Sur — premiera

System intryguje, bo od razu widać, że dla projektantów Big Sura inspiracją były iOS i iPadOS. Glify w paskach nawigacyjnych, okna dialogowe, powiadomienia — to wszystko przywodzi na myśl oprogramowanie ze smartfonów i tabletów. Osoby, które przesiądą się z urządzenia mobilnego Apple’a na komputer, po raz pierwszy poczują się tak naprawdę jak ryba w wodzie.

Przyznam jednak, że tak jak nieco mnie to ekscytowało, tak równocześnie się tego obawiałem. Nie byłem pewien, czy Apple przypadkiem na drodze do unifikacji UX i UI nie wykastruje macOS z niszowych funkcji, których korzystam. Na szczęście nic takiego nie miało miejsca. W praktyce okazało się, że wszystko jest na swoim miejscu — ale nie trąci już myszką.

W systemie macOS 11 odświeżono zarówno aplikacje producenta (w tym natywne oraz portowane z użyciem Catalyst), jak i systemowe kontrolki w aplikacjach firm trzecich. Doczekaliśmy się też nowego Centrum Powiadomień (wraz z Centrum Sterowania), nowych widżetów, zestawu nowych systemowych ikon… a to nie koniec. Sporo? Tak, dlatego omówmy pokrótce wszystkie nowości.

macOS 11 Big Sur 1 class="wp-image-1492679"

macOS 11 Big Sur: Dock i nowe ikony

Pierwsze, co rzuca się w oczy, to odświeżony dock. Ikony aplikacji producenta preinstalowane razem z systemem przypominają te z iPhone’a i iPada (to już koniec niebieskich Wiadomości!), gdyż Apple zdecydował się również i tutaj na kwadraty o zaokrąglonych rogach. Do tego tło pod dockiem w komputerze jest rozmyte podobnie jak w telefonie i tablecie.

Dock z nowymi ikonami wygląda świetnie, a jedyne, co mi przeszkadza, to zmiana miejsca wyświetlania ikony aplikacji z trybu hand-off, czyli tej aktualnie odpalonej na urządzeniu mobilnym lub zegarku. Do tej pory była ona wyświetlana jako dodatkowa po prawie stronie docka, a teraz rozszerza go, gdyż dołącza do sekcji ostatnio otwartych programów.

Mam też nadzieję, że po aktualizacji macOS-a pojawią się aktualizacje aplikacji, które wprowadzą nowe ikony dla programów firm trzecich. Czekam teraz przede wszystkim na Twittera, iA Writera, Slacka, Trello oraz… Apple’a. Okazuje się, że programy firmy z Cupertino pobierane z Mac App Store’u, w tym pakiet biurowy (Pages, Numbers, Keynote), straszą starymi ikonami.

macOS 11 Big Sur 1 class="wp-image-1492682"

macOS 11 Big Sur: Ustawienia systemowe, dźwięki i Mac App Store

W menu ustawień wszystko pozostało na swoim miejscu — to nadal jedno okno pełne ikon — aczkolwiek odświeżonych — kierujące do konkretnych sekcji takich jak Sieć, Konto, Klawiatura, Spotlight itp. Nie zniknęło tutaj też nic, z czego sam korzystałem — w tym Biblioteka Domowa, która pozwala oglądać na przystawce Apple TV filmy i seriale dodane ręcznie do biblioteki TV.app.

To, co mnie natomiast zaskoczyło, to nowe efekty dźwiękowe — zarówno sygnał błędu, jak i głosy dobiegający podczas wykonywania zrzutu ekranu oraz opróżniania kosza są inne niż ostatnio (za to usuwanie plików pozostało na pierwszy rzut ucha bez zmian). Czy jest lepiej, czy może gorzej? Trudno ocenić, ale po kilku tygodniach przestałem zwracać na nie uwagę.

Jeśli zaś chodzi o Mac App Store’a, czyli oficjalne repozytorium z aplikacjami, to dobra wiadomość jest taka, iż sklep nadal nie jest obowiązkowy. Dzięki temu w macOS 11 Big Sur można instalować programy ręcznie, co jest świetną wiadomością, gdyż nie wszyscy deweloperzy chcą (lub mogą) udostępniać swoje oprogramowanie w sklepie Apple’a.

macOS 11 Big Sur 1 class="wp-image-1492685"

macOS 11 Big Sur: Centrum Powiadomień, Centrum Sterowania i widżety

Centrum Powiadomień oraz widżetów było taką nakładką rozwijaną po kliknięciu w prawy górny róg ekranu (lub najechaniu tam myszą po włączeniu odpowiedniej funkcji w ramach aktywnego narożnika, co wszystkim serdecznie polecam). Teraz to samo kliknięcie lub gesty wysuwa panel z rozmytym tłem, na którym pływają grupowane powiadomienia (widoczne są tu ostatnie trzy) oraz nowe widżety.

Zmianę oceniam na plus — wcześniej dostanie się do widżetów wymagało tak wiele kliknięć, że ich nie używałem. Nadal jednak nie widzę tam nic ciekawego dla siebie i brakuje takiego z akumulatorami. Nie jestem jednak zbytnio przekonany do tego, by powiadomień wyświetlało się jedynie trzy bez opcji scrollowania, ale już pal licho, skoro jest jedna inna świetna nowość.

Wcześniej mieliśmy już namiastkę Centrum Sterowania w macOS, co pozwalało aktywować i dezaktywować tryby Nie przeszkadzać oraz Night Shift, ale jest ono już pełnoprawne i można je konfigurować. Nowy panel zastępuje skróty do ustawień, ale ikony takie jak Wi-Fi i Bluetooth da się wyciągnąć, a inne (np. Teraz odtwarzane) mogą się obok nich pojawiać kontekstowo.

macOS 11 Big Sur 1 class="wp-image-1492688"

macOS 11 Big Sur: aplikacje systemowe

Apple odświeżył interfejs swoich programów systemowych — od Findera, któremu coraz bliżej do aplikacji Pliki, przez przeglądarkę Safari, na Mapach i Muzyce kończąc. Podobnie jak na iPadzie, również i tu wszechobecne są kolumny nawigacyjne po lewej stronie okna. Zunifikowano je — wcześniej miały różną szerokość i wysokość w zależności od aplikacji.

Paski nawigacyjne w programach otrzymały z kolei nowe glify, które są większe niż dotychczas. Niestety ze względu na to, że kolumna po lewej jest teraz oddzielona od paska, czasami brakuje mi miejsca na wszystkie potrzebne skróty — zwłaszcza w aplikacji do obsługi Poczty. Po kilku tygodniach nie wpadłem jeszcze na pomysł, jak to wszystko poukładać.

Jeśli chodzi o zmiany nie w wyglądzie, a w działaniu samych aplikacjach, to tutaj akurat nie ma rewolucji — na uwagę zasługują jednak nowe kontrolki prywatności i nowa strona główna w Safari, zmiany w aplikacji Wiadomości (desktopowe iMessage dogoniło to mobilne) oraz nowe opcje edycji w Zdjęciach. Nie spodziewajcie się jednak niczego, co wyrwałoby z butów.

macOS 11 Big Sur 1 class="wp-image-1492691"

macOS 11 Big Sur: stabilność i błędy

Nowy system Apple zainstalowałem kilka tygodni temu, a od tego czasu pojawiło się już kilka aktualizacji — i całe szczęście! Pierwsze zetknięcie się z macOS 11 sprawiło, że zacząłem sobie pluć w brodę, że nie zrobiłem backupu i niewiele brakowało, a przywracałbym komputer do ustawień fabrycznych ze względu na mierną wydajność.

Na szczęście wytrzymałem kilka dni, a nawet po zindeksowaniu w tle plików oraz zdjęć nadal system potrafił chrupnąć, ale stał się używalny. Kilka kolejnych aktualizacji sprawiło zaś, że problemy z wydajnością zniknęły. Jedyny błąd, jaki mnie prześladuje, dotyczy Safari. Objawia się on tym, że czasem po włączeniu Safari nie widać miniatur zakładek. Kosmetyka.

 class="wp-image-1492628"

Wsparcie architektury ARM w macOS Big Sur

W przypadku dotychczas wydanych komputerów Apple’a zmiany dotyczą głównie interfejsu, ale programiści firmy z Cupertino pracowali w ostatnich miesiącach i latach w pocie czoła, by przygotować to oprogramowanie na… zmianę architektury. Przejście z układów produkowanych przez Intela na własne chipy ARM potrwa dwa lata, a dziś rozpoczął się jej pierwszy etap.

Nowa architektura pozwoli użyć w komputerach Mac procesorów rodem z iPada oraz uruchomić na nich aplikacje na sprzęt mobilne Apple’a i to bez żadnych działać ze strony ich twórców. Ma to jednak pewne minusy, gdyż oprogramowanie pisane wcześniej z myślą o procesorach x86 deweloperzy będą musieli przepisać — w przeciwnym razie Big Sur będzie je wirtualizował.

REKLAMA

Co to oznacza dla Apple’a, jego klientów oraz całego rynku? Czy ta zmiana wywróci świat komputerów do góry nogami, czy też przejdzie bez echa? Tego nie wiemy, a chociaż zrobiło się właśnie bardzo interesująco, to więcej na ten temat przeczytacie w osobnych materiałach:

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA