Czy Xbox Series X przegrzewa się albo hałasuje? Sprawdziłem - nic z tych rzeczy
Najpotężniejsza konsola do gier na rynku powinna ryczeć wentylatorami i zionąć gorącym powietrzem. I podobno tak robi – według internetowych plotek. Sprawdziłem i… nie wierzcie informacjom z dziwnych źródeł.
Xbox Series X to kawał genialnego sprzętu. Osobną kwestią do oceny jest jego wzornictwo, opłacalność cenowa czy oferta gier wideo. Jednak w kwestii hardware’u Microsoft wykonał kawał świetnej roboty. Konsola jest doskonale zbilansowana pod względem doboru wszystkich jej podzespołów. Mamy w niej szybki i nowoczesny procesor Zen 2, akcelerujący przetwarzanie śledzenia promieni potężny układ graficzny RDNA 2, dostosowaną do całości szybką pamięć operacyjną i niemal rewolucyjną – przynajmniej na rynku konsumenckich maszynek do grania – pamięć masową Xbox Velocity Architecture.
Efekty? Miałem okazję już zagrać w odświeżoną pod konsole nowej generacji wersję gry Gears 5. Ta oferuje jeszcze wyższe ustawienia graficzne niż te maksymalne na PC. Działa w rozdzielczości Ultra HD przy 60 (kampania) bądź 120 (tryb multiplayer) klatkach na sekundę. Z bajerów technicznych nie zaimplementowano tylko śledzenia promieni. Gra wygląda obłędnie, zachowując przy tym pełną płynność animacji.
To jednak rodzi słuszne podejrzenia. Xbox Series X jest sporym urządzeniem – jak na konsolę do gier. Ze świecą szukać jednak gamingowego peceta o podobnej, kompaktowej formie. A nawet te w klasycznych obudowach ATX potrafią zagłuszać rozrywkę huczeniem wentylatorów. Co więcej, grzeją się niemiłosiernie. A Xbox Series X?
Xbox Series X – hałas i głośność.
Kiedy opowiadałem koleżankom i kolegom ze Spider’s Web, że Xbox Series X jest absolutnie bezgłośny – początkowo nikt mi nie wierzył. Dopiero gdy spotkaliśmy się, by nagrać materiały na Spider’s Web TV (niedługo premiera tych filmów), to w końcu frustracja wywołana niewiarą znajomych zniknęła. Konsola nie wydaje z siebie żadnego dźwięku. I nie, że jest cicha lub delikatnie szumi. Żadnego dźwięku.
To absolutnie niebywałe.
Żeby była jasność, nie chodzi mi o tryb spoczynkowy, w którym Xbox wyświetla swoje główne menu. Mówimy o zachowaniu konsoli po długiej sesji z wymagającymi grami. Godzina, dwie, trzy i kolejne z next-genowymi grami, a Xbox Series X ani myśli protestować. Mimo że sam system chłodzenia wyraźnie działa – wystarczy sprawdzić dłonią otwory wentylacyjne, by poczuć podmuch ciepłego powietrza.
Konsola wykorzystuje pojedynczy ogromny wentylator, który jest wykonany z gumy. Ten zasysa powietrze od podstawy konsoli i przedmuchuje je przez wszystkie podzespoły, pozbywając się nadmiaru ciepła przez górną cześć obudowy, tworząc tak zwaną vapor chamber. Być może przyszłe gry zdołają tak zmęczyć nowego Xboxa, by ten wydał z siebie jakikolwiek dźwięk. Póki co – błoga cisza.
To ogromna poprawa względem mojego Xboxa One X. Ten do najgłośniejszych konsol nie należy – jednak wystarczy odpalić na nim takiego Doom Eternal (Ultra HD, 60 kl./s), by słychać było, że sprzęt osiąga kres swoich możliwości. Ledwo dyszy – a raczej mocno szumi. Xboxa Series X nie zmęczyła żadna next-genowa gra, jaką już miałem okazję testować.
Xbox Series X się przegrzewa, jak głosiły nagłówki? Nie.
Czy cichuteńki system chłodzenia oznacza, że Xbox Series X to domowy piecyk, który na skutek ekstremalnych temperatur z czasem zacznie się psuć lub wręcz roztapiać? Po dwóch tygodniach testów nie mogę zapewnić, że to się nie wydarzy. Mogłem jednak zmierzyć temperaturę sprzętu pod długim obciążeniem. Czyli po paru godzinach zabawy.
Wypożyczyliśmy do tego celu telefon Cat S62 z kamerą termowizyjną wykorzystującą technikę FLIR Lepton. Prawdopodobnie nie jest to superprecyzyjne narzędzie – ale więcej niż wystarczające, by zapewnić wiarygodne odczyty. Podobno kamera termowizyjna w tym telefonie z powodzeniem jest wykorzystywana w sposób profesjonalny. Wystarczy więc.
Temperatura Xbox Series X po parugodzinnym ciągłym renderowaniu przeróżnych gier nie przekracza 45 stopni. Przy okazji wspomniana kamera termowizyjna to fajna zabawka. Zwróćcie uwagę, że działa jak swoisty rentgen – wyraźnie widać potężny radiator otaczający obie płyty główne konsoli.
Pomiar został powtórzony bezpośrednio nad wylotem powietrza. Ponownie, identyczny odczyt. Ciut wyższy, ale różnica jest na granicy błędu pomiaru. Mój laptop po intensywnej pracy w Adobe Lightroom osiąga wyższe temperatury.
Pomiar powtórzyłem na moim Xbox One X. Tu jednak wtrącę małe zastrzeżenie: konsola nie była rozkręcana od nowości, a bawiłem się na niej często. Jestem przekonany, że na podzespołach i jej systemie chłodzenia osadziło się mnóstwo kurzu. Okazał się ciuteńkę chłodniejszy. Ale też może dlatego, że siłą rzeczy nie grałem na nim w next-genowe gry. To odczyt po 20 minutach zabawy w Doom Eternal.
Xbox Series X jakby trochę łamał prawa fizyki.
No dobrze, oczywiście, że nie łamie. Jednak nie spotkałem się jeszcze nigdy ze sprzętem, któremu poświęcono tyle uwagi w kwestii emisji ciepła i hałasu. Nawet późnym wieczorem, gdy wokół panuje idealna cisza, a moje kino domowe ustawione jest na minimalną głośność – by nie budzić domowników – konsoli nie słychać wcale. Nie wykazuje też ona żadnych objawów problemów z odprowadzaniem nadmiaru ciepła. Chapeu bas.
Zachęcam przy okazji do lektury pozostałych materiałów, jakie przygotowaliśmy testując Xboxa Series X. Dodatkowo, zachęcam również do subskrybowania naszego kanału na YouTube, gdzie niebawem pojawi się kilka bardzo ciekawych materiałów na temat nowej konsoli Microsoftu. Xboxa Series X można już zamawiać w przedsprzedaży.