REKLAMA

Huawei MediaPad T10S to dobry i tani tablet do wideo. Używałem go chętniej niż swojego iPada

Huawei MediaPad T10S pokazuje, że nawet w 2020 roku tablet z Androidem może mieć sens. Musi być tylko mądrze zaprojektowany i dobrze wyceniony.

Huawei MediaPad T10S to dobry i tani tablet do wideo. Używałem go chętniej niż swojego iPada
REKLAMA

Nie będę ukrywał, że do testów Huawei MediaPad T10S zabierałem się jak pies do jeża. Sam wychodzę z założenia, że jeżeli ktoś już chce kupić tablet, powinien zainwestować w iPada. Teraz jednak przekonałem się, że tablety z Androidem też mają rację bytu, zwłaszcza jeżeli potraktujemy je jako tanie sprzęty do konsumpcji treści. A mówiąc bardziej po ludzku - dodatkowy ekran do oglądania seriali i uspokajania dzieci.

REKLAMA
 class="wp-image-1446356"

Ja dziecka jeszcze nie mam, więc z tabletu korzystałem głównie w łóżku, względnie w wannie, ewentualnie na kanapie, gdy moja lepsza połówka oglądała swój ulubiony serial na dużym ekranie, blokując mi tym samym dostęp do tegoż. W tych sytuacjach Huawei MediaPad T10S sprawdził się doskonale. Było to dla mnie dosyć dziwne, bo przecież mam już w domu iPada z 2018 roku i bardzo rzadko używałem go do oglądania seriali czy filmów.

Dlaczego Huawei MediaPad T10S jest dobry do oglądania filmów?

Po kilku chwilach doszedłem do wniosku, że jest to kwestia dwóch elementów tabletu: ekranu oraz głośników. Mój iPad ma 9,7-calowy wyświetlacz o proporcjach 4:3, które świetnie nadają się do pracy, ale nie do konsumpcji treści wideo. Z kolei testowany Huawei MediaPad T10s ma 10,1-calowy wyświetlacz o proporcjach 16:10, więc filmy o proporcjach 16:9 zajmują większą część ekranu. Swoją drogą, nie sposób narzekać na jego jakość. Rozdzielczość 1920x1200 pikseli jest absolutnie wystarczająca, a jasność, kąty widzenia czy odwzorowanie barw są odpowiednio dobre.

 class="wp-image-1446341"

Kolejnym elementem, który podświadomie doceniłem, są głośniki stereo, których brakuje w moim iPadzie. Generują one dźwięk równomiernie docierający do obojga uszu, który też jest odpowiednio czysty. Do tabletu można również podpiąć słuchawki przewodowe za pomocą miniJacka lub bezprzewodowe za pomocą Bluetooth. A skoro jesteśmy przy standardach łączności, to Huawei MediaPad T10S ma WiFi (a w droższym wariancie i LTE), a portem ładowania jest używane powszechnie USB-C. To na plus.

 class="wp-image-1446383"

Cieszy też obecność akumulatora 5100 mAh, który wystarcza na około 8 godzin oglądania wideo. Dodatkowo w trybie uśpienia tablet wolno gubi procenty baterii - jest to nie więcej niż 10 proc. na dzień. Martwi mnie tylko, że producent zastosował ładowanie 10W, przez które akumulator tabletu ładuje się od 0 do 100 proc. jakieś dwie godziny. Trochę za długo.

Jak działa Huawei MediaPad T10S?

Tablet w każdej wersji ma procesor Kirin 710A, który, delikatnie mówiąc, nie należy do najszybszych. Do tego jest wspierany przez 2-3 GB RAM oraz 32-64 GB pamięci wewnętrznej, którą można rozszerzyć za pomocą karty microSD. Miałem spore obawy co do tej specyfikacji, ale obecnie jestem wobec niej mniej sceptyczny. Na smartfonie, gdzie uruchamiamy więcej aplikacji jednocześnie, takie podzespoły mogłyby rzeczywiście niedomagać, ale na sprzęcie do prostych gier dla dzieci i Netfliksa są wystarczające. Pytanie, jak sprzęt będzie działać za rok albo dwa.

 class="wp-image-1446332"

A skoro przy Netfliksie jesteśmy, warto wspomnieć o tym, że Huawei MediaPad T10S nie ma usług Google i Sklepu Play, ale i ta kwestia na tablecie jest mniej problematyczna niż na smartfonach. Sam używam usług Google głównie w narzędziach pracy, których na tablecie nie potrzebuję. Całą resztę pobrałem z serwisu APK Pure, który działa jak każdy inny sklep z aplikacjami. Oferuje możliwość łatwej instalacji aplikacji, ich aktualizacji itp.

 class="wp-image-1446353"

W ten sposób właśnie pobrałem na tablet appkę Netfliksa, Canal+ oraz YouTube Vanced, czyli alternatywnego klienta YouTube. Na tym ostatnim nie da się zalogować bez instalacji microG (protezy usług Google), ale poza tym działa idealnie. Jest to o tyle miłe zaskoczenie, że jeszcze w kwietniu Netflix nie chciał uruchomić się bez usług Google, a teraz działa bez najmniejszego problemu. Jeżeli chodzi o inne serwisy streamingowe, to jest jeszcze lepiej, bo polskie aplikacje takie jak Player czy CDA są dostępne z poziomu sklepu Huawei AppGallery.

O czym jeszcze warto wspomnieć?

W swoich materiałach marketingowych Huawei chwali się jeszcze różnymi trybami ochrony wzroku dla dorosłych (tryb e-Book), dla dzieci (ostrzeżenie dotyczące odległości od ekranu) oraz uniwersalnymi (filtrowanie światła niebieskiego), jak też obecnością dwóch aparatów (2 i 5 Megapikseli), ale są to elementy tak nieistotne lub przeciętne, że nie chcę poświęcać im więcej miejsca w tym tekście. Tak samo jak metalowej obudowie w kolorze grafitowym, która po prostu spełnia swoją funkcję.

 class="wp-image-1446386"

Warto powiedzieć za to, że tablet niestety nie jest wyposażony w czytnik linii papilarnych, co moim zdaniem jest jego sporą wadą. Niby jest to tylko urządzenie do multimediów, ale uzytkownik może mieć tam dodane konto mailowe, sieci społecznościowe itp. Z kolei ciągłe odblokowywanie tabletu kodem jest bardzo irytujące, wyjęte żywcem z XVIII wieku.

Czy warto kupić Huawei MediaPad T10s?

Znane powiedzenie mówi: cena czyni cuda i tak też jest w tym przypadku. Huawei MediaPad T10S kosztuje w najtańszej wersji 699 zł i z jednej strony jest to sporo jak na sprzęt o opisanej tu specyfikacji, a z drugiej bardzo mało jak na dobrze wykonany tablet do multimediów: taki wyposażony w naprawdę niezły ekran i głośniki stereo. Ktoś może powiedzieć, że nie jest to sprzęt idealny, że jest mniej uniwersalny od iPada i… nie będę się z tym kłócił, bo to prawda.

 class="wp-image-1446392"
REKLAMA

Warto tylko pamiętać o tym, że iPad jest sprzętem ponad dwa razy droższym, a ja mimo że posiadam swój egzemplarz, przez ostatnie tygodnie wolałem oglądać seriale na MediaPadzie. Świadczy to o tym, że Huawei w swojej niszy radzi sobie naprawdę nieźle.

Dlatego jeżeli kupicie ten tablet jako zastępstwo dla komputera będziecie mogli czuć się rozczarowani. Jednak jeżeli potraktujecie go jako tanią maszynę do oglądania wideo, powinniście być z niego zadowoleni. Bo tak naprawdę jest to nowoczesny odpowiednik przenośnych odtwarzaczy DVD, które kilka lat temu cieszyły się sporą popularnością.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA