Za kilka tygodni Ziemia będzie miała dwa księżyce. Jeden z nich może być kosmicznym śmieciem
Merkury i Wenus nie mają ani jednego księżyca. Mars ma dwa, a gazowe olbrzymy mają ich całe dziesiątki. Między nimi wszystkimi znajduje się Ziemia, która ma jeden księżyc, a przynajmniej zazwyczaj ma jeden księżyc (o jakże oryginalnej nazwie: Księżyc). Tak jest np. teraz. Wkrótce jednak ta sytuacja może się zmienić.
I nie byłoby to nic nowego. To, że wokół Ziemi krąży przez jakiś czas krąży ta czy inna skała kosmiczna, stając się tym samym tymczasowym satelitą/księżycem naszej planety, to coś całkowicie naturalnego. Oczywiście zazwyczaj są to bardzo małe skały, których dostrzeżenie to często kwestia przypadku.
2020 SO: ten mini-księżyc może być jednak wyjątkowy
Skoro to takie powszechne zjawisko, to i astronomów nie zdziwiło dostrzeżenie nowego obiektu, którego trajektoria wskazuje, że najprawdopodobniej przechwyci go grawitacja Ziemi. Zmierzający w nasze okolice niewielki obiekt powinien dotrzeć do nas w październiku 2020 r, czyli już za kilka tygodni. Symulacje możliwej trajektorii lotu tego obiektu wskazują, że może zostać on z nami do maja 2021 r., kiedy to znowu ucieknie w przestrzeń kosmiczną. Zazwyczaj obiekty tego typu wytrzymują na orbicie wokół Ziemi maksymalnie kilka lat, bowiem oddziaływania grawitacyjne ze strony Ziemi, Księżyca i Słońca cały czas zaburzają trajektorię ich lotu i prędzej czy później wyrzucają je z otoczenia naszej planety.
Astronomowie analizujący orbitę obiektu wskazują, że wleci on w nasze otoczenie przez jeden z punktów libracyjnych Ziemi i wyleci przez inny. Punkty libracyjne to punkty, w których równoważą się oddziaływania grawitacyjne Ziemi i Słońca.
Czy to na pewno planetoida?
W tym jednak wypadku prędkość obiektu 2020 SO wydała się podejrzana, bowiem planetoida w tej odległości od Słońca powinna mieć większą prędkość. Niska prędkość z kolei wskazuje na to, że może być to obiekt powstały… na Ziemi.
Badacze z Laboratorium Napędu Odrzutowego (JPL) w NASA podejrzewają, że nasz przyszły tymczasowy księżyc to w rzeczywistości człon rakiety Centaur, która we wrześniu 1966 r. wyniosła w kierunku Księżyca sondę Surveyor 2. Całkiem zatem możliwe, że będziemy mieli przypadek pierwszego śmiecia kosmicznego, który został awansowany do miana księżyca.
Analiza orbity pozwoliła naukowcom ustalić, że 1 grudnia 2020 r. 2020 SO zbliży się do Ziemi na 50 000 km, a 2 lutego 2021 r. na 220 000 km. Nie ma zatem żadnego ryzyka, że obiekt ten wejdzie w ziemską atmosferę, a jednocześnie jest nadzieja na to, że wystarczająco mała odległość pozwoli ostatecznie potwierdzić czy faktycznie jest to tylko fragment rakiety, który od 54 lat przemierza przestrzeń kosmiczną.
Wcześniejsze tymczasowe księżyce
Z najnowszej historii możemy pamiętać dwa takie obiekty. W latach 2006-2007 wokół Ziemi krążyła planetoida 2006 RH120, która przechwycona przez grawitację naszej planety wykonała cztery okrążenia wokół niej, po czym uciekła z okolic Ziemi, aby dalej okrążać Słońce. Choć aktualnie znajduje się po przeciwnej stronie Słońca, jakieś 300 mln km od Ziemi, to w 2028 r. znowu znajdzie się w okolicach Ziemi.
W lutym natomiast pisałem o odkryciu niewielkiej planetoidy 2020 CD3 o rozmiarach zaledwie kilku metrów, która została przechwycona przez grawitację Ziemi najprawdopodobniej 4-5 lat temu i od tego czasu krążyła wokół naszej planety. To jednak już historia, bowiem zgodnie z symulacjami, 2020 CD3 opuścił otoczenie Ziemi w maju tego roku.
Oczywiście żadnego z nich nie dało się zaobserwować gołym okiem. Mówimy wszak o niewielkich skałach oddalonych od nas o dziesiątki czy setki tysięcy kilometrów. Tak samo będzie w przypadku 2020 SO, niezależnie od tego czy jest to planetoida czy górny człon rakiety.
Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj Spider's Web w Google News.