Firefox będzie żył jeszcze przez co najmniej pięć lat. Głównie dzięki Wyszukiwarce Google
Umowa partnerska z Google’em niezmiennie stanowi podstawowe i główne źródło utrzymania podupadającej Mozilli. Twórcy Firefoxa mogą się stresować nieco mniej – Google zapewni im stały napływ gotówki jeszcze przynajmniej przez pół dekady.
Z czego żyje większość przeglądarek? Przecież to zazwyczaj darmowe aplikacje, a wszelkie reklamy jakie mogłyby się w nich znaleźć w zasadzie taką przeglądarkę dyskwalifikują. Odpowiedź leży w usługach dodatkowych i umowach partnerskich. Jedne przeglądarki proponują, na przykład, płatną usługę VPN. Inne już na starcie witają nas linkami do różnych witryn i aplikacji webowych. Te niemal zawsze tę ekspozycję u dostawcy przeglądarki wykupiły.
Podobny model biznesowy ma Mozilla. Jej strategicznym partnerem jest Google – w zamian za wsparcie finansowe Mozilla ustawia w Firefoksie Wyszukiwarkę Google jako domyślną aplikację do przeszukiwania Sieci. Google współpracuje na podobnych zasadach również z innymi przeglądarkami – podobny układ ma między innymi z Apple’em i jego Safari.
Firefox coraz bliżej nieistotności. Mimo tego Google postanowił dać mu kolejną szanse.
Firefox na dziś jest domyślną przeglądarką internetową w zasadzie tylko na niektórych wersjach Linuxa. Jakby tego było mało, budowany jest o autorską technologię, zamiast jak większość konkurencji na Chromium. Ma więc niemałe problemy z pozyskiwaniem bazy użytkowników a także z rozwojem swojego silnika przeglądarki – gdzie coraz więcej wysiłku zamiast w jego rozwój idzie w naprawianie błędów zgodności z aplikacjami zoptymalizowanymi pod Chromium.
Efekty, niestety, widać. Firefox kontroluje raptem 7,83 proc. rynku przeglądarek dla komputerów osobistych i raptem 0,72 proc. dużo istotniejszego rynku przeglądarek dla urządzeń mobilnych. Po blasku dawnej potęgi nie pozostał ślad. Co najwyżej wspomnienie, że to właśnie głównie dzięki Mozilli dziś nie musimy się użerać z monopolem Internet Explorera.
Mimo tego Google zdecydował się dać Firefoxowi jeszcze jedną szansę. W żadnym razie charytatywnie: umowa po raz kolejny zakłada, że Firefox będzie domyślnie sparowany z Wyszukiwarką Google. Na dodatek Google niezmiennie będzie mógł deklarować, że nie zawłaszcza Internetu dla siebie, a ruch do jego wyszukiwarki nie pochodzi tylko z dominującego Chrome’a i mobilnej aplikacji Google.
Google zobowiązał się do wypłacania 400 mln co roku Mozilli przez najbliższe pięć lat, co ma stanowić 90 proc. wszystkich jej przychodów. Twórcy Firefoxa mają więc pół dekady, by wymyślić jak skutecznie wrócić do rywalizacji o rynek przeglądarek internetowych. Oby tego czasu wystarczyło.