Nadchodzi druga generacja składanych smartfonów. Oto, co szykują Samsung i Huawei
Samsung Galaxy Fold i Huawei Mate X w ubiegłym roku przetarły szlaki, ale czas na nowe rozdanie. Szykują się następcy obu projektów, a oto, co o nich wiemy.
Składane smartfony można lubić lub nie, ale nie sposób odmówić im tego, że nareszcie są jakieś. Po latach drobnych usprawnień mamy w końcu prawdziwą rewolucję, która zupełnie zmienia sposób, w jaki korzystamy ze smartfona.
Jak to zwykle w świecie technologii bywa, pierwsza generacja nowego produktu, mówiąc delikatnie, nie jest zbytnio dopracowana. Żyjemy w czasach wiecznej wersji beta, więc większość osób podświadomie omija nowinki przekonując się do nich dopiero, gdy pierwsza fala najbardziej zagorzałych fanów technologii przetestuje w praktyce nowe produkty.
Czy druga generacja składanych smartfonów będzie lepsza od pierwszej? Następca Samsunga Galaxy Fold daje nadzieję, że tak.
W sieci pojawiły się przecieki na temat nadchodzącego następcy Samsunga Galaxy Fold. Składany smartfon (a może składany tablet?) w pierwszej wersji był chwalony za duży wewnętrzny ekran i solidną budowę, ale był krytykowany za bardzo mały frontowy wyświetlacz i dość archaiczne wcięcie na ekranie w środku.
Ben Geskin przygotował render Samsunga Galaxy Fold 2 na bazie najbardziej aktualnych przecieków. Widzimy, że przedni ekran pokrywa już praktycznie cały front urządzenia, dzięki czemu powinien być bardziej użyteczny. Z kolei w środku notch ustąpił miejsca małej okrągłej wysepce aparatu.
Z tyłu widzimy układ głównego aparatu nawiązujący do serii Galaxy S20. Poza tym nie zmienił się pomysł na ogólną konstrukcję urządzenia, przez co w oczach wielu osób nadal będzie to przekombinowany projekt. Ponownie aparaty znajdują się tu aż na trzech ściankach, a takie mnożenie bytów nie jest konieczne, co udowodnił Huawei Mate X.
Nieco dziwnie wygląda też umiejscowienie wewnętrznej kamerki do selfie. Przy tym projekcie lepiej sprawdzałaby się okrągła kamerka umieszczona w prawym górnym rogu.
A co szykuje Huawei?
Huawei szykuje smartfon o nazwie Mate V. Producent otrzymał znak towarowy na tę nazwę. Zdania na temat wyglądu smartfona są podzielone: jeden rabin mówi, że będzie to odpowiednik Galaxy Z Flip, drugi rabin mówi, że Mate V to następca Mate’a Xs.
Czym różni się te podejście? Zasadniczo, rozmiarem urządzenia. Smartfony takie jak Samsung Galaxy Z Flip po rozłożeniu mają kształt typowego smartfona, lecz składają się do malutkiej formy lepiej mieszczącej się w kieszeni. Drugie podejście to opisany wyżej smartfon, który rozkłada się do formy małego tabletu.
Mate V przedstawiony na wniosku patentowym to duży smartfon, rozkładający się do formy niewielkiego tabletu, ale warto zauważyć, że smartfon składa się niczym Samsung Galaxy Fold, czyli ekranem do środka. Na zewnątrz mamy jednak zupełnie nowe, bardzo ciekawe podejście do rozkładu elementów. Jedna ze ścianek jest zupełnie pusta, a druga mieści wąski ekran oraz zestaw aparatów.
Tym samym Huawei Mate V ponownie ma tylko jeden zestaw aparatów, zamiast trzech, tak jak w Samsungu. Zdjęcia selfie można robić tylko przy podglądzie na przednim ekraniku, a zdjęcia w klasycznym trybie robi się przy podglądzie na wewnętrznym, dużym ekranie. To naprawdę dobry pomysł.
Podejście Huaweia podoba mi się tym razem bardziej.
Na ten moment możemy jednak oceniać tylko rendery i grafiki powstałe na bazie wniosków patentowych i przecieków. Finalne produkty obu producentów mogą nas zaskoczyć.
Jeśli chodzi o samo pomysł na urządzenie, Huawei pokazał prostsze, a do tego ładniejsze wizualnie rozwiązanie, bez żadnych wcięć na kamerki w ekranach. Pamiętajmy jednak, że to nie wygląd był głównym problemem pierwszych składaków. W praktyce największa wadą były miękkie, foliowe ekrany.
Dopóki ekrany będzie dało się zarysować paznokciem, kupowanie składanego smartfona mija się z celem. Szczególnie w sytuacji, kiedy ceny takich urządzeń są znacznie wyższe niż typowych smartfonów.
Marzy mi się Samsung Galaxy Fold 2 ze szklanym ekranem, rysikiem S Pen i wbudowanym trybem DeX. Pod kątem funkcjonalnym były to ideał. Obawiam się jednak, że technologia elastycznego szkła nie zostanie dopracowana tak szybko, jak chcieliby tego producenci. Obecnie cieniutką warstwę prawdziwego szkła można zagiąć nawet o kąt 180 stopni, ale promień w miejscu zgięcia wynosi aż 5 mm (a więc przerwa między taflami wynosi 1 cm).
I choć producenci technologiczni potrafią wymyślić cuda w warstwie elektroniki, to szkła nie da się unowocześnić tak szybko, jak procesora czy aparatu. Szkło jest materiałem o konkretnych właściwościach fizycznych, a - o ile nie żyjemy w Matriksie - łamanie zasad fizyki jest po prostu niemożliwe.
Liczę jednak na to, że jeśli nie uda się z prawdziwym szkłem, to być może uda się z syntetycznym materiałem. Stworzenie elastycznego i jednocześnie odpornego mechanicznie ekranu będzie wielkim przełomem technologicznym.