REKLAMA

Dyskretny urok psylocybiny. Dlaczego od tysięcy lat sięgamy po halucynogenne grzyby?

Psylocybina to psychoaktywna substancja, która towarzyszy ludzkości od wieków i nie może nam się znudzić. Dlaczego tak jest? Na to pytanie odpowiedzieli naukowcy z Center for Psychedelic and Consciousness Research na Uniwersytecie Medycznym Johna Hopkinsa.

20.07.2020 12.59
Dyskretny urok psylocybiny. Dlaczego od tysięcy lat sięgamy po halucynogenne grzyby?
REKLAMA

Ponowne zainteresowanie wykorzystywaniem psychodelików w leczeniu psychiatrycznym skłoniło Rolanda R. Griffithsa, profesora psychiatrii i nauk behawioralnych do przebadania innej kwestii związanej z tymi substancjami. Dlaczego na przestrzeni wieków ludzie tak chętnie sięgali po psylocybinę, substancję, która w naturze występuje w grzybach halucynogennych?

REKLAMA

— Coraz więcej badań sugeruje, że psylocybina, klasyczny lek psychedeliczny, ma znaczący potencjał w leczeniu różnych stanów psychiatrycznych, takich jak depresja i zaburzenia uzależnienia od narkotyków. Badanie to starało się odpowiedzieć na proste, ale nieco kłopotliwe pytanie: Dlaczego ludzie używają psilocybiny? - pisze Griffiths.

Bezpieczna używka?

Według ekspertów z amerykańskiego National Institute on Drug Abuse (NIDA) psylocybina to jedna z niewielu substancji narkotycznych, które nie uzależniają, nie prowadzą do zażywania innych używek, nie wywołują zespołu odstawienia ani nie sprawiają, że jej użytkownicy sięgają po inne używki.

Można więc przyjąć, że jest to jedna z najbezpieczniejszych używek, którą ludzkość aplikuje sobie od (co najmniej) kilku tysięcy lat. Co jednak sprawia, że w ogóle po nią sięgamy? Według ekspertów z NIDA psylocybina nie powoduje bowiem klasycznego stanu euforii.

Żeby uzyskać odpowiedź na to pytanie, grupa badaczy z Center for Psychedelic and Consciousness Research zaprosiła 20 zdrowych ochotników, którzy już wcześniej zażywali środki halucynogenne i wykonała na nich podwójnie ślepą próbę. Oznacza to, że część uczestników otrzymała psylocybinę, część dekstrometorfan (DXM), a część placebo. Przy takich założeniach odbyło się pięć eksperymentalnych sesji. Sesje odbywały się w środowisku przypominającym salon, a uczestnikom polecono położyć się na kanapie i słuchać muzyki.

— Dekstrometorfan został wybrany jako środek porównawczy do psilocybiny, ponieważ, chociaż jest halucynogenem z pewnymi efektami podobnymi do psilocybiny, ma znacznie niższy wskaźnik niemedycznego stosowania pomimo powszechnej dostępności w postaci leku na kaszel dostępnego bez recepty - tłumaczy Griffiths.

Wnioski po badaniu

Każdy uczestnik został poproszony o ocenę poszczególnych sesji eksperymentalnych. Do tego każdy z nich musiał napisać również krótki opis swoich doświadczeń oraz wypełnić kwestionariusz z pytaniami ułożonymi przez zespół Griffithsa. Na podstawie tej dokumentacji naukowcy odkryli, że większość uczestników zgłosiła chęć ponownego zażycia psilocybiny. Ale tylko 1 na 4 zgłosił chęć ponownego podjęcia DXM.

— Badanie wykazało, że kilka subiektywnych odczuć przewidywało chęć uczestników do ponownego zażycia psilocybiny: wgląd psychologiczny, sensowność doznania, zwiększona świadomość na piękno, pozytywne efekty społeczne (np. zwiększenie empatii), pozytywny nastrój, czy też efekty mistyczne - wyjaśnił Griffiths.

Prawie połowa uczestników oceniła swoje doznania po najwyższej dawce psilocybiny jako jedne z najbardziej znaczących i wnikliwych psychologicznie w ich życiu.

— Badanie dostarcza odpowiedzi na zagadkę, dlaczego psilocybina była używana przez ludzi od setek lat, a jednak nie ma zbyt wielu cech używanych do definiowania klasycznych narkotyków. Wydaje się, że odpowiedź polega na zdolności psilocybiny do wywoływania wyjątkowych zmian w ludzkim świadomym doświadczeniu, które powodują powstanie znaczenia, wglądu, doznania piękna i efektów typu mistycznego - powiedział Griffiths.

Nie jest to pierwszy raz, kiedy nauka widzi związek między psylocybiną a tzw. doznaniami religijnymi. 14 lat temu Griffiths prowadził nieco podobne badanie o nazwie All is One, w którym osoby z religijnymi doświadczeniami na koncie po raz pierwszy w życiu podano psylocybinę. Stan wywołany w ten sposób okazał się być bardzo podobny do doświadczenia religijnego.

REKLAMA

— Istnieją przesłanki, że w doświadczeniach religijnych uruchamia się podobny mechanizm jak w przypadku psylocybiny, ale to jest ciągle kwestia do zbadania. Medytacja, kontrola oddechu, zakłócenia snu, emocje w obliczu śmierci czy ciężkiej choroby mogą mieć podobne skutki co działanie środka psychoaktywnego. Ukuto już nawet nowy termin na dziedzinę, która zajmuje się tymi zagadnieniami – neuroteologia.

Roland R. Griffiths sugeruje więc, że zażywanie przez ludzkość psylocybiny można wytłumaczyć chęcią przeżycia głębszych, czasem nawet religijnych doznań i spojrzenia w głąb siebie. Do bardzo podobnych wniosków dochodzą również terapeuci, którzy eksperymentują z psylocybiną podczas swoich sesji. Wielu z nich twierdzi, że po podaniu psylocybiny pacjentowi o wiele łatwiej przepracować z nim różnego rodzaju traumy i stany lękowe. W Polsce takie badania nadal pozostają nielegalne. O zmianę tego stanu rzeczy ubiega się Polskie Towarzystwo Psychodeliczne.

Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj Spider's Web w Google News.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA