Weekend zarwany. Trylogia Crysis do pobrania za darmo w ramach EA Access
Crysis – legendarna seria gier, która stała się technologiczną poprzeczką do pokonania przez konkurencję – starzeje się bardzo godnie. W oczekiwaniu na remaster pierwszej części możemy zagrać w oryginał. A także w jego świetne sequele.
Crysis, Crysis 2 i Crysis 3 od dziś są częścią usługi EA Access. To usługa abonamentowa dla posiadaczy konsol PlayStation i Xbox, w ramach której – między innymi – mamy stały i niewymagający dalszych opłat do wybranych (i dość licznych a także całkiem świeżych) tytułów ze stajni Electronic Arts. EA Access to wydatek 15 zł miesięcznie lub 80 zł rocznie.
Niestety, jest w tym pewien haczyk. Trylogia Crysisa doczekała się konwersji z PC na konsole poprzedniej generacji, a niestety PlayStation 4 nie jest zgodny z grami z PlayStation 3. To oznacza, że realnie w nowododane gry zagrać mogą tylko abonenci EA Access z konsolami Xbox One, które bez problemu uruchamiają większość gier z Xboxa 360.
Trylogia Crysis za darmo po opłaceniu EA Access. Zagrać zdecydowanie warto.
Crysis to seria shooterów najwyższych lotów. I choć studio Crytek jest dziś cieniem potęgi, jaką było przed laty, to właśnie Crysis i stanowiący jego fundament CryEngine sprawiły, że przez wiele lat o rzeczony Cryteku mówiło się z najwyższym poważaniem.
Pierwszy Crysis wprowadził bowiem pierwszoosobowe strzelanki na zupełnie nowy poziom, przynajmniej w kwestii technicznej. Gra oferowała niespotykaną wcześniej swobodę działania na ogromnej otwartej mapie, zachowując przy tym symulację fizyki i szczegółowość graficzną na rzadko widywanym poziomie. A na dodatek była niezwykle miodną grą, ze świetną mechaniką, fajnym scenariuszem i rewelacyjną oprawą.
To niestety wiązało się z pewnym skutkiem ubocznym. Crysis, choć jest grą z 2007 r., na maksymalnych ustawieniach szczegółowości bez problemu rozłoży na łopatki również i nowoczesnego peceta. Gdy został wydany, sprzęt do grania w najwyższych ustawieniach… nie istniał. Gra, na swoje nieszczęście, mocno wyprzedziła swoje czasy.
Choć też nie wszystko przewidziała poprawnie: w ramach ciekawostki na marginesie zdradzę, że Crysis w swojej pierwszej wersji był grą operującą na jednym wątku procesora. To właśnie dlatego gra nadal potrafi zatkać nowoczesny komputer: Crytek przewidywał, że Intel nadal będzie szedł w zwiększanie wydajności pojedynczych rdzeni, zamiast stawiać na procesory wielowątkowe.
Po wizerunkowym i komercyjnym sukcesie, Crysis doczekał się sequeli. Świetnych i rozczarowujących.
Crysis 2 i Crysis 3 podzieliły fanów pierwszej gry. Crytek jako już świetnie zarabiające studio myślał o ekspansji swoich dzieł i technologii – w tym na konsole do gier. Te jednak nie były w stanie sobie poradzić z technologią stojącą za pierwszym Crysisem i jego skalą. Dlatego też konwersja pierwszego Crysisa na konsole powstała z trudem, zmuszając twórców do na szczęście nie tak istotnych uproszczeń w oprawie graficznej i mechanice gry. Ale też to gruntownie wpłynęło na to, jak projektowano sequele.
Crysis 2 i Crysis 3 nie są już grami z wielkim otwartym światem. Nadal oferowały wiele możliwości radzenia sobie z danymi przeciwnikami czy zagadkami, zdecydowanie też niezmiennie oszałamiały jakością oprawy wizualnej. Stały się jednak dużo mniej złożonymi i zdecydowanie bardziej liniowymi shooterami, co dla części entuzjastów pierwszej z gier okazało się nie do przyjęcia.
Ja na szczęście do tych sceptyków nie należałem. Sequele, choć faktycznie mniej sandboxowe, okazały się niezmiennie rewelacyjnymi strzelankami z piękną grafiką i wysokim walorem artystycznym. Scenariusz sequeli pisał Richard Morgan (autor rewelacyjnej serii książek o Takeshim Kovacsie, znać je możecie za sprawą netflixowej adaptacji Altered Carbon), zaś za muzykę odpowiada niewymagająca przedstawiania legenda w formie Hansa Zimmera.
W każdym razie: zdecydowanie warto zagrać. Choć przekornie też tym zamożniejszym graczom zalecałbym chwilę cierpliwości. Crytek pracuje nad remasterem Crysisa, zoptymalizowanym dla konsol Xbox One i PlayStation 4. Będziemy mieli okazję więc zagrać w rozszerzoną względem edycji na PC wersję gry, zamiast okrojonej z uwagi na możliwości starych konsol do gier.