REKLAMA

Albo na bogato, albo wcale. Teufel chce zdobyć portfele polskich graczy słuchawkami - recenzja

Lautsprecher Teufel to znana w audiofilskich kręgach firma, powiązana z berlińską bohemą i tworząca sprzęt audio nieprzerwanie od 1979 r. Przedsiębiorstwo idzie z duchem czasu, otwierając się na nowe grupy klientów. Wśród nich są gracze, którym dedykowano słuchawki Teufel Cage.

Recenzja słuchawek Teufel Cage - albo na biogato, albo wcale
REKLAMA
REKLAMA

Do Polski trafia najnowsza, druga (techniczne nawet trzecia) wersja modelu Teufel Cage. Zestaw słuchawkowy naprawia kilka błędów poprzedniej wersji, a także wprowadza garść nowych elementów. W tym miejscu mogę się rozpisywać o lepszym niż poprzednio umieszczeniu mikrofonu, nowym przycisku wielozadaniowym czy innym projekcie obudowy, ale z punktu widzenia polskiego klienta nie będzie to miało większego sensu. Teufel Cage to u nas tabula rasa, a porównania do wcześniejszych edycji słuchawek tracą sens, gdyż model z 2019 r. zdobył absolutnie marginalną część krajowego rynku.

Teraz Teufel wchodzi do Polski na poważnie, ze słuchawkami dla graczy w cenie 699 zł.

 class="wp-image-1162582"

Niemcy zdają się wyznawać zasadę: albo na bogato, albo wcale. Wielu producentów headsetów najpierw wprowadza na rynek te tańsze modele, aby potem stopniowo podbijać cenę, licząc na lojalność klientów oraz wyrobioną renomę. Niemiecka firma nie dywersyfikuje jednak katalogu produktów, oferując jeden i tylko jeden model słuchawek dla graczy. Podobnie działało np. Astro we wczesnych latach obecności na amerykańskim rynku.

Teufel Cage ma służyć zarówno graczom na PC, jak również posiadaczom konsol. Słuchawki powinniśmy podłączać do komputerów osobistych przy pomocy kabla USB, czerpiąc dodatkową korzyść z wbudowanej karty dźwiękowej oraz cyfrowego dźwięku przestrzennego. Złącze USB zda egzamin również w przypadku PS4, ale już bez wirtualnej przestrzeni 7.1. Z kolei w przypadku Xboksa, Switcha i smartfonów zalecany jest kabel analogowy.

Co ciekawe, headset Teufel Cage pozwala korzystać z dwóch połączeń kablowych w tym samym czasie. Przykładowo, możemy grać w słuchawkach na Nintendo Switchu, jednocześnie korzystając z Discorda na PC. Rozwiązanie, chociaż praktyczne, jest dalekie od idealnego. Podczas podwójnego połączenia słuchawki nawiedza słyszalny szum, niknący dopiero po wypięciu kabla USB. To wina mikrofonu, który działa gorzej niż podczas któregokolwiek z pojedynczych połączeń.

Teufel Cage to zestaw, który wygląda dosyć przeciętnie. Jest za to bardzo wygodny.

 class="wp-image-1162588"

Pierwsze nałożenie słuchawek i już wiem, że będzie dobrze. Jako migrenowiec, bardzo dbam o to jak leżą słuchawki, jaki mają docisk i jak wygląda kwestia izolacji. Pod tymi względami Teufel Cage spisuje się naprawdę dobrze. Spędziłem z tym urządzeniem kilka bardzo niezdrowych, bardzo długich nocnych maratonów z MMO Final Fantasy XIV na PS4. Pomimo wielu godzin zdobywania punktów doświadczenia, nie czułem potliwości, zgrzania, dociążenia czy podrażnienia skalpu. Co prawda słuchawki nie są tak wygodne jak np. HyperX Revolvery, ale to solidna konstrukcja.

Będąc przy solidności, jestem absolutnie zakochany w metalowym, ząbkowatym pokrętle głośności umieszczonym na obudowie. Kojarzy mi się z podobnym elementem w topowych klawiaturach Corsaira. Pokrętło wyróżnia słuchawki, a do tego jest łatwo wyczuwalne oraz proste w operowaniu. Niestety, tego samego nie mogę powiedzieć o małym przycisku wyciszenia mikrofonu, zawsze gubiącym się gdzieś podczas rozgrywki. Konfigurowalny przycisk funkcyjny również mógłby się mocniej odznaczać na plastikowej obudowie.

Chociaż wyglądają na dosyć masywne, słuchawki Teufel Cage zadziwiająco dobrze spisują się w terenie i podczas podróży. Wystarczy odpiąć mikrofon, a następnie zgiąć nauszniki w zawiasach. W ten sposób urządzenie pożera mniej miejsca w plecaku. Razem z podróżowaniem idzie w parze profil muzyczny słuchawek, o czym przeczytacie kilka akapitów niżej.

Teufel Audio Center to absolutna podstawa.

 class="wp-image-1162603"

Niemiecka firma przygotowała dedykowane oprogramowanie, które zainstalujemy na komputerach z systemami Windows. Niestety, wersja na MacOS wciąż nie powstała. Powstają za to pytania, dlaczego producent sugeruje pobieranie programu z witryny w niemieckiej domenie, w niemieckim języku, z zaledwie skrawkiem anglojęzycznej instrukcji. Nieco to mało profesjonalne i nie buduje przeświadczenia o prestiżu posiadanego produktu.

Za pomocą programu TAC możemy skorygować cyfrowy dźwięk przestrzenny, pobawić się w equalizerze czy zadecydować o subtelnym podświetleniu obudowy. To również tutaj przypiszemy jedną z wielu możliwych funkcji do dodatkowego przycisku fizycznego na obudowie. Ten może odpowiadać za balans gra-czat (tylko na w), aktywację i dezaktywację wirtualnego dźwięku przestrzennego czy regulować natężenie LED-ów. Uwielbiam, gdy producenci słuchawek zostawiają dodatkowy przycisk do dowolnego wykorzystania. Wielki plus.

Mam za to bardzo skrajne odczucia co do jakości samego dźwięku.

 class="wp-image-1162570"

Zacznijmy od tego, że Teufel zdecydował się zastosować bardziej niszowy system cyfrowego dźwięku przestrzennego. Zamiast korzystać ze sprawdzonego Dolby lub udanego DTS-a, Niemcy proponują mniej popularny standard Xear Surround Sound. W moim odczuciu wypada on gorzej niż ulubione DTS:X 2.0. Do tego działa wyłącznie na PC. Nie czułem tej kierunkowej precyzji co w Astro czy Turtle Beach, gdzie w zasadzie strzelałem przez ściany.

Teufel Cage nie jest typowym zestawem gamingowym. Niskie tony nie zostały sztucznie podkręcone, dominując nad całą resztą. Wręcz przeciwnie; mamy wyraźny środek oraz niezłe góry, co zdarza się naprawdę rzadko w sprzęcie dedykowanym graczom. Ewidentnie słychać, jak na słuchawkach odciska się bardziej muzyczny ślad producentów. Teufel Cage dobrze radzi sobie nie tylko z popem, ale także rockiem i metalem. Nie powstaje żadna mizeria, a brzmienie ulubionych kapel jest naturalne, bez przesytów.

Z reprodukcją dźwięku na bacrdziej naturalnym poziomie, wielu graczy głodnych potężnych wybuchów może pomyśleć, że z Cage jest coś mocno nie tak. Przeciwnie. To jedne z bardziej uniwersalnych i neutralnych zestawów słuchawkowych do gier, jakie pojawiły się na rynku w ostatnich kilkunastu miesiącach. To już od was zależy, czy to wada lub zaleta. Osobiście jestem zwolennikiem radykalnego oddzielania słuchawek do odsłuchu muzyki od tych zakładanych podczas grania. Jeśli jednak ktoś szuka opcji możliwie uniwersalnej, Cage wpisuje się w te kryteria.

Problem polega na tym, że w cenie 699 zł. znajdę szereg korzystniejszych zestawów.

 class="wp-image-1162582"

Kulą u nogi nie jest headset. Jest jego cena. Rynek peryferiów dla graczy to bezwzględne, ciasne i nasycone produktami miejsce. Teufel jest prawie dwukrotnie droższy od niezłych modeli HyperX oraz SteelSeries, nie oferując w zamian dwa razy lepszej jakości dźwięku. Dlatego wątpię, czy Cage odniesie w naszym kraju sukces porównywalny do Cloudów czy Artcisów. To naprawdę dobre słuchawki za naprawdę niekorzystną sumę. Przyjemnie mieć je na głowie, ale trudno racjonalizować zakup.

Największe zalety:

  • Dobre również do muzyki, basy nie pożerają innych tonów
  • Możliwość złożenia nauszników
  • Rolka poziomu głośności
  • Programowalny przycisk funkcyjny
REKLAMA

Największe wady:

  • Zbyt wysoka cena (699 zł)
  • Są tańsze modele, które oferują więcej
  • Przeciętnej jakości mikrofon
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA