REKLAMA

Głosy w ankiecie dotyczącej debaty prezydenckiej na TVP były kupione. Sprawdzone info

Po zakończonej debacie prezydenckiej na antenie tvp.info, stacja opublikowała sondę na Twitterze, w której użytkownicy tej platformy mogli głosować na kandydata, który ich zdaniem wypadł najlepiej. Sondaż ten został zmanipulowany.

19.06.2020 17.11
debata prezydencka 2020 wybory sonda tvp
REKLAMA

Zanim zaczniemy, chciałbym zaznaczyć, że to nie jest tekst polityczny, a jego zadaniem jest ukazanie ciemnej strony Twittera, która zazwyczaj pozostaje niewidoczna dla większości użytkowników.

REKLAMA

Dlaczego TVP.Info zdecydowało się na unieważnienie swojej sondy?

Wbrew pozorom decyzja ta nie miała nic wspólnego z polityką. Nieprawdą jest też, że sonda została ręcznie wyłączona. Ludzie zajmujący się prowadzeniem konta tvp.info na Twitterze ustawili czas trwania sondy na 1 godzinę, co nie jest zresztą takie dziwne, jeśli chodzi o tego typu ankiety.

 class="wp-image-1188166"

Pierwszy mit obalony, przyjrzyjmy się teraz samym głosom, według których największe poparcie (72 proc.) zdobył Rafał Trzaskowski. Oficjalne stanowisko TVP w tej sprawie brzmiało następująco:

Decyzję TVP skomentował portal Niebezpiecznik.pl, który twierdzi, że redakcja Telewizji Polskiej nie posiada narzędzi, które umożliwiłyby zidentyfikowanie kupionych głosów, oddanych przez internetowe boty.

Czy jest tak w istocie? To pytanie zadałem Grzegorzowi Zajączkowskiemu, który jest niezależnym ekspertem ds programowania horyzontalnego i najlepiej orientuje się w całej sytuacji, gdyż TVP jest jednym z jego klientów.

Podchodząc do sprawy absolutnie apolitycznie, Zajączkowski postanowił przeprowadzić eksperyment, w którym udowodnił on zakup głosów w twitterowej ankiecie dotyczącej debaty. Sama zasada, na podstawie której dany użytkownik Twittera może sprawdzić, czy w stworzonej przez niego ankiecie brały udział boty, jest dość prosta. Chodzi o porównanie danych dotyczących statystyki zewnętrznej oddanych głosów i statystyki zewnętrznej. Ta druga liczba dostępna jest tylko dla użytkownika, który stworzył ankietę.

Co ciekawe, liczby te potrafią znacząco się różnić. Dzieje się tak dlatego, że sam Twitter posiada wbudowane mechanizmy do identyfikacji kont prowadzonych przez internetowe boty. No dobrze, ale skoro Twitter potrafi identyfikować działania algorytmów, to dlaczego w ogóle uwzględnia je w statystykach zewnętrznych? To bardzo dobre pytanie, na które Twitter nie udzielił nigdy oficjalnej odpowiedzi. Możemy snuć tylko domysły, dlaczego tak się dzieje.

Dowód manipulacji

Żeby zademonstrować zasadę działania tego mechanizmu, analityk, na swoim prywatnym koncie na Twitterze opublikował testową ankietę. Sposób, w jaki została ona zmanipulowana, został dokładnie opisany w publikacji, która ukazała się na stronie tvp.info.

Po utworzeniu testowej ankiety, wystarczyło kilka kliknięć, żeby dokupić do niej 100 głosów oddanych na nie. Po kilku minutach głosy kliknięte przez boty pojawiły się w ankiecie. Każdy, poza samym właścicielem konta, mógł zobaczyć tylko statystykę zewnętrzną, według której w ankiecie zagłosowano 129 razy. Tymczasem autor ankiety, dzięki dostępowi do statystyki wewnętrznej, zobaczył następujące statystyki:

 class="wp-image-1188163"

Według powyższych danych liczba realnych głosów w ankiecie wynosiła (zgodnie z prawdą i założeniem całego eksperymentu) zaledwie 26. Tak więc redakcja TVP nie musiała dysponować własnymi narzędziami do identyfikacji internetowych botów. Twitter sam w sobie posiada już takie narzędzie. Wewnętrzne statystyki sondy utworzonej na Twitterze przez TVP Info prezentują się następująco:

 class="wp-image-1188172"

Polecam samodzielnie porównać liczbę oddanych głosów według obu statystyk.

REKLAMA

Przypadek ten doskonale pokazuje, jak nierzetelne potrafią być media społecznościowe i w jak łatwy sposób można w nich manipulować prawdą dla własnej korzyści. Nie jest to zresztą pierwszy w historii przypadek tego typu manipulacji. Dlatego uczulam, żeby uważać na treści, na które natkniecie się na Twitterze, Facebooku i innych platformach społecznościowych. I nie chodzi tu bynajmniej tylko o treści związane z kampanią prezydencką. Już Jerzy Waszyngton ostrzegał, żeby nie wierzyć we wszystkie publikacje ukazujące się w sieci.

 class="wp-image-1188190"
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA