Coca-Cola, Unilever i Honda bojkotują Facebooka. Jest rasizm? Nie ma pieniędzy z reklam
Wielkie korporacje, jedna po drugiej, wycofują reklamy z Facebooka. To pokłosie fali rasistowskich komentarzy, z którymi nie radzi sobie administracja serwisu.
Akcje Facebooka w ubiegłym tygodniu straciły na wartości ok. 12 proc., ale to może być tylko zapowiedź tego, co spotka największy serwis społecznościowy w lipcu. Wielkie globalne korporacje zaczęły bojkotować serwis i od przyszłego miesiąca wycofują się z jakiejkolwiek emisji reklam na Facebooku.
Lista firm bojkotujących Facebooka stale rośnie. Już teraz znalazły się na niej Coca-Cola, Pepsico, Honda i Levi’s.
Lista korporacji wydłuża się z dnia na dzień. Obecnie obejmuje nie tylko wspomniane wyżej firmy, ale też takie podmioty jak Unilever, The North Face, Mozillę, a także amerykańskiego giganta Verizon. Na liście jest już kilkadziesiąt firm bojkotujących Facebooka.
Bojkot przyjął formę ruchu o nazwie „Stop hate for profit” i jest pokłosiem ostatnich szeroko zakrojonych dyskusji o prawach osób czarnoskórych. Działacze pozarządowi uważają, że Facebook w niedostateczny sposób walczy z hejtem, mową nienawiści i rasizmem. Kilka amerykańskich organizacji wezwało międzynarodowe korporacje do zaprzestania wydawania pieniędzy na reklamy na Facebooku. Odzew okazał się ogromny.
Choć obrywa się głównie Facebookowi, wiele z wymienionych firm zatrzymuje działania reklamowe we wszystkich mediach społecznościowych. Inne firmy, jak np. Starbucks, wycofują się z reklam, ale nie dołączają oficjalnie do ruchu „Stop hate for profit”.
Co na to Facebook?
Facebook żyje głównie z reklam, a w ubiegłym roku przychody firmy z ich tytułu wyniosły ok. 70 mld dol. Z jednej strony na platformie reklamuje się 8 mln podmiotów, więc utrata nawet kilkudziesięciu nie powinna być problemem. Z drugiej, mówimy o potężnych korporacjach z ogromnymi budżetami na marketing. Wycofanie się tak dużych graczy z reklamowego tortu na pewno zostanie zauważone nie tylko przez Facebooka, ale również przez akcjonariuszy.
I choć pierwszy kwartał 2020 r. Facebook zakończył ze wzrostem przychodów o 18 proc. (4,9 mld dol. zysku netto), to w marcu pojawiły się pierwsze spadki wywołane koronawirusem, a w kwietniu biznes przestał się rozwijać, generując dokładnie takie same wyniki jak rok wcześniej.
Władze Facebooka zapewniają, że wzmocnią moderację i będą sprawniej reagować na zgłoszenia dotyczące mowy nienawiści. Jednocześnie Facebook zapewnia, że będzie baczniej przyglądać się reklamom politycznym, a użytkownicy będą mogli wyłączyć u siebie ten typ reklam.
Na przestrzeni lat widzieliśmy, że takie ruchy potrafią wywołać efekt kuli śnieżnej. Kiedy dołączy do nich kilka wielkich korporacji, wsparcie kolejnych jest tylko kwestią czasu. Napięcia związane z treściami rasistowskimi były od zawsze, ale ostatnie wydarzenia w Stanach Zjednoczonych przelały czarę goryczy.
Z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność. Zuckerberg nie ma łatwego zadania, bo nie da się upilnować każdego z 2,5 mld użytkowników serwisu. Czas pokaże, czy Facebook wdroży nowe mechanizmy weryfikowania treści. A co do korporacji... coś mi mówi, że po miesięcznym bojkocie w sierpniu wszystko wróci do normy, niezależnie od działań podjętych przez Zuckerberga.